W Galerii Mareckiego Ośrodka Kultury do 30 listopada oglądać można wystawę malarstwa znakomitego artysty – Edwarda Dwurnika.
Obrazy tego wybitnego malarza i grafika udostępniło Markom Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie. Edward Dwurnik to postać mocno rozpoznawalna, wybitny przedstawiciel sztuki współczesnej. Poprzez swą sztukę prowokuje, daje do myślenia. W odbiorcach budzi skrajne reakcje i emocje. Docenia go nie tylko środowisko artystyczne w Polsce, ale i za granicą. Dwurnik projektuje też monumentalne kompozycje malarskie w przestrzeni publicznej. W 2007 roku stworzył rysunki i gwasze do filmu animowanego Andrzeja Barańskiego ?Warzywniak, 360 stopni?. Dwurnik niestety nie mógł osobiście przybyć na wernisaż. Jednak porozmawiajmy z mistrzem o jego dziełach i mareckiej wystawie…
– Jest Pan artystą znanym, uznawanym, aktywnie funkcjonującym na rynku sztuki. Bierze Pan udział w poważnych wystawach międzynarodowych. Czy łatwo przychodzi Panu wystawianie swych prac w tak mało znaczących, na tle świata, miejscach jak Marecki Ośrodek Kultury?
– MOK jest jak wszystkie inne miejsca na świecie. Wystawiam swoje prace tam, gdzie są ludzie, którzy chcą je oglądać. Nie dzielę miejsc wystawienniczych na dobre i obciachowe, jak młodzi artyści z zaciskiem na zrobienie światowej kariery. A niektóre ?dobre? (w Białymstoku, Bielsku Białej) obecnie galerie tez kiedyś były MOK-ami.
– Większość Pana dzieł to obrazy niezwykle odważne, wręcz zaczepne, z dużą dozą czarnego humoru. Skąd u Pana takie nastawienie do świata? Taka odwaga, zadziorność, specyficzny dowcip?
– Nie widzę w tych obrazach niczego nadzwyczajnego. To są obrazy, które ja namalowałem i tak widzę otaczającą mnie rzeczywistość.
– Urodził się Pan w Radzyminie. Jak Pan wspomina to miejsce? Czy rzutowało ono w jakikolwiek sposób na styl Pana sztuki?
– Radzymin jest jednym z tysięcy małych miasteczek w cieniu metropolii. Pierwsze moje ?Autostopy? i obrazy z cyklu ?Sportowcy? są wypełnione typową społecznością małych miasteczek, z podstawowymi problemami, marzeniami, namiętnościami ludzi z sąsiedztwa.
– Dlaczego tak chętnie rozdaje Pan swoje prace znajomym, przekazuje gratisowo muzeom? Czy nie woli Pan po prostu zarobić na swych pracach?
– Zarobić bardzo lubię, ale mam też przyjemność z rozdawania.
– Wspiera Pan też akcje charytatywne. Duże uznanie w tej kwestii dla Pana, bowiem wielka dobroć serca rzadko idzie w parze w uznaniem i sławą.
– Mam z tego również satysfakcję i kilka fundacji, z którymi od dawna współpracuję. Muszę jednak powiedzieć, że ilość nowych próśb już mnie przerasta i często muszę odmawiać.
– Pana obrazy przemawiają do odbiorców wprost, ale też mnóstwo w nich podtekstów, metafor? Nie czuje się Pan trochę filozofem, który zamiast słowa używa pędzla?
– Filozofem się nie czuję, ale trochę moralizatorem. To jest malarstwo realistyczne, ale zawsze ? w zależności od interpretacji odbiorcy ? znajdą się metafory i podteksty.
Rozmawiała
Sylwia Kowalska