O marzeniach, muzyce i perłach…

Od niedawna mieszka w Kobyłce, ale już zdążyła zakochać się w tym miasteczku. Jest znakomitą wiolonczelistką, lecz również prowadzi impresariat muzyczny BestArt Promotion. Właśnie dzięki niej podziwiamy grę mistrzów podczas festiwalu ?Perła Baroku” i koncertów w MOK Kobyłka. Rozmawiam z Anną Szarek-Lisiewicz.
– Dlaczego akurat Kobyłka?
– Mieszkałam kiedyś w Elblągu obok starego kościółka, później w Gdańsku na ?Starówce”, gdzie były pod oknem dwa piękne kościoły. Mieszkając w Łodzi miałam już wielki problem – do najbliższego kościoła było bardzo daleko. Moim małym marzeniem było ponowne zamieszkanie niedaleko pięknego kościoła. To pewnie przez moje estetyczne zapędy, sztuka sakralna zawsze miała na mnie ogromny wpływ. Nie chciało mi się wierzyć, że mogę dostać od losu taki prezent – teraz z balkonu mojego domu widzę Kościół Trójcy Świętej, mogę patrzeć na coś tak starego i pięknego.


– Mieszkasz w Kobyłce od niedługiego czasu. Jak postrzegasz nową społeczność, w której przyszło ci funkcjonować?

– Pierwsze czego doświadczyłam w relacjach z mieszkańcami Kobyłki to ich honorowość. Jeśli umówisz się z kimś ?na słowo”, możesz zapomnieć o problemie. To było moje pierwsze wrażenie. Byłam tym zachwycona. Niektórzy mówią, że dostajemy od ludzi tyle, ile sami im dajemy. Wszyscy tu są dla mnie mili i się do mnie uśmiechają – może przez to, że ja sama cały czas się uśmiecham. Kobyłka mogłaby być takim małym państwem – mamy swoich artystów, polityków, dziennikarzy – moglibyśmy być samowystarczalni.:)) Owoce pracy takich ludzi są bardzo widoczne. W większych miastach czasami nic się nie dzieje – jeżeli ktoś mówi, że w Kobyłce nic się nie dzieje, to chyba nie czyta gazet. Tu dzieje się mnóstwo rzeczy i wielu ludzi ciężko nad tym pracuje.
– Nie bałaś się przed festiwalem ?Perła Baroku”, że może taka muzyka nie trafi do tutejszej publiczności? Stereotyp jest taki, że mieszkańcy małych miast wielką sztuką się nie interesują…
– To jest ewidentny dowód na to, że stereotypy to bzdura. Bałam się przed ?Perłą Baroku”, ale to był raczej margines roztropności, jaki zawsze trzeba mieć przed organizacją tego typu imprez. Znam się na muzyce, wiem czego ludzie oczekują, czego pragną w kontakcie ze sztuką – ma nie być przeintelektualizowana, zbyt wymagająca. Jeżeli ja zrobiłam wszystko najlepiej jak moglam według rozeznania i doświadczenia które mam, to musiało się udać. Sztuka jest od tego, żeby ludzie się nią zachwycali – i po to zrobiłam festiwal. Zawsze fascynowała mnie w muzyce forma – festiwal również musi mieć swoją formę, przemyślaną konstrukcję, gdzie elementy ze sobą współgrają i działają na widza, by ten się muzyką nasycił i wrócił do domu zachwycony. Chciałam, żeby festiwal miał coś, czego nie ma wiele imprez w Polsce – otaczamy artystów taką opieką, jakiej nie mają nigdzie indziej. Są takie miejsca, gdzie artyści nie pytają o gażę, po prostu wiedzą, że panuje w nim wspaniała atmosfera i takim miejscem staje się Kobyłka. To było dość trudne zadanie – sprowadzić do Kobyłki wielkich artystów. Wizyta Hopkinsona Smitha jest dowodem (dla wszystkich ludzi, którzy chcą tu zorganizować coś większego,) że to możliwe. I teraz jest coraz łatwiej.
– Jak doszło do zorganizowania festiwalu ?Perła Baroku?
– To było tak proste jak w filmie. Przyjechałam do Kobyłki na dosłownie pół dnia. Zobaczyłam bryłę Kościoła, był zamknięty, zerknęłam przez szybkę w drzwiach – i powiedziałam ?Jak pięknie…”. Od razu poszłam do burmistrza i powiedziałam, że chciałabym zrobić duży festiwal barokowy we wnętrzach Kościoła. Burmistrzowi pomysł się spodobał, zapytał jednak słusznie, jak przyciągnę publiczność, bo nie ma tu tradycji koncertowej. Wiedzialam , że znakomici artysci to najważniejsza rzecz, ale wiem też ze bez promocji nie obroni się żaden , nawet najlepszy koncert i tu za pomoc bardzo dziękuję redakcji Życia. Festiwal trzeba było stworzyc, ale też przedstawic słuchaczom. To podobnie jak z dobrymi cukierkami: trzeba je zrobić, lecz również wypromować, dać ludziom do spróbowania… Wierzyłam, że będzie nas wielu, bo wielu ludzi lubi piękną muzykę.


– Już wkrótce druga edycja festiwalu… Kogo będziemy mogli usłyszeć?

– Tym razem przygotowujemy sześć koncertów. Na inaugurację wystąpi rewelacyjny Christophe Coin. Będą koncerty Accademii Strumentale Italiana z Werony, Ewy Lewandowskiej, Orkiestry Wratislavia z Krzysztofem Pełechem i Janem Jakubem Bokunem. Mecenasem festiwalu jest Bank Zachodni WBK. Odbędzie się także koncert dzieci-podopiecznych Fundacji BZ WBK ?Bank Dziecięcych Uśmiechów”. Myślałam od początku, żeby ten festiwal pomagał dzieciom. To idea, która wiele nas nie kosztuje, a może uczynić dużo dobrego dla innych ludzi. Koncert dziecięcy w połowie będzie koncertem klasycznym, wystąpi również mająca wspaniały głos Gosia Nakonieczna – wielki talent, wspierany przez Fundacje BDU.


– Skoro jesteśmy już przy temacie dzieci. Jak rozwija się ?Piccolo Coro”?

– Dzieci są boskie! Szykujemy się do koncertu, wystąpimy najpóźniej na Dzień Dziecka. Na zajęcia przychodzi 18 osób. Oczywiście wciąż zapraszam – im nas będzie więcej, tym będzie fajniej. To było dla mnie wyzwaniem, ale czuję się jak ryba w wodzie – to dla mnie wielka przyjemność i mam nadzieję, że ?Piccolo Coro” będzie się rozwijało. Kiedy dzieciaczki przyszły do mnie – śpiewały cieniutko i nieśmiało, ale teraz jest już naprawdę fajnie, czuję, że reagują i śpiewają coraz lepiej. Do tego jest niezwykle wesoło. Raz jeszcze zapraszam – i dziewczynki, i chłopców. bardzo lubię też pracę z dziecmi w szkole muzycznej w Wołominie – dzieci które chciałyby uczyc się grac na wiolonczeli – serdecznie zapraszam do tej pięknej przygody, to taki piękny instrument.

– Twoja praca zawodowa to nie tylko impresariat muzyczny. Jesteś znakomitą wiolonczelistką, która występowała na wielu scenach świata obok muzycznych gwiazd. Gdzie teraz Cię możemy usłyszeć?

– Jestem m.in. koncertmistrzem, pierwszą wiolonczelistką Pilskiej Orkiestry Klasycznej. Za kilka dni mamy koncert, na którym gramy symfonię Brahmsa. Przygotowuję się również do koncertu chopinowskiego, mam też na pulpicie koncert Elgara, cały zeszyt lirycznych utworów Griega i kilka tajemnic. Kompozytor Mikołaj Hertel skomponował specjalnie dla mnie Fantazję na wiolonczelę i orkiestrę – bardzo chciałabym to zagrać w tym roku. To jest moje marzenie. Oczywiście chciałabym, żeby prawykonanie odbyło się w Kobyłce.
– Uprzedziłaś moje pytanie. Właśnie chciałem spytać się o Twoje marzenia zawodowe. Co jest Twoim marzeniem z tej strony bardziej organizacyjnej?
– Chciałabym, żeby dobrze wypadła druga edycja festiwalu. To fajne marzenie, bo jest bliskie spełnienia…

Rozmawiał Marcin Pieńkowski