Projektowanie domu to najprzyjemniejszy okres całego procesu budowlanego. Czysta, wręcz snobistyczna zabawa w wymyślanie własnego domu.
O ile mamy na nią czas to jedynie zniecierpliwienie projektanta może zakłócić niefrasobliwą radość tworzenia. To okres, gdy można (lub nawet trzeba) mylić się nie ponosząc za swoje błędy żadnych konsekwencji. Najlepiej byłoby wyczerpać limit błędów i pomyłek właśnie na tym etapie. Późniejsze pomyłki mogą mieć dużo poważniejsze skutki – zwłaszcza finansowe.
Rysując koncepcje architektoniczne mylmy się więc wszyscy na zdrowie. Gdy wyczerpie się pula niedorzecznych rozwiązań wtedy będziemy mieli pewność, że finalny projekt jest ze wszech miar przemyślany.
Amerykański architekt Frank Lloyd Wright autor słynnego domu nad wodospadem twierdził, że największym problemem wykonywanego przez niego zawodu jest to, że trzeba się z niego utrzymać. Miał oczywiście na myśli konflikt pomiędzy koniecznością zarabiania pieniędzy, a czasem potrzebnym na dogłębne przestudiowanie realizowanego projektu.
Jeżeli przyjąć, że ciekawy projekt architektoniczny budynku mieszkalnego może być przygotowywany dłużej niż rok to: albo będzie bardzo drogi, albo projektant wpadnie w kłopoty finansowe.
Jak zatem utrzymać właściwe proporcje pomiędzy oczekiwaniami Inwestora, który zakłada, że w ramach zleconego projektu ma do dyspozycji nielimitowany czas projektowania, a ekonomicznie uzasadnionymi możliwościami architekta?
Przede wszystkim ? nie wyważać otwartych drzwi. Dom naszych marzeń na pewno już ktoś zbudował i wystarczy go tylko odnaleźć. Oczywiście są od tej reguły wyjątki i prawie każdy architekt z satysfakcją podejmie takie wyzwanie, ale osobiście zalecałbym daleko posuniętą ostrożność.
Co tak naprawdę oznacza, że dom naszych marzeń już ktoś zbudował?
Zdarzyło się chyba każdemu, że będąc w czyimś domu lub nawet tylko oglądając budynek z zewnątrz powiedział: tu mógłbym mieszkać.
Budynek mieszkalny to jeden z najprostszych układów funkcjonalnych i przestrzennych. Właściwie wytyczne funkcjonalne zawierają się w takich pomieszczeniach jak: kuchnia, salon, łazienka, pokój, sypialnia, kotłownia. Czasami garaż, garderoba, gabinet, spiżarnia. A już coraz rzadziej piwnica. Kombinacja tych pomieszczeń została już przetestowana na wszystkie możliwe sposoby i naprawdę trudno jest tu wymyśleć coś nowego.
Z resztą i po co? Skoro sprawdzone układy dobrze funkcjonują.
Może się okazać, że naszych wymarzonych domów stoi już bardzo dużo. W jednym jest nasz piękny wymarzony salon, w drugim funkcjonalna kuchnia, w trzecim ciekawy detal na elewacji. Wystarczy zgrabnie zebrać te wszystkie elementy w jedną całość.
Zdarzało się, że przychodził do mojego biura klient, który chciał zamówić ?kopię? jakiegoś domu. Projekty architektoniczne chronione są prawem autorskim i projektanci z zasady to prawo szanują. Ale po uwzględnieniu indywidualnych warunków lokalizacji działki okazywało się, że z pierwowzoru pozostawała tylko wstępna idea.
Nie ma nic złego we wzorowaniu się na dobrych przykładach.
O ile ilość i jakość domów, które możemy osobiście odwiedzić jest ograniczona, o tyle w czytelni lub przed Internetem możemy spędzać czas niemalże bez ograniczeń. Kserujmy i drukujmy wszystko, co wpadnie nam w oko. Taki materiał bazowy jest dla architekta bezcenny. Tym bardziej, że w naszych księgarniach pojawia się coraz więcej interesujących pozycji ze światowej architektury. Polecam czytelnię Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej przy ulicy Koszykowej. W Internecie natomiast warto zaglądać na strony zachodnioeuropejskich agencji nieruchomości. Szczególnie jeśli chodzi o wystrój wnętrza.
Z takim albumem ?wymarzonych domów? można zaczynać projektowanie nie marnując energii i czasu na wyważanie dawno już otwartych drzwi.
Mariusz Stefaniak