Na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży w Głogowie Karolina Pieńkowska wywalczyła tytuł Mistrzyni Polski w judo w mocno obsadzonej kategorii wagowej do 44 kilogramów.
Pisaliśmy ostatnio o sukcesach naszych lokalnych przedstawicieli sztuk walki, którzy odnoszą sukcesy w ju-jitsu, kick-boxingu i karate. Cały czas dochodzą kolejne, nawet w olimpijskiej dyscyplinie – judo. O lokalnej przedstawicielce tej dyscypliny pisaliśmy już na naszych łamach. Pod koniec kwietnia w Głogowie odbyła się Ogólnopolska Olimpiada Młodzieży juniorów młodszych i juniorek młodszych w judo.
Znakomicie na tych zawodach spisała się Karolina Pieńkowska, która zwyciężyła w bardzo wyrównanej kategorii wagowej do 44 kg, co dla młodej mieszkanki Wołomina oznaczało zdobycie tytułu Mistrzyni Polski. W ostatni weekend na Mistrzostwach Mazowsza również nie miała sobie równych i wygrała w swojej kategorii. Karolina trenuje w klubie judo AZS Uniwersytet Warszawski. Ma na swoim koncie zwycięstwa w kilku ważnych turniejach, między innymi w zawodach Pucharu Polski. Przeprowadziliśmy z Karoliną krótki wywiad.
– Opowiedz o walkach w Głogowie. Z jakimi przeciwniczkami przyszło Ci rywalizować?
– Walka finałowa była bardzo wyrównana. Wygrałam nieznacznie, bo przez najmniejszy punkt, tzn. shido, gdyż Adrianna Grabowicz włożyła rękę do mojego rękawa i dostała shido. Walka była z dogrywką. Uważam, że pozostałe walki również były wyrównane.
– Spodziewałaś się takiego sukcesu?
– Wierzyłam w ten sukces, ale nie spodziewałam się tego. Wszystko zawdzięczam moim trenerom:S. Pacholakowi i Zdzisławowi Grochowskiemu, który zawsze ze mną jest i wspiera mnie.
– Co jest takiego w judo, że pociąga Cię jako sport?
– Uważam, że judo uczy pokory i wychowuje zawodników. Daje możliwość rywalizacji i poznawania dużej ilości kolegów, koleżanek, a nawet przyjaciół .
– Jak godzisz ciężkie treningi z nauką?
– Łatwo nie jest tego pogodzić, gdyż wracając z treningów jestem bardzo zmęczona i często nie mam już siły… Ale mimo wszystko muszę się uczyć, bo w szkole nie ma żadnych taryf ulgowych. Staram się jak mogę, ale nie zawsze się to da połączyć. Jak już mówiłam, wszystko zawdzięczam trenerom i bardzo dziękuję za ich poświęcenie.
Marcin Pieńkowski