Film Xawerego Żuławskiego, podobnie jak książka Doroty Masłowskiej, podzielił odbiorców. Niektórzy spodziewali się komedii dresiarskiej, w której będzie dużo zabawy wulgaryzmami i prania się po ryju. Jednak trudno było się spodziewać, że Żuławski pójdzie w stronę filmów Olafa Lubaszenko. Niektórzy widzowie więc na ?Wojnie polsko-ruskiej? się sparzyli, uznając film Żuławskiego za bełkot, kicz, przerost formy nad treścią, nudne, idiotyczne coś, co nie przypomina dobrej polskiej komedii. Doprawdy trudno mi zrozumieć podejście wielu widzów, którzy idąc do kina na film Żuławskiego spodziewali się świetnej zabawy ? bo Szyc w roli głównej?, bo trailer był efektowny?, bo piosenka disco-polo? Autorowi filmu o zgrywę raczej nie chodziło, chociaż trzeba przyznać, że faktycznie miejscami jest bardzo zabawnie.
Xawery Żuławski idzie w stronę swojego ojca, który również tworzył kino trudne do rozgryzienia, nie dające się łatwo zinterpretować ? było to jednak kino pełne fenomenalnie tworzonej atmosfery. ?Trzecią część nocy?, ?Diabła? czy ?Opętanie? ogląda się trudno, nasza percepcja nie wytrzymuje w wielu miejscach tego jakże krzykliwego, rozedrganego, kłującego w zmysły widza kina. Andrzejowi Żuławskiemu nie chodzi jednak o zwykłą terapię wstrząsową ? jego misternie skonstruowane dzieła filmowe są perfekcyjnym odbiciem stanu ducha bohaterów, próbą odzwierciedlenia kondycji człowieczeństwa w omawianym okresie. ?Diabeł? razi chaotyczną narracją, irytującą ścieżką dźwiekową pełną wrzasku przerażenia, rozedrganymi kadrami pełnymi obrazów obrzydliwości, śmierci, opętania. To wszystko działa na widza, który odczuwa degenerację czasu rozbiorów kraju. Podobnie jest z ?Wojną polsko-ruską?. Xawery Żuławski gardzi realizmem i, podobnie jak ojciec, atakuje nasze zmysły, nasz intelekt, naszą wizję świata, by jak najlepiej oddać ducha naszych czasów.
A jaki jest ten nasz świat? Przeżywamy śmierć języka, ten rządzi się wulgarnością, zanikają podstawowe prawidła kulturowe, odpowiedzialne za naturalne procesy komunikacyjne. Kultura to misz-masz ? tandety, komercyjnej papki, przeintelektualizowanego bełkotu. Taki też jest film Żuławskiego. Miejscami to komedia uderzająca w głupotę młodych generacji, która plącze się po świecie bez celu, bezmyślnie, samotnie, z agresją w kieszeni. W innych miejscach to eksperyment ? narracyjny, wizualny, który razi właśnie swoim przeintelektualizowaniem, ostentacyjną grą w cytaty. To także historia dramatu głównego bohatera Silnego, który żyje w niebycie, bo nie wie czy żyje, ciągle pobudzany przez drapieżne wizualnie media czy używki. Taki jest kawałek tego naszego świata. I okazuje się, że nie trzeba robić filmów, które będą zwierciadłem rzeczywistości (tak to sami sobie na świat możemy spojrzeć), ale można wznieść się ponad to, zdeformować tą naszą wizję świata, i wtedy ta prawda o rzeczywistości uderzy nas po oczach ze zdwojoną siłą. Polecam. Plusem jest genialna, odważna kreacja Borysa Szyca, który potwierdza nieprzeciętny talent aktorski.