Przyjęcie uchwały w sprawie uchwalenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla terenu obejmującego sołectwo Stare Lipiny odłożono. Domagali się tego mieszkańcy i właściciele działek zlokalizowanych w sąsiedztwie składowiska odpadów.
Jeszcze kilka dni temu nic nie zapowiadało, że sprawa przyjmie taki obrót. Od lat przecież mieszkańcy przy różnych okazjach wytykają kolejnym ekipom rządzącym brak miejscowych planów. Tym razem jest na odwrót ? władza chce plan uchwalić ? a lud mówi ? stop… Skąd taka zmiana frontu? O swoim niezadowoleniu z zawartych w miejscowym planie rozwiązań mieszkańcy Starych Lipin po raz pierwszy poinformowali radnych kilka dni temu podczas posiedzenia Komisji Gospodarki. ? Decyzja, co do przyszłości tego terenu, zapadła jeszcze w 2011 roku z chwilą uchwalenia Studium Rozwoju i Zagospodarowania Przestrzennego ? przekonywał mieszkańców radny Dominik Kozaczka.
Również Paweł Seweryniak, naczelnik Wydziału Urbanistyki w wołomińskim urzędzie próbował wytłumaczyć goszczącym na sesji mieszkańcom, że czasu i okazji do zgłaszania uwag było wystarczająco dużo. ? Procedura jest długa. Dokumentem w oparciu o który przystąpiliśmy do opracowania Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego jest Studium uchwalone w 2011 roku. Opracowany Plan Miejscowy był wyłożony przez 21 dni, była dyskusja, mieszkańcy przychodzili do urzędu, był czas na zgłaszanie uwag, których szereg do nas wpłynęło. Dziewięć z nich burmistrz nie uznał. Przy tych czynnościach zachowane zostały wszystkie wymogi proceduralne ? wyjaśniał.
Nie wszyscy uznali te wyjaśnienia za wystarczające. – Żeby było wszystko tak zgodnie z procedurą to tych ludzi tak dużo by na dzisiejsze posiedzenie rady nie przyszło ? ripostował radny Michał Milewski. Po długiej dyskusji postawiono wniosek o zdjęcie z porządku obrad uchwały dotyczącej miejscowego planu. Do wniosku przychylił się Ryszard Madziar, burmistrz Wołomina. Sprawę odłożono do kolejnego posiedzenia rady. Chwilowo nikogo nie obchodziło jakie decyzja ta może pociągnąć za sobą skutki.
Wysypisko w Lipinach Starych na początku lat 90. dało się mieszkańcom Wołomina nieźle we znaki. Do dziś wspominamy letnie wieczory urozmaicone wonią płonącej i dymiącej góry śmieci. Różne były pomysły co do sposobu wykorzystania śmieciowej górki na lokalne potrzeby. Górę upodobali sobie paralotniarze. Pojawiły się też wizje wyciągu narciarskiego. – Wybudowaliśmy tu dom, bo przeczytaliśmy, że powstanie tu wyciąg narciarski ? mówiła jedna z protestujących mieszkanek.
Teresa Urbanowska