O Stolarce, uchwalaniu Studium zagospodarowania i miejscowych planach z Igorem Sulichem rozmawia Teresa Urbanowska
– Na ogół to my prosimy różne osoby o wypowiedź lub rozmowę, tym razem to Pan poprosił o możliwość rozmowy. O czym będziemy rozmawiać?
– Chciałbym się odnieść do, moim zdaniem, niezbyt trafionego tytułu Pani artykułu ?Nowoczesne centrum czy spalarnia opon??.
– Co jest nie tak, w tym tytule?
– Tak poważana i opiniotwórcza gazeta Naszego Regionu powinna rzetelne, bez szukania sensacji i stosowania krzykliwych tytułów informować o tym, co się dzieje. Straszenie mieszkańców wizją wielkiej dymiącej fabryki, w środku miasta, jest najzwyczajniej nie na miejscu. Nie żyjemy w Afryce, czy Chinach. Rozpoczęcie inwestycji wpływającej na środowisko wymagałoby wielu decyzji i pozwoleń środowiskowych. W tej lokalizacji, taka inwestycja, kategorycznie nie ma szans na powstanie-
– A ja nie jestem tego taka pewna. Kilka lat temu w centrum Radzymina przez wiele miesięcy funkcjonowała fabryka, w której przetwarzano tworzywa sztuczne. Na działalność w tym miejscu posiadała wszystkie uzgodnienia, o których Pan mówi…
– Dobrze Pani – zauważyła kilka lat temu, ja bym dodał ładnych parę lat temu, przed naszą akcesją do Unii Europejskiej, rozwojem systemu obszarów chronionych Natura2000, Sławną Rospudą. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, w jaki sposób można byłoby postawić w środku czterdziestotysięcznego miasta dymiący i śmierdzący komin. W kraju, w którym z powodów protestu ekologów opóźniona została o pięć lat, budowa mostu północnego, mającego za zadanie udrożnić ponad dwumilionową aglomerację warszawską. Z całym szacunkiem to już nie te czasy, nie ta świadomość. Radzymin – to już tylko historyczny przykład krótkowzroczności i nieświadomości decydentów.
– Jednak przyzna Pan, że obowiązujący na ten obszar miejscowy plan zagospodarowania dopuszcza w tym miejscu lokalizację przemysłu uciążliwego. Nie widzę więc nadużycia w postawionym w tytule artykułu pytaniu, do którego się Pan odwołuje…
– Dopóki w tym miejscu działa Stolarka, a prawo nie działało wstecz, mogło się dziać dużo. Firmie chcącej ruszyć z jakąkolwiek nową, podkreślę słowo nową, uciążliwą produkcją mogę jedynie życzyć powodzenia i cierpliwości. Jeszcze raz powtórzę, że nie ma możliwości na wydanie takiej decyzji.
– A ja uważam, że nie ma Pan racji. Nie dojdziemy więc chyba do wspólnego zdania w tej kwestii. Pozostawmy więc Czytelnikom rozstrzygnięcie…
Rozumiem jednak, że po kilku tygodniach, które minęły od posiedzenia ostatniej Rady, Pańskie stanowisko w tej kwestii się nie zmieniło?
– Nie ma żadnych nowych faktów, jedynie medialna nagonka, bez merytorycznych argumentów. Problem terenu po byłej Stolarce należy rozwiązać, tutaj jeszcze raz podkreślę, że niewątpliwie była i jest zgoda Rady Miasta. Na lipcowej sesji przyjęty został program Rewitalizacji, w którym wskazano kierunek dalszych działań. Jednak nie było i nie będzie zgody na szybkie, nieprzemyślane i nieskonsultowane decyzje, załatwianie spraw poza kolejnością.
Ostatnio skutki takich działań mieliśmy okazję odczuć, podczas uroczystości rocznicowych Bitwy Warszawskiej. Powinniśmy sobie oszczędzić kolejnej kompromitacji.
O tym, że w Stolarce działo się źle, wtajemniczeni wiedzieli pewnie od kilku lat, wtedy należało zacząć coś robić. Być może ktoś celowo zaniechał działań, może gospodarz Miasta przez te wszystkie lata nie miał pomysłu, jak problem rozwiązać i po prostu czekał, mimo iż do miejskiej kasy z roku na rok wpływały coraz mniejsze podatki…
Dzisiaj, na łamach Państwa gazety, prosiłbym wszystkich zainteresowanych o wyrozumiałość i cierpliwość, wtedy znacznie skuteczniej będzie można naprawić błędy wieloletnich zaniechań. Myślę, że wszystkim nam zależy na optymalnym rozwiązaniu, najlepszym dla mieszkańców.
Kolejnym zagadnieniem, które chciałbym wyjaśnić jest treść listu otwartego BCC, opublikowanego w ŻPW. W znacznej mierze zgadzam się z jego treścią, jednak jest w nim nieco nieścisłości. Najważniejsze, to to, że nie Rada Miasta jest odpowiedzialna za obecny stan rzeczy. Wszelkie działania, związane ze zrównoważonym rozwojem Wołomina zyskują jej bezwzględną akceptację. Jednak po raz kolejny zaznaczam – nie można sporządzać nowych planów miejscowych bez nowego Studium, tak jak nie da się budować domu zaczynając od komina. Brak Studium, dokumentu poprzedzającego Plan miejscowy, to efekt opieszałych, trwających od prawie ośmiu lat prac urzędu miasta. Być może był to efekt nieodpowiedniego nadzoru, ktoś nad tym niedostatecznie panował?
Co ważne, po ostatnim zdecydowanym ?NIE? Rady Miejskiej prace nad nowym Studium ruszyły jeszcze szybciej, niż budowa nowej drogi na Polakową Górkę w Ossowie (miejsce ostatniego spoczynku żołnierzy bolszewickich przyp. red.). Ożywione prace planistyczne należy postrzegać jako sukces, będący efektem głosowania. To był po prostu Nasz wspólny strzał w dziesiątkę! Wszystko idzie w dobrym kierunku, prace posuwają się jeszcze szybciej i sprawniej niż mogliśmy jeszcze kilka tygodni temu przypuszczać. Już teraz, z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że Nowe Studium będzie jednym z pierwszych dokumentów, który uchwali nowa Rada, już z burmistrzem nowej kadencji.
Mam nadzieję, że moja wypowiedź to pierwszy głos w rozpoczętej przez Panią dyskusji, na temat wizerunku Wołomina. Szkoda, że żaden z kandydatów nie skorzystał do tej pory z publicznie przedstawionego przez Panią zaproszenia do dyskusji pod hasłem ?Jakiego Wołomina chcemy??.
– Żaden z kandydatów, oprócz Pana jeszcze się oficjalnie nie zdeklarował, że będzie ubiegał się o fotel burmistrza Wołomina…
Bardzo nachalny wywiad ze strony redaktorki.Ktoś tu zapomniał że ma zrobić wywiad z wiceprzewodniczącym Rady miasta , a nie wchodzić z nim w przekonywanie i praktycznie usilne lobbowanie na rzecz inwestora. Pomylono redakcję z urzędem samorządowym.Dziwi i zastanawia mnie tak ogromne zaangażowanie pani redaktor sprawą Stolarki a ściślej planu zagospodarowania.To nie jest wywiad a raczej wymuszanie własnych poglądów na urzędniku samorządowym. Brawo panie Sulich.
Mi również Pani Redaktor nie wydaje się obiektywna ……