Ostatnie wydarzenia w centrum Wołomina znalazły się na ustach bodaj wszystkich, także tych ogólnopolskich, mediów. Tragedia, jaka nawiedziła wielu mieszkańców ul. Warszawskiej, obudziła jednak, poza naturalnym współczuciem oraz odruchem chęci niesienia pomocy poszkodowanym, także wstydliwe, nieludzkie wręcz uprzedzenia. Jeszcze w trakcie samej akcji straży pożarnej (sic!) wśród zebranych gapiów znaleźli się tacy, co to ofiarom pożaru zamiast współczucia niedyskretnie okazywali wrogość.
Godzina piąta, może piąta trzydzieści. Róg ulic Warszawskiej i Legionów. Z jednej strony zrozpaczeni mieszkańcy spalonych kamienic, bezradnie patrzący na ogień trawiący dorobek ich życia. Z drugiej, nie dalej jak trzydzieści metrów dalej, samozwańczy komentatorzy zdarzenia, którzy łaknąc sensacji, zatrzymali się w drodze na perony stacji kolejowej. ?Całe życie na koszt miasta; prąd brali, mieszkania brali, pomoc brali ? no to teraz mają, bardzo dobrze?, ?Te menelnie już dawno powinni zburzyć i trawą zasiać!?, ?No, teraz będą mieli luksusy, jakieś hotele czy mieszkania zastępcze, jedzenie za darmo, ubrania za darmo, za nasze pieniądze!? ? to chyba jedne z łagodniejszych i jednocześnie najmniej wulgarnych opinii, które można było dosłyszeć.
Ta nienawiść wywodząca się z beznadziejnego uprzedzenia do mieszkańców ul. Warszawskiej godna jest najsurowszej krytyki. Głupi i skrajnie krzywdzący stereotyp odbiera niektórym ludziom rozum, przy okazji wypłukując go ze wszelkich, naturalnych człowiekowi odczuć. Wstyd.
A ja bronię Warszawskiej. Mieszkają tam fantastyczni ludzie, często pełni pasji i wyobraźni ograniczonych jedynie możliwościami finansowymi. I krytykom wara od nich. Nie macie pojęcia, jak to jest stracić dorobek całego życia. Jak to jest stracić nie tylko to, co materialne, ale także wszelkie nadzieje, plany i marzenia. Ja, stojąc tam razem z nimi, próbowałem to sobie wyobrazić ? ale nie potrafiłem, nie potrafię i dziś. Widziałem tylko, jak moi znajomi stali zziębnięci przed swoimi domami i płakali. Największemu wrogowi nie życzę takiej tragedii, jaka spotkała tych niewinnych ludzi. Tak, właśnie tak: niewinnych. Borykali się z takimi samymi problemami, jak ci, którzy dziś wieszają na nich psy.
Przy tym wszystkim godna największej pochwały jest postawa oraz zaangażowanie Urzędu Miasta z Ryszardem Madziarem na czele. Nie raz i nie dwa stawaliśmy po przeciwnych stronach, Panie Burmistrzu. Jeszcze zapewne wiele też okazji nas poróżni. Nie zgodzimy się w wielu poglądach i pomysłach na Wołomin. Ale dziś jesteśmy w tej samej drużynie. Za tak szybką i konkretną reakcję po tragedii z ul. Warszawskiej należą się Panu, Panie Burmistrzu, słowa wielkiego uznania. Na nie jednak przyjdzie jeszcze czas. Wbrew niektórym, niegodnym człowieczeństwu opiniom, teraz najważniejsi są ludzie. Panie Burmistrzu, nie możemy ich zawieść.