Znów wpadły mi w ręce zdjęcia, z których patrzą na mnie z nadzieją wołominiacy sprzed blisko wieku. Najczęściej specjalnie upozowani, uczesani, przejęci wydarzeniem, jakim było wspólne zdjęcie z rodziną, nauczycielem, duchownym. Czy myśleli wtedy o tym, że ktoś w XXI wieku będzie z uwagą studiował ich twarze, elementy ubioru czy tło, aby pokusić się o przybliżone przynajmniej określenie czasu, miejsca i bohaterów wydarzeń?
Czy byli świadomi tego, że ich czasy, ich „teraz” będzie po latach zagadką, naszym „kiedyś” czy może wręcz „onegdaj”? Raczej nie… Myśleli raczej o tym, że za kilka dni dostaną do ręki odbitki, na których napiszą sobie” „na wieczną pamiątkę…”. Ich już nie ma, ale zdjęcia pozostały. Dziś żeby sobie taką „wieczną pamiątkę” zafundować nie musimy się wcześniej umawiać z zawodowym fotografem ? chyba w każdym domu znajdzie się prosty aparacik cyfrowy, w ostateczności robiąca przyzwoite zdjęcia komórka. Obecna fotografia to raczej forma pamiętnika dla ekstremalnie leniwych: uwieczniamy wakacje bez podnoszenia zadka z kocyka, bo przecież „się poprawi” w domu na komputerze. Oczywiście po powrocie do domu okazuje się, że nie ma czasu na poprawianie dwóch tysięcy zdjęć, które lądują na twardym dysku lub nieopisanej płycie, aby przepaść bezpowrotnie przy pierwszej większej awarii domowego peceta. Nikt za sto lat nie będzie się wpatrywał w wyblakłe, kolorowe zdjęcia i zastanawiał się: to Wołomin? A ci goście w zabawnych dresikach to jakaś drużyna sportowa? Dziwne ? każdy z piwem w ręku… I co to za miejsce? Tutaj teraz chyba stoi meczet?
Nie pozostaną po nas zapewne również gazety, bo lokalne tygodniki zazwyczaj lądują na dnie kosza na śmieci jeszcze przed ukazaniem się kolejnego numeru. Kiedyś wierni czytelnicy oddawali całe roczniki swoich gazet do introligatorskiej oprawy ? dziś ciężko znaleźć introligatora… Nie przetrwają też długo strony internetowe, prywatne blogi, miejskie portale. Nikt nie będzie ponosił kosztów utrzymania danych sprzed dziesiątek lat. W końcu ktoś je skasuje, zniszczą je hakerzy, awaria serwera. Może ocalą je jacyś zapaleńcy, prywatnie… Sam chyba nie wierzę w to, co piszę.
Ocaleją pomniki – ale czy dadzą potomnym prawdziwy obraz nas i naszych czasów?
Łukasz Rygało