W sobotę 17 kwietnia ze stanowiska pierwszego trenera Dolcanu Ząbki został zwolniony Radosław Mroczkowski. Zarząd podjął decyzję o zakończeniu współpracy z byłym asystentem Leo Beenhakkera. Dotychczasowego szkoleniowca zastąpił Dariusz Kubicki.
Zwolnienie Radosława Mroczkowskiego z pełnienia dotychczasowej funkcji było spowodowane kiepskimi wynikami na przełomie pięciu ostatnich meczy piłkarskiej I ligi. Jednak czy decyzja o nie kontynuowaniu umowy była tak oczywista? Czy przyczynę niepowodzeń ząbkowskich piłkarzy można przypisać wyłącznie osobie, teraz już byłego trenera?
Finezja czy kopanina?
Pod wodzą Radosława Mroczkowskiego piłkarze Dolcanu rozegrali pięć spotkań, w których zdobyli jeden punkt. Statystyka wygląda tragicznie, jednak sytuacja jaka miała miejsce podczas każdego z tych spotkań jest wyjątkowa. Były trener ząbkowskiego zespołu od pierwszego meczu nie miał szczęścia do sędziów, którzy prowadzili spotkania jego drużyny. Dwa rzuty karne z ?kapelusza? szereg nie odgwizdanych fauli i kartki, których być nie powinno to tylko zarys zagubionych w swojej pracy arbitrów. Uważny kibic dostrzegł widoczną zmianę w podejściu szkoleniowym trenera Sasala i Mroczkowskiego. U tego pierwszego gra polegała na wyekspediowaniu piłki pod bramkę przeciwnika, licząc, że któremuś z piłkarzy tam obecnych ?przypadkiem? uda się strzelić bramkę. Drugi z trenerów zaszczepiał w swoich zawodnikach inny pomysł na rozgrywanie piłki. Piłkarze mieli grać bezpośrednią, dokładną i szybką piłkę. Jednak fatalny stan murawy w Ząbkach całkowicie zniechęcał do jakichkolwiek starań. Pomimo słabych wyników, gra piłkarzy Dolcanu, z meczu na mecz, zazębiała się coraz bardziej. Brakowało goli i piłkarzy, którzy mogliby je strzelać ?
Zarobić czy wydać?
Po rundzie jesiennej z Dolcanu zostali sprzedani Maciej Tataj i Grzegorz Lech. Odpowiednio dwaj najlepsi strzelcy podwarszawskiego klubu. Pomimo pieniędzy zarobionych na tych dwóch zawodnikach, klub nie zdecydował się wzmocnić drużyny piłkarzami, których umiejętności odpowiadałyby ambicjom drużyny grającej na jesieni. Czemu? To pytanie do zarządu klubu. Pieczara to zawodnik bez doświadczenia, jeszcze bardzo młody. Zapaśnik był stale kontuzjowany. Imech obrażał się na kogo popadnie, demonstrując swoją niechęć do klubu, występami będącymi poniżej poziomu krytyki. W rezultacie, kto miał strzelać gole, których tak bardzo brakowało – Trener? Przykład zachowania ząbkowskiego klubu podczas przerwy zimowej pokazuje, że bez wydawania o zarabianiu nie ma mowy?
Niepewne jutro
W piłce nożnej wykładnikiem zwycięstwa są trzy punkty, a główną przyczyną ich zdobycia jest odpowiednie przygotowanie do meczu. Co się dzieje jeśli ten warunek nie zostaje spełniony? Odpowiedzią jest drużyna prezentująca się tak jak Dolcan Ząbki w rundzie wiosennej. Nie do wyobrażenia jest sytuacja, w której czwarty klub zaplecza ekstraklasy(po rundzie jesiennej) nie wie czy i gdzie będzie trenował następnego dnia. Przez nieprzystosowanie klubu z Ząbek do zimowej aury, piłkarzom pierwszej drużyny rzadko pozwalano trenować na głównej płycie boiska. W tej sytuacji na usta ciśnie się pytanie: -Czy w ogóle da się wygrywać, nie trenując?
Przykład Radosława Mroczkowskiego pokazuje jak bardzo różni się wykonywanie pracy klubowej i selekcyjnej. W zapomnienie poszły również słowa dyrektora sportowego Dolcanu Ząbki Jerzego Szczęsnego. Na konferencji prasowej, podczas przedstawienia następcy Marcina Sasala, Jerzy Szczęsny zapewniał, że klub nie zwolni trenera po niepowodzeniach. Ząbki miały być miejscem rocznego, a nawet półtora rocznego pobytu byłego asystenta Leo Beenhakkera. Dziwi wybór na nowego szkoleniowca, akurat Dariusza Kubickiego. Nowy trener ząbkowskiego klubu jako piłkarz osiągnął wiele, lecz jako trener od 2008 r. niczym na banicji spędza czas trenując pierwszoligowe zespoły z Mazowsza.
Pomimo mizernego dorobku punktowego drużyny Dolcanu pod wodzą Radosława Mroczkowskiego nie umniejszałbym zasług byłego szkoleniowca tego klubu. W Dolcanie zawsze było pod górkę, z różnych względów. Moim zdaniem nawet najlepszy dyrygent nie mając odpowiedniej orkiestry nie osiągnie efektu, którego wszyscy obserwatorzy od niego oczekują.
Adam Gronau