Na chwilę obecną niestety nie znam jeszcze odpowiedzi na zadane w tytule pytanie, ale domniemywać można tu wiele. Zapytacie może skąd to pytanie się wzięło? Otóż w miniony poniedziałek (23 czerwca) postanowiłam zajrzeć na posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa Rady Miejskiej w Wołominie.
Wchodząc na salę w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie zgodnie z informacją w urzędowym BIP, od godziny 16.00 odbywać się powinno posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa, usłyszałam zdanie wypowiadane przez radnego i zarazem przewodniczącego tejże Komisji Bezpieczeństwa Andrzeja Żelezika: ? Dobrze się składa, że jesteśmy tylko we własnym gronie ? mówił, ale nie dokończył swojej wypowiedzi. Moje wejście spowodowało u Pana Radnego swego rodzaju konsternację i uciszanie się nawzajem pozostałych osób obecnych na sali. Gdy podeszłam bliżej panowała już totalna cisza.
Dało się odczuć pewną niezręczność sytuacji i zakłopotanie nią wywołane u części osób. Chcąc rozładować napięcie zadałam więc pół żartem pół serio pytanie: ? Rozumiem, że przyszłam nie w porę i moja obecność nie jest Państwu na rękę? Na co usłyszałam potwierdzenie, że a i owszem ? obecni na spotkaniu ? bądź komisji (tego już nie jestem pewna) chcą zostać ?we własnym gronie” i moja obecność tu nie jest faktycznie na miejscu. Ktoś stwierdził, że Pan przewodniczący nie powiedział jeszcze, że zakończył obrady Komisji Bezpieczeństwa. Ktoś dorzucił, że powiedział… a zresztą ? czy to ważne.
Przypomniałam więc naszej ?władzy? ? Państwu radnym i urzędnikom, że zarówno obrady rady miejskiej, jak i posiedzenia gminnych komisji problemowych są jawne i każdy ma prawo w nich uczestniczyć ? dziennikarz również. Po czym wyszłam mówiąc, że wyciągnę dla siebie wnioski z tej swoistej ?lekcji samorządności?. Jedynie radny Igor Sulich powtórzył dwukrotnie ?Też im to mówiłem, że posiedzenia są otwarte?.
Szanowni Państwo Samorządowcy (radni i urzędnicy) ręczę, że z pewnością nie przyszłam na to spotkanie prywatne. Wybrałam się na posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa Rady Miejskiej w Wołominie ? zarówno jako dziennikarz, ale też jako mieszkanka, której bliskie są problemy tej gminy z bezpieczeństwem jej mieszkańców włącznie. Dowiedziałam się, że komisja się skończyła i właśnie odbywa się ?spotkanie we własnym gronie?. Rozumiem więc, że skoro to nie było posiedzenie komisji, tylko jakieś bliżej nieokreślone spotkanie towarzyskie, to kasę Biblioteki Miejskiej w Wołominie zasilą pieniądze za wynajem sali na cel inny niż publiczny jakim – jak można mniemać – było to tajemnicze spotkanie ?we własnym gronie?. W przeciwnym razie uznać należy, że jednak było to posiedzenie komisji rady ale wówczas miałam prawo w tym posiedzeniu uczestniczyć. Czy miał prawo mnie ktoś wyprosić?
Mam nadzieję, że szanowna Rada wyjaśni ten incydent zarówno mnie jak też mieszkańcom.
Teresa Urbanowska