Zeszłoroczny złoty medal mistrzostw Polski juniorek rozbudził apetyt na sukcesy wśród wołomińskich kibiców kobiecej koszykówki. Trzydniowy turniej ćwierćfinałowy rozgrywany na hali OSiR-u podsumowuje trener Konrad Budka.
Pierwsze spotkanie turnieju ćwierćfinałowego wołominianki rozegrały z zespołem Basket 25 Bydgoszcz. Zaczęły ostro – pierwsze punkty przeciwniczki zdobyły dopiero przy stanie 10:0 dla Huraganu, po drugiej kwarcie na tablicy widniał wynik 52:25, w trzeciej było nawet 68:29. W ostatniej kwarcie przyszedł czas na eksperymenty, przez co przewaga gospodyń stopniała w końcówce do stanu 87:66. Znakomite statystyki odnotowała Monika Radomska: 29 punktów, 60% skuteczności.
W spotkaniu z MKS Czechowice-Dziedzice zawodniczki Huraganu odskoczyły w pierwszej kwarcie na 34:16, w drugiej utrzymały bezpieczny dystans kończąc pierwszą połowę stanem 53:38. Trzecia kwarta nie przyniosła spektakularnych akcji, ale w ostatniej rozpoczęły się prawdziwe punktowe żniwa – w pewnym momencie UKS Huragan prowadził przewagą czterdziestu punktów, głównie za sprawą punktującej Sylwii Bujniak (26 punktów w meczu, ponad 60% skuteczności, trzy „trójki”). Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem gospodyń: 93:60.
W ostatnim dniu turnieju trenerzy Piotr Dąbrowski i Konrad Budka byli już pewni pierwszego miejsca, zawodniczki również grały bez niepotrzebnego stresu. UKS Żak Nowy Sącz przegrał to spotkanie różnicą ponad pięćdziesięciu punktów, bo spotkanie zakończyło się wynikiem 107:52. Punktowały wszystkie zawodniczki na parkiecie, ale najlepsza była Karolina Poboży z dorobkiem 22 punktów i trzynastoma zbiórkami zebranymi w ciągu dwudziestu minut gry.
– Nie znaliście przeciwników z tego etapu rozgrywek – były niespodzianki?
? Sądziliśmy, że najgroźniejsza będzie Bydgoszcz – i tak chyba było. Największe obawy mieliśmy jednak o formę naszych zawodniczek, a nie o poziom drużyn, z którymi rywalizowaliśmy. Karolina Poboży weszła na parkiet po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, podobnie Sylwia Bujniak. Na boisku spotkały się z młodszymi rocznikowo koleżankami, z którymi praktycznie dotąd nie grały, mają za sobą zaledwie kilka wspólnych treningów. Dobre zmiany dawała Eliza Wasilewska, która w przeciwieństwie do reszty zespołu gra dobre trzecie kwarty. Wciąż postępy robi Karolina Powała, której brakuje jeszcze czasem decyzyjności. Fajnie pod koszem radziła sobie Wiktoria Skuzińska – walczyła, zbierała, często dobijała. Cieszę się z gry Oli Szostakiewicz, która systematycznie punktuje z półdystansu i gry „jeden na jeden”.
? W zeszłym roku zdobyliście złoty medal Mistrzostw Polski juniorek – co będzie w tym?
? Naszym celem jest turniej finałowy, myślenie o medalu to raczej marzenia. Jak już wspomniałem – wszystko zależy od formy i dyspozycji liderek: Moniki Radomskiej i Natalii Panufnik, które w tym turnieju zagrały na dobrym poziomie oraz Karoliny Poboży i Sylwii Bujniak, które wracają do formy. Do składu wróci Ola Miesiąc, która ze swoim opanowaniem na pewno będzie dużym wzmocnieniem zespołu. Mecze półfinałowe już za dwa tygodnie, do finałów pozostało półtora miesiąca.
? Na czym się skupicie w tym czasie?
? Na pewno na grze w obronie, bo mamy tu jeszcze trochę pracy. Nie mogliśmy się dobrze przygotować do ćwierćfinałów, dziewczęta miały masę innego grania: w meczach drugiej ligi seniorek, w finałach rozgrywkach juniorek starszych (U-20), potem baraże juniorek. Na przygotowanie wydolnościowe czy siłowe nie było zbyt wiele czasu – musimy próbować to nadrobić. Nad zgraniem pomiędzy zawodniczkami z różnych roczników pracowaliśmy „na gorąco”, w czasie tego turnieju. Staraliśmy się, żeby na boisku zawsze były dwie lub trzy doświadczone dziewczyny, resztę składu uzupełnialiśmy młodzieżą. Efekty były dobre.