W ostatni piątek na deski sceny w Miejskim Domu Kultury znowu wróciła muzyka rockowa, choć w wydaniu znacznie złagodzonym – całość odbyła się w konwencji akustycznej. Łzy to zespół, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Marka wykonawcy i stopień jego popularności w kraju dawały nadzieję na spore wydarzenie kulturalne.
Koncert rozpoczął się dosyć punktualnie tuż po godzinie 19. Już pierwsze dźwięki dobiegające ze sceny przekonywały, że od strony technicznej całość przygotowana jest niezwykle profesjonalnie. Zespół przyjechał ze swoim nagłośnieniem, oświetleniem i ekipą techniczną, co zaowocowało niezwykle klarownym i selektywnym brzmieniem oraz świetnym efektem wizualnym. Chyba jeszcze żaden zespół nie zabrzmiał tak dobrze w niezwykle trudnym do nagłośnienia wołomińskim MDK.
Sam występ budził jednak mieszane uczucia. Jeśli chodzi o wykonanie, to nie można się do niczego przyczepić ? wszystko zostało zagrane idealnie. Doskonale widać było bogate doświadczenie sceniczne muzyków. Ania Wyszkoni ? wokalistka grupy ? zaprezentowała się bardzo dobrze pokazując, że śpiewać naprawdę potrafi (co nie jest tak wcale oczywiste biorąc pod uwagę poczynania niektórych ?gwiazd? polskiej estrady). I niestety na tym komplementy się kończą? Akustyczne wersje utworów Łez były po prostu nudne. Utwory pozbawione rockowego ?kopa? w połączeniu z mało ciekawymi aranżacjami prezentowały się co najwyżej średnio. A że można inaczej pokazała nie tak dawno grupa Hey, której akustyczne wersje piosenek zaskakiwały świeżością i energią.
Niestety, co gorsza, Łzy sprawiały wrażenie znudzenia całym tym wydarzeniem. Czy zespół już jest tak zblazowany czy też może nie zachęcała go frekwencja wśród publiczności? Ta niestety nie była zbyt imponująca. Pokutowała kiepska promocja i horrendalna jak na wołomińskie warunki cena biletów. Szkoda że MDK nie zadbał o lepsze rozreklamowanie tego koncertu. Promocja na poziomie występów lokalnych zespołów nie pozwoliła na wykorzystanie szansy wynikającej ze sprowadzenia znanej grupy.
Słabe wrażenie po występie Łez zostało nieco złagodzone poprzez niezwykle sympatyczny gest, jakim było spotkanie zespołu z fanami w foyer sali koncertowej.
Koncert Łez w Wołominie odbył się dzięki osobie Maćka Łosia. Wielu Czytelnikom znany jest zapewne jako radny Wołomina oraz inicjator serii koncertów rockowych w MDK, czyli popularnych ?Rock Piątków?. To on nawiązał kontakt z przedstawicielem kapeli i doprowadził sprawę do finału, którego efektem był występ Łez w naszym mieście. Zaangażowanie Maćka znowu zdało egzamin. W przeciwieństwie do grupy Łzy?
KM
Zdjęcia Michał Wagner
Co Wy tu gadacie?? Nudna to była publiczność, same kołki, które nie potrafiły się bawić. Jakoś FFC dawało radę, a zespołowi nie dziwię się reakcji, ale mimo wszystko, to Oni pokazali klasę, a nie np. żałosny Pan Sołtys, który zrobił totalną wiochę. Jakoś w innych miejscach akustyczne koncerty Łez wypadały fenomenalnie, a publika po prostu szalała z zachwytu.