Politycy muszą zabiegać o życzliwą dla siebie popularność. Od skuteczności tych poczynań zależy ich polityczny, i nie tylko, byt. Robią więc dużo szumu wokół siebie, by na dłużej pozostać w pamięci wyborców. Nie jest to łatwe zadanie, bo wyborcy bardzo rzadko kierują się rozumem a zazwyczaj emocjami.
Stąd politycy, robiący z siebie małpę, wcale nie postępują głupio, wiedzą bowiem, że ich postępowanie jest ciepło przyjmowane w szerokich kręgach wyborców! Drugim, równie skutecznym, sposobem przemawiania do serc wyborców jest obecność polityka wśród ofiar tragicznego wydarzenia. Nic tak nie sprzyja popularności, jak demonstrowane współczucie.
Przed trzema laty Pan Prezydent Lech Kaczyński wygrał wybory, po roku rządów została przy nim już jedna trzecia zwolenników a dzisiaj, tylko co dziesiąty wyborca chciałby na niego głosować. To oznacza, że o drugiej kadencji Pan Lech Kaczyński może tylko marzyć. Zrozumiało to dobrze jego urzędnicze i polityczne otoczenie. Przystąpili więc panowie do medialnej zmiany wizerunku Głowy Państwa.
Ma być ludzki, czyli wesoły z wesołymi a obolały w obliczu tragedii! Łatwo było zapowiedzieć ale trudniej zrobić. Wiadomo, że Pan Prezydent nie potrafi się uśmiechać, więc zostało tylko współczucie. Ale z tym jest problem, bo tu potrzebne jest prawdziwe nieszczęście a tego nie da się przewidzieć. Liczy się więc tylko refleks, czyli właściwa do sytuacji reakcja.
W dniu 4 czerwca zmarła siatkarka Agata Mróz. O jej chorobie wiedziała cała Polska. Jej walka o powrót do zdrowia przykuwała uwagę milionów ludzi. Niestety, przegrała! W godzinę po pierwszej informacji o tym tragicznym fakcie, Kancelaria Prezydenta już poinformowała, że Prezydent Lech Kaczyński odznaczy zmarłą Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zdaniem otoczenia Pana Prezydenta, na tę informację czekała rodzina, najbliżsi zmarłej i Polacy. Trudno sobie wyobrazić większą bezduszność i cynizm!
Kilka godzin później, w kopalni ?Borynia” w Jastrzębiu-Zdroju, dochodzi do największej w tym roku katastrofy górniczej. W wyniku wybuchu metanu ginie czterech górników a 19 jest rannych. Później umiera piąty górnik. Ta tragedia już nie zrobiła większego wrażenia na urzędnikach pierwszej kancelarii kraju. Nawet media o tym wypadku poinformowały na kolejnych stronach. Najważniejszymi informacjami były przedmeczowe relacje ze stanu przygotowań polskich piłkarzy!
Dopiero papież Benedykt XVI, w niedzielę, przypomniał nam, Polakom, że na polskim Śląsku, w polskiej kopalni, pięciu polskich górników tragicznie zmarło a osiemnastu zostało ciężko poparzonych. A w takich sytuacjach należy się modlić! Nie ma większej solidarności z osobami cierpiącymi od modlitwy. O tym też nam mówił poprzedni papież, Jan Paweł II. Jakże krótką i wybiórczą mamy pamięć!
Przed dwoma miesiącami dymisję złożył prezes wołomińskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji.
Po kilku tygodniach rozważań, Burmistrz ją przyjął. I by sprawa była jasna, również sądzę, że dobrze zrobił. Nie wnikając w kulisy tej dymisji, wiem, że ulica Przyjacielska, jedna z czterech ulic odchodzących z Placu 3-go Maja, nie ma na całej swej długości wodociągu. A to przecież stare historyczne centrum miasta! Coś się jednak dzieje, bo o kanalizacji na tej ulicy już Pan Burmistrz zaczął głośno mówić.
Edward M. Urbanowski
Widzicie jakie ludzkie panisko ten burmistrz. Mógł nie przyjąć dymisji, a przyjął i na dodatek myślał nad tym aż dwa miesiące. Jeszcze bardziej ludzkie panisko okazał się wtedy kiedy zaczął mówić głośno o kanalizacji w Przyjacielskiej. Brawo panie Grochocki na kolanach niech chodzą inni.
Panie Edwardzie trzymaj Pan kindersztubę i nie kadź Pan burmistrzowi i innej władzy – ohyda mnie bierze. Pan burmistrz ma olbrzymi organ propagandowy nazywany biurem promocji miasta czyli Pana burmistrza. Biuro to ma solidny budżet , wielu pracowników no i możliwości niech Pan nie zastępuje tego biura, tam pracują sami fachowcy sam Pan wie .Pisze Pan o braku kanalizacji w ulicy Przyjacielskiej, to nie wina Grochockiego ale naszej szanownej rady miasta to ona wnioskuje i decyduje co robić w mieście.Jeszcze raz proszę Pana Panie Edwardzie nie uprawiaj Pan wazeliniarstwa , lizustwa i kadzenia władzy. A jaka ona jest widać po jej działaniu. Widać Grochocki musiał odejść przez Przyjacielską , niech Pan trochę pomyśli.Rozumiem że po odejściu Grochockiego burmistrz dołoży do swoich ciężkich obowiązków jeszcze etat szefa wodociagów – tak zrozumialem pański tekst.
Wazeliniarstwo ma swoją cenę i pan redaktor nie robi tego darmo.