Marcin Pieńkowski – Na krańcu ciemności z Gibsonem

Nie wiem, co myśleć o tym facecie… Prywatnie? Burak, alkoholik, socjopata, hipokryta, rasista… Zawodowo? Niezły reżyser, nie bojący się kontrowersyjnych tematów, przyzwoity aktor. Ale co tam, Brando też był szajbusem, a jednocześnie aktorskim geniuszem, do życiorysu zaglądać mu nie musiałem. Postanowiłem dać Gibsonowi duży kredyt zaufania, jednak ?Furia? znacząco go zmniejszyła. Czy amerykańscy aktorzy lubią się szufladkować? Bo Gibson znowu cierpi za miliony, jego twarz męczennika staje się powoli nie do zniesienia. Kiedyś, gdy grywał w ?Zabójczych broniach?, też miał traumę, ale chociaż pod maską frustrata kryła się odrobina ironii i cynizmu (a już na pewno szaleństwa). Teraz to gęba przeorana zmarszczkami smutku i zwątpienia. Pamiętacie ?Hamleta? Zeffirellego z 1990 roku? Obejrzyjcie go teraz, a zobaczycie tego samego Gibsona…
Bohaterem filmu jest Thomas Craven ? glina zbliżający się do emerytury. Z odwiedzinami wpada jego córeczka ? rodzinną sielankę nagle przerywa akt przemocy. Córka policjanta zostaje zastrzelona. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak zemsta bandziorów na stróżu prawa, jednak sprawa okazuje się bardziej skomplikowana. Craven czuje, że to nie on był celem. Bohater grany przez Gibsona nie omieszka rozprawić się z ?bad guys? po swojemu.
Oryginalny tytuł ?Egde of Darkness? (pol. ?Na krańcu ciemności?) lepiej oddaje stan ducha głównego bohatera, aniżeli ?błyskotliwy inaczej? pomysł polskiego dystrybutora ?Furia?. Nie do końca jest to bowiem film z wiodącym motywem zemsty w stylu ?Życzenia śmierci?. To raczej mroczna opowieść o narastającej frustracji, niemocy, wewnętrznym gniewie. Craven chce przede wszystkim dojść do prawdy, by w pewien sposób oczyści swoje sumienie. To niemal szekspirowska postać, nad którą ciąży mityczne fatum.
Niestety film Campbella nie oferuje nic więcej poza cierpiętniczym obliczem Gibsona, tradycyjną do bólu fabułką spiskową (te paskudne korporacje!) i warsztatową poprawnością. Za kamerą stanął reżyser kilku widowisk bondowskich (chociażby niezłe ?Casino Royale?), ale nie uświadczymy wizualnych fajerwerków i efektownych zwrotów akcji. Niespodziewanie Campbell postawił na kameralność i natrętną symbolikę. Psychologiczny portret Cravena ma jednak dużo dziur. Być może to wina Gibsona, a może braku pomysłu na bardziej interesujące rozwinięcie wątku wyjściowego. Furia ogarnia nie głównego bohatera, ale niewinnego widza.

Furia
USA/Wielka Brytania 2009
Reż.: Martin Campbell
Obsada: Mel Gibson, Ray Winstone,
Danny Huston
Dystrybutor: TiM Film Studio, 117?