Legendarni gangsterzy wracają na duży ekran. Ostatnio opisywałem francuskiego ?Wroga publicznego nr 1?, zaś teraz na DVD wchodzi głośny film Michaela Manna ?Wrogowie publiczni?. Lata 30. – czasy Wielkiego Kryzysu i oczywiście rządy miast podziemnych. Banki drżą przed gangami prowadzonymi przez Ala Capone czy Johna Dillingera. Właśnie o tym drugim jest film Manna. Nie chodzi o demitologizację słynnych gangsterów, czy próbę wyjaśnienia fenomenu popularności wrogów publicznych wśród amerykańskiej społeczności. Chodzi przede wszystkim o wielkie widowisko, które taki specjalista jak Michael Mann jest w stanie zapewnić.
Jeśli oglądaliście ?Zakładnika? i ?Miami Vice?, wiecie jakiej poetyki się spodziewać. Mann uwielbia kino akcji zrealizowane niemal w dokumentalnej stylistyce ? duża ziarnistość obrazu, ujęcia z ręki, realistyczna ścieżka dźwiękowa, ograniczenie do minimum użycia efektów specjalnych i wizualnych, pieczołowitość scenograficzna i kostiumograficzna (budynki, broń, ubranie). O ile we wcześniejszych filmach taka poetyka dopiero się rozwijała, to teraz niemal cały film jest zrealizowany właśnie według tych reguł. Na początku może to nieco irytować, zwłaszcza rozedrgane ujęcia przy scenach dialogowych (poza tym ujęcia subiektywne, oko kamery jako oko ludzkie, symulacja ruchu ciałem, ewentualnie kamera jako świadek, rejestrująca wydarzenia z ukrycia). Po ciężkim kwadransie nasza percepcja powoli się przyzwyczaja do niełatwej poetyki i możemy delektować się niesamowitym widowiskiem.
Efektowność filmu Manna opiera się przede wszystkim na wirtuozerskiej pracy kamery oraz genialnemu montażowi, dzięki czemu udało się zrelizować kilka rewelacyjnych scen akcji ? napadu na bank czy nocnej strzelaniny. O ile w przypadku przygód policjantów z Miami taka poetyka nie mogła dziwić, to kiedy opowiada się o wydarzeniach z lat 30. jest to podejście oryginalne. Dzięki takiej poetyce dość prosta pod względem fabularnym historia końca życia Johna Dillingera daje uczucie, że w takiej formie kina gangsterskiego na ekranie jeszcze nie widzieliśmy. Plus świetna kreacja Johnny?ego Deppa, minus sztywny Christian Bale.