Cezary Nagraba to nowy zawodnik sekcji wyciskania sztangi leżąc Wichru Kobyłka. Z zawodnikiem rozmawiamy o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
– Opowiedz o swojej karierze. Co robiłeś zanim trafiłeś do klubu w Kobyłce?
– Na początku trenowałem w domu przez jakieś 4 lata. W 2009 roku w marcu przyszedłem do klubu Herkules Warszawa i z ramienia tego klubu rozpocząłem pierwsze starty w zawodach. Tam było ciężko z finansami. Trzeba było na własny koszt jeździć na zawody. Tutaj zajmują się tym sponsorzy. Zmiana barw klubowych nie obyła się bez problemów, ale na szczęście kluby doszły do porozumienia.
– Jakie sukcesy odnosiłeś jako zawodnik Herkulesa?
– Pierwsze zawody w jakich wystartowałem były w marcu. Nie był to udany występ. Spaliłem wszystkie trzy próby. Dwa miesiące później były Mistrzostwa Polski Juniorów we Władysławowie. Tam poszło mi już znacznie lepiej. Zostałem podwójnym v-ce mistrzem Polski juniorów do lat 20 i 23 w kat. do 60 kg. Miesiąc później zdobyłem także brązowy medal na Pucharze Polski seniorów.
– Jak trafiłeś do klubu z Kobyłki?
– Postanowiłem przepisać się do tego klubu z dwóch powodów: po pierwsze jest on bliżej mojego miejsca zamieszkania i mam szansę reprezentować swój własny powiat a po drugie są tu lepsze warunki.
– Czy znałeś wcześniej zawodników z Wichru?
– Tak, jest to taki sport, że wszyscy się znają. Znałem wcześniej ?Bogdana? czy ?Koziołka?, nie tak dobrze jak teraz, ale na pewno się kojarzyliśmy z zawodów.
– Jakie są Twoje marzenia w tym roku związane ze startami?
– W tym roku główna impreza jaka jest przede mną to mistrzostwa świata juniorów do lat 23 w USA. Na pewno chciałbym zdobyć medal i poprawić swój wynik życiowy, który jest aktualnie rekordem Polski.
– Czym się różni sposób trenowania w klubie z Warszawy od treningów tutaj?
– Tutaj wykonuje się więcej ćwiczeń, trener zaleca dłuższe treningi niż w Herkulesie, ale generalnie zasady są te same. Trenujemy na siłę na dużych ciężarach, z większą intensywnością przed zawodami.
– Wiesz, że w Kobyłce są mistrzostwa Polski. Czy czujesz tremę przed pokazaniem się przed miejscową publicznością?
– Raczej nie, mam doświadczenie, zaliczyłem sporo startów, są to kolejne zawody. Także mam nadzieje, że nie będzie tremy.
– Z kimś się już zaprzyjaźniłeś ?
– Bliżej się poznaliśmy z Bogusławem Waszczukiem i Arturem Kozłowskim. Wyjazd na mistrzostwa Polski nas zintegrował, także w klubie jest dobra atmosfera.
– A jak zdrowie czy nie masz żadnych kontuzje?
– Lekkie kontuzje się zdarzają, np. ból w barku, ale cięższe mnie na szczęście omijają.
– Czego się życzy zawodnikowi przed wejściem na pomost?
– Żeby wycisnął sztangę i żeby werdykt był korzystny dla zawodnika przynajmniej 2 do 1, i oczywiście trochę szczęścia.
– Miałeś w swoich startach jakąś sporną sytuację z sędziami gdzie nie zgadzałeś się z werdyktem?
– Miałem na mistrzostwach Polski we Władysławowie w 2009 roku w maju. 3 próba nie została mi zaliczona na ciężarze 130 kilogramów. Ciężar został wyciśnięty, wszystko było dobrze technicznie, ale być może sztanga nieco krzywo została podniesiona do góry może dlatego próba nie została uznana.
– Wracając do atmosfery w klubie nie ma między wami rywalizacji, przyjaźnicie się?
– Tak przyjaźnimy się, na pewno jest rywalizacja ale sportowa, która wpływa korzystnie na naszą motywację. Każdy chce być lepszy od drugiego, szczególnie jak się startuje w podobnej kategorii.
Rozmawiał Przemysław Kur