Fundacja ?Arka? ? jedna z pierwszych organizacji pozarządowych założonych w Polsce ? zajmuje się wsparciem i rehabilitacją osób niepełnosprawnych fizycznie i intelektualnie. W siedzibie Arki w Wołominie przy ul. Powstańców miałam okazję rozmawiać z prezesem organizacji Arkadiuszem Rychtą, paniami pracującymi w ośrodku i Mirosławem Syrówką.Mirosław Syrówka, kierowca, właściciel firmy Międzynarodowe i Krajowe Przewozy Autokarowe, od lat współpracuje z Fundacją Pomocy Osobom Niepełnosprawnym ?Arka?. Współpraca ta zaczęła się ponad 15 lat temu, gdy fundacja szukała przewoźnika, który by zabrał jej członków na wyjazd. Szybko okazało się, że kierowca nie ogranicza się jedynie do siedzenia za kierownicą ? pan Mirosław szybko zaprzyjaźnił się z uczestnikami turnusu, zdobywając sobie również ich serdeczną przyjaźń. ? Gdy Mirka poznałam, a byłam na wycieczce z Arką jako nauczycielka ? mówi pani Hania ? byłam autentycznie zaskoczona jego otwartością, jego naturalnym oddaniem arkowiczom. Wiedziałam, że jest kierowcą, a on, na wieczornym grillu, piekł, rozpalał ognisko, i podawał, i rozmawiał, i bardzo był życzliwy ? opowiada i dodaje: ? To nie jest tak, że pan kierowca z rodziną przyjechał i sobie na boku gdzieś chodzi. Nie! Pan od rana do wieczora jest w ciągłym kontakcie z arkowiczami, pomaga, rozmawia, bierze udział w imprezach, spacerach, razem ze swoimi dziećmi!
Rzeczywiście, na wszystkie wyjazdy z Fundacją ?Arka? Mirosław Syrówka zabiera swoją rodzinę. Jak tłumaczy, chce, by jego dzieci rozumiały, co jest wartością w człowieku. Mówi, że wiele nie trzeba, by pomagać bliźnim, a nie wiadomo, co człowieka może spotkać w życiu, warto więc robić dobre rzeczy. Wierzy, że jego dzieci wyrosną na mądrzejszych ludzi dzięki temu, że mają świadomość, że z pomagania można czerpać radość. Aktywna obecność na takim turnusie z osobami niepełnosprawnymi fizycznie i intelektualnie uczy wrażliwości na ludzkie potrzeby.
Pytam Mirosława Syrówkę, jak to się stało, że kilkanaście lat temu, gdy zgodził się zostać kierowcą podczas wyjazdu grupy Fundacji ?Arka?, postanowił być też kimś więcej. Odpowiada na to, że sprawiły to serdeczność i pogoda ducha podopiecznych Arki: ? Zdrowy czasem marudzi, więcej bałagani, ma duże wymagania, zdrowym więcej zwykłych rzeczy się nie podoba ? mówi. ? A tu, wśród niepełnosprawnych, potrzeby są większe, a jednak mają oni więcej zrozumienia dla ludzi i serdeczności. Zdarza mi się przecież czasem spóźnić, a oni muszą na mnie czekać, bo nie jest łatwo wyjść z domu, jak się jedzie z dziećmi.
Wolontariusz Arki podkreśla jeszcze, że na przykład osoby z zespołem Downa potrafią być bardzo serdeczne, uczynne, troskliwe i również dbają o innych.
Jak opowiadają pracownicy Arki, Mirosław Syrówka jest nie tylko kierowcą, a przede wszystkim przyjacielem Arki. Potrafi z troską i uwagą wnieść osobę z wózka do autobusu, naturalne jest dla niego poprowadzenie wózka, jest życzliwym niewymuszonym towarzyszem rozmów. Na wyjazdach dba o to, by były podjazdy dla wózków, zwraca uwagę na progi i miejsca niedostosowane dla niepełnosprawnych. ? Mirek ma już zakodowane, że na wyjeździe od razu patrzy pod tym kątem ? opowiadał prezes fundacji Arkadiusz Rychta. ? Patrzy, czy zmieszczą się w przejściach, czy miejsca są dostosowane, przydatne dla nas, interesuje się, czy coś trzeba zrobić, czy pomóc. Robi, co może, a przede wszystkim jest, to najważniejsze.
Dodatkowo, w Wołominie, Mirosław Syrówka udostępnia fundacji na okolicznościowe plenerowe imprezy własną działkę, a wtedy przy organizacji spotkania bierze udział cała jego rodzina. Fundacja może również na niego liczyć, gdy trzeba gdzieś pojechać, na przykład odebrać coś, co ktoś przeznaczył dla fundacji, albo gdy w ważnej sprawie trzeba któregoś z arkowiczów gdzieś zawieźć. Jest kimś, na kim fundacja może polegać. Pytany o to, czy w sprawach Arki jeździ za darmo, odpowiada, parafrazując znane powiedzenie: ? Lepiej z prezesem i Arką zgubić niż z innymi znaleźć. ? I dodaje: ? Ja nie czuję, żebym coś specjalnego robił, ale cieszę się, jak mogę z nimi jechać, i cieszę się, jak mogę im coś pomóc zorganizować.
Janina Stasiszyn