Zarabiają miliony, obcują z boginiami ekranu, żyją w luksusie i tylko pociągają za odpowiednie sznurki. Takie mamy wyobrażenie o producentach filmowych. Barry Levinson twierdzi jednak, że ci wcale nie mają tak łatwo ? a to alimenty i frustrujące życie seksualne, a to trzeba się użerać z gwiazdami i podlizywać szefom wytwórni, czy wreszcie przeżywać stres na pokazach próbnych. ?Co jest grane?? to kpina z Hollywood ? niestety nie tak przewrotna jak ?Gracz? Roberta Altmana.
Bohater grany przez De Niro nie ma łatwo ? przeżywa właśnie chyba najgorszy tydzień w swoim życiu. Jego życie uczuciowe leży w gruzach. Szefowie wytwórni nalegają by wprowadzić zmiany w kontrowersyjnym filmie nawiedzonego reżysera-artysty, który nie dość, że w finale uśmierca Seana Penna, to jeszcze sympatycznego psa (a tego amerykański widz znieść nie może). Na planie innego filmu Bruce Willis demonstracyjnie nie chce zgolić brody i robi awantury przy udziale całej ekipy filmowej.
Poza tymi dość zabawnymi wątkami, w filmie Levinsona jest dosyć schematycznie i mało zabawnie. Bo i z czego tu się śmiać ? od dekad wiadomo, że w Hollywood rządzą bossowie wytwórni i wielkie gwiazdy, zaś cała reszta to marionetki. Sęk w tym, że te oczywistości można pokazać w bardziej błyskotliwy i przewrotny sposób, tak jak to uczynił w swoim arcydziele wspominany już Altman. Ostrze satyry jest u Levinsona dosyć tępe ? szkoda, zważywszy, że jest on autorem świetnego filmu sprzed dekady ?Fakty i akty?. Na ten poziom jednak ten film się nie wznosi. Miejscami to ewidentna zgrywa (napady szału Willisa, bunt brytyjskiego reżysera), innym razem nudny jak flaki z olejem dramat psychologiczny (rodzinne problemy producenta). Szkoda, że Levinson nie pociagnął bardziej wątków autotematycznych ? Willis i Penn kreują samych siebie, dzięki czemu tracimy dystans do oglądanego świata. Reszta to Hollywood, jakie znamy z dziesiątków filmów. Tęskni się za Altmanem, tęskni…