Zmartwiłem się wyznaniem premiera, że łysieje i nie dosypia z powodu wydzielania CO2 i emerytur pomostowych. W dodatku premier przyjął wreszcie do wiadomości, że światowy kryzys nie ominie Polski, co go solidnie zdołowało. Już miał pięknie dopięty budżet cudów i miłości, a tu trzeba było wprowadzić przykre korekty, bo jacyś głupole w Ameryce nie radzą sobie z recesją.
Kłopot goni przykrość i Palikotem pogania. Przyjazne państwo pada, bo nieznośny prezydent wetuje cudowne ustawy. Na dokładkę – samolot mu się zepsuł w Mongolii, co od razu spowodowało wrzawę, że trzeba kupić nowy! Za co, pytam: za co? Swoją drogą ? podejrzana sprawa, że prezydent Kaczyński nawet jak dostanie przydział na samolot od min. Arabskiego, nie potrafi z niego skorzystać i czarteruje inny. Trzeba by zbadać przy pomocy Bondaryka i Pitery jak właściwie wyglądało oblodzenie na lotnisku im. Ułana Batorego. Może awaria rządowego TU 154 to wynik złośliwości prezydenckiej ekipy, lub spóźniona retorsja Mongołów za bitwę pod Legnicą?
Tak czy siak ? same kłopoty i znikąd pociechy. Jak tu spokojnie spać i nie łysieć? Konferencja klimatyczna ONZ w Poznaniu, która miała być miejscem promocji premiera, jako przywódcy światowego formatu, rozlazła się w podgrupach i nic nie może ustalić. W dodatku dla odwrócenia uwagi ekolodzy wleźli na komin w Koninie, mrówki blokują granicę w Medyce, a Berbeć-Gosiewski w Sejmie żąda dymisji Komorowskiego. Powodem dymisji mają być słowa: ?jaka wizyta, taki zamach?. Ludzie, jak by za takie bon-moty dymisjonować naszych polityków, to rządzić by mogły Polską jedynie niemowy.
Oj biedny premier, biedny? Flagowy pomnik polityki historycznej obecnego rządu, Muzeum II Wojny Światowej na Westerplatte, też jest zagrożony. Muzeum miało pomniejszać polską martyrologię i heroizm, by nie drażnić Niemców i Rosjan. A tu raptem Bruksela postanowiła urządzić Dom Europejskiej Historii, w którym Polska pomniejszona jest w ten sposób, że prawie nie istnieje. Teraz trudniej będzie tuskowym historykom zastosować ten sam chwyt w polskim muzeum. Taka przykrość?
Jednak najgorszy z wszystkiego jest dokuczliwy brak pieniędzy na śmiałe inicjatywy i odważne projekty w rodzaju Orlików. Toteż po kolejnej bezsennej nocy premier musiał podjąć bolesną decyzję o podniesieniu podatku na alkohole. Nie po raz pierwszy pijacy mają uratować ambitne plany wybitnego męża stanu?Cóż, kochani, żeby nie wyłysieć ze zgryzoty razem z premierem, pora wrócić do produkcji wina domowego: landrynki plus spirytus. Na zdrowie!
Jan Pietrzak