Kaczory wreszcie się otrząsnęły po jesiennym odstrzale i zajęły się nagabywaniem kaczuszek. Co prawda w łebkach im jeszcze szumi od huków, bo do wiosny parę tygodni a oni uderzyli w zaloty, ale nie grymaśmy. To przecież nie ich wina a klimatu, bo któż mógł przewidzieć tak ciepły i deszczowy styczeń. Jedno jest pewne. W kaczorach zawrzała krew a zewsząd sypią się pióra! Mam cichą nadzieję, że im się ta zabawa spodoba.
W noworocznym orędziu Pana Prezydenta, polska gospodarka jeszcze się znakomicie rozwijała. Minęło trzy tygodnie a okazało się, że nie jest już tak dobrze. Z warszawskiej giełdy wyparowało 100 miliardów złotych a w kraju ruszyła lawina żądań płacowych i – co jest z tym związane – podwyżek cen.
Gospodarka, to kolejny – po walce z układami i korupcją, lustracji i dekomunizacji – balon propagandowy PiS-u który pękł. Widzimy już, że dochody państwa nie są tak duże by zaspokoić roszczenia różnych grup zawodowych. Na przykład, ja, nie paląc węglem, jako płatnik podatku muszę zapewnić górnikom godziwą pensję. Podobne oczekiwania ma wobec mnie jeszcze lekarz, pielęgniarka czy nauczyciel. Ale przecież nie są to najbiedniejsi wśród moich bliźnich!
Na podniesienie płac rządowi potrzeba około 15 miliardów złotych. To zaszłość, którą my wszyscy będziemy musieli uregulować. Mają rację ci, którzy mówią, że zmarnowaliśmy ostatnie dwa lata na dywagacje ideologiczne, zakładanie podsłuchów i szukanie łapowników. W wielu umysłach pozostały po tym okresie trwałe uszkodzenia, powiedziałbym zwyrodnienia.
Oto Rzecznik Praw Obywatelskich wspomniał w wywiadzie, że dał lekarzowi w prezencie filiżankę do herbaty a już znaleźli się głupcy którzy złożyli doniesienie do prokuratora o wręczonej łapówce. A sprawa miała miejsce 32 lata temu! To chyba najlepszy przykład zła jakie pozostało po PiS-ie i jego IV RP, bo gospodarka – jak zawsze – da sobie radę.
Od kilku tygodni, w Wołominie, mówi się o zamkniętym schronisku dla zwierząt przy ulicy Sikorskiego. Zaczęło się od wielkiego medialnego skandalu, czyli pomówieniu burmistrza Jerzego Mikulskiego o złamanie prawa. Dopiero, gdy zgodnie z dobrym obyczajem prasowym, ?Życie Powiatu” zapytało się zainteresowanego o zdanie to okazało się, że burmistrz musiał zamknąć to schronisko, bo taka była decyzja powiatowego lekarza weterynarii.
Schronisko nie może funkcjonować w centrum miasta, pomiędzy domami mieszkalnymi! Jak to w Wołominie, oszczercy nie przeprosili burmistrza, a wydrukowali pismo urzędu. Dobre i to! Natomiast przy tej okazji ukazał się w tej gazecie bardzo wzruszający list Pana Roberta Kaczmarczyka, przewodniczącego Rady Powiatowej Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Wołominie.
Oto fragmenty: ? … nad losem każdej żywej istoty czy to człowieka, czy zwierzęcia trzeba się pochylić. (…) ta sprawa brzydko wygląda, aby za 200 zł można było zapewnić ciepły posiłek, leki i sterylizację zwierząt.” Zaintrygowany wrażliwością tego delikatnego serduszka zacząłem wertować poprzednie numery gazety w poszukiwaniu podobnych w tonie wystąpień w obronie bezdomnych, biednych i pokrzywdzonych przez los mieszkańców naszego powiatu. Jak się Czytelniku domyślasz, Pan Przewodniczący SLD ?w tym temacie” już milczał!
Hipokryzja, to chyba najlepsze słowo dla określenia postawy PiS-u, SLD i gazety – zdaniem Pana Kaczmarczyka – pełniącej niezwykle ważną misję na naszej Wołomińskiej Ziemi!