Przed laty znajomy zaprosił mnie do Ossowa na obchody rocznicy bitwy 1920r. Była to skromna uroczystość bowiem w Polsce, będącej sowieckim satelitą, czczenie obrońców niepodległości było uznawane przez komunistyczny reżim za ?zbrodnię podważania jedności sojuszniczej Polski Ludowej z ZSRR”.
Dziś w Polsce, także na ziemi wołomińskiej, możemy czcić pamięć bohaterów. Stanęły pomniki upamiętniające czyn zbrojny 1920 r. i takie, które przypominają czym był czas niewoli – przed kościołem pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej w Wołominie jest pomnik ofiar Katynia. W społeczności wołomińskiej można znaleźć ludzi, dla których Polska i polskość, patriotyzm i pamięć o bohaterach nie jest pustym dźwiękiem.
Dlatego, gdy wspomniany mój znajomy zapytał, czy nie chciałbym od czasu do czasu napisać kilka słów do ?Życia Powiatu Wołomińskiego”, a redaktor Edward Urbanowski podtrzymał tę propozycję, zgodziłem się.
Zapraszam do wspólnego myślenia o sprawach łączących nas jako naród i jako społeczność żyjącą dziś i teraz, ale pamiętającą o tych, którzy byli przed nami.
Żyjemy w czasach natłoku różnych informacji, wiadomości, doniesień zalewających nas niczym lawina.
Przy czym właściciele tzw. mediów, zabiegający o zyski, starają się złowić czytelnika, słuchacza, widza podając mu możliwie mało skomplikowane komunikaty wg wzoru, że wiadomością jest gdy człowiek psa ugryzie, a nie odwrotnie. W pogoni za sensacją, która ma przykuć uwagę publiczności, podaje się relacje z wypadków i katastrof, opisuje się zbrodnie i zbrodniarzy, podaje wszystko, co odbiega od normy.
Człowiek oglądający to na ekranie swojego telewizora, biorący do ręki prasę nabiera przekonania, że poza jego domem i najbliższym otoczeniem świat jest kłębowiskiem zła, zbrodni, dewiacji. W konsekwencji zaczynamy sądzić, że wszelkie postawy społeczne, poświęcanie się dla innych, dbałość o dobro wspólne, chociażby patriotyzm, to zbędne i życiowo nieprzydatne przeżytki dawnych czasów.
Wielki myśliciel i filozof Kartezjusz powiedział – cogito ergo sum (myślę, więc jestem). A to oznacza, że gdy przestaję myśleć, to mnie nie ma!
Myślenie i wyciąganie wniosków jest tym co wyróżnia człowieka w gronie istot żywych. Dzięki myśleniu ludzkość zdołała osiągnąć wszystko to, czym człowiek może się chlubić. I odwrotnie, mamy powody do wstydu, kiedy myślenie, jako zdolność do refleksji nad własnymi zachowaniami, było zastępowane bezmyślnym wykonywaniem nakazów różnych obłąkanych ideologii. To brak myślenia, a nie jego nadmiar prowadził do zbrodni, przemocy, niewolenia całych narodów i społeczeństw.
Czy ludzie żyjący w XXI wieku, atakowani agresywną reklamą i nakłaniani do zdobywania coraz to nowych dóbr konsumpcyjnych, mają czas na zastanowienie się nad przyszłością swojej społeczności, nad sobą? Czy myślą co powinni w życiu osiągnąć i czy są wartości cenniejsze od nowego telewizora, ?komórki”, samochodu? A czy my, współcześni Polacy, powinniśmy myśleć o Polsce, o możliwych zagrożeniach i czy mamy troszczyć się o bezpieczną przyszłość naszej Ojczyzny?
Słyszymy z wielu ust, także osób wpływowych, decydujących o polityce kraju, że Polska jest jak nigdy przedtem bezpieczna. Wszak jesteśmy w NATO i w zjednoczonej Europie. Udało się wyzwolić z groźnej dla Polski przypadłości, wynikającej z położenia między Niemcami a Rosją. Dziś Niemcy są naszym partnerem i sojusznikiem. Rosja oddzielona terytoriami niepodległych państw nadbałtyckich, Białorusią i Ukrainą też nie wydaje się groźna.
Ale kiedy w Bukareszcie na konferencji NATO Ukraina i Gruzja miały być zaproszone do członkostwa w Sojuszu, to przeciw temu członkostwu były Niemcy i Francja. Można zapytać dlaczego? Rozszerzenie Sojuszu o kolejne państwa na wschód oznacza przecież poszerzenie strefy bezpieczeństwa Europy. Francja i Niemcy tego nie chcą?
Ostatnio dowiedziałem się czyj konterfekt zdobi biurko kanclerz Niemiec pani Merkel. Nie, to nie jest zdjęcie jej małżonka.
Pani kanclerz postawiła sobie podobiznę carycy Katarzyny. No cóż: Katarzyna II (właściwie: Sophie Friederike Auguste zu Anhalt-Zerbst, ros. II: Jekaterína II Alekséjewna), znana jako Katarzyna Wielka (ur. 2 maja 1729 w Szczecinie, zm. 17 listopada 1796 w Sankt Petersburgu) – cesarzowa (Imperatrica) Rosji. Można zrozumieć narodowe przyczyny tej sympatii pani kanclerz do carycy. Jednak w historii Polski zapisała się ona jak najgorzej, była sprawczynią rozbiorów i likwidacji państwa polskiego. Czy powinniśmy cieszyć się, że przywódczyni państwa sojuszniczego hołubi winną upadku Polski?
Przed laty odwiedziłem gabinet pewnego urzędnika MON. Za biurkiem siedział doradca ministra, człowiek wpływowy. A na biurku, w miejscu gdzie zwykle ludzie ustawiają zdjęcia żony lub dzieci, ten dostojnik miał fotografię generała z monoklem. To był konterfekt Hansa von Seeckt’a, wroga Polski, który w 1920 r. usiłował porozumieć się z Lwem Trockim, aby doprowadzić do unicestwienia państwa polskiego.
Zapytałem pułkownika czemu tak dopieszcza wroga naszej państwowości. Odparł, że ceni Prusaka za koncepcję budowy małej zawodowej armii. Mój rozmówca zdaje się nie widział, że wg Seeckt’a sukces takiej armii w wojnie zależał od gwałtownego i niespodziewanego ataku. Ataku bez wypowiadania wojny! W polskich warunkach, ten ?sposób” prowadzenia wojny jest bezużyteczny.
Konstytucja RP wyklucza możliwość napaści na inne państwo i prowadzenie wojny agresywnej. A w razie odpierania obcej agresji armia á la Seeckt Polski nie obroni. Wspomniany urzędnik czas jakiś temu opuścił swoje stanowisko w MON. Ale pomysł utworzenia małej zawodowej armii został i jest wcielany w życie.
Czy warto o tym wszystkim myśleć?
Romuald Szeremietiew
Jakie jest sedno tego artykułu? Powrót do oświeceniowej wizji człowieka? Anachronizm? Anegdotki z życia znanych ludzi? A może udowodnienie, że na błędach merytorycznych da się zbudować ładną myśl?