Początek lata zapowiada się bardzo ciekawie w wołomińskiej Galerii przy Fabryczce. Fantastyczna kolekcja lalek, spotkanie z opowiadaczem wędrownym, klimatyczna potańcówka… O tych atrakcjach rozmawiam z Jolantą Boguszewską ? dyrektorką Ośrodka Dokumentacji Etnograficznej.
? W najbliższą sobotę odbędzie się wernisaż wystawy lalek w strojach regionalnych z kolekcji Janiny i Bernarda Kielaków. Kim są ci kolekcjonerzy?
? Bernard Kielak jest etnografem, jego żona filologiem. Pan Bernard urodził się w Radzyminie, skończył LO w Wołominie, następnie UW. 40 lat temu w poszukiwaniu pracy państwo Kielakowie przeprowadzili się do Ostrołęki. W Wołominie pozostawili rodzinę i garść znajomych. Bernard Kielak jest bardzo zaangażowany w promocję kultury kurpiowskiej, jest też autorem wielu książek, m.in. przewodników po kilku kurpiowskich powiatach. Został także uhonorowany m.in. Złotym Krzyżem Zasługi i odznaką Zasłużony Działacz Kultury.
? Kolekcjonowanie lalek stało się ostatnio modne w Hollywood. Przyznają się do tego hobby między innymi Paris Hilton czy Demi Moore. Słynną kolekcjonerką lalek była też muza najsłynniejszych artystów XX wieku ? Dina Vierny. W Polsce ludzie z taką pasją postrzegani są jednak ciągle jako dziwacy. Co Pani myśli o takich kolekcjonerach?
? Myślę, że kolekcjonowanie lalek wynika z chęci posiadania czegoś estetycznego. To chyba naturalna potrzeba każdego, żeby mieć w domu ?coś ładnego?. Nie da się oczywiście porównać kolekcji celebrytów, których stać na zakup każdej lalki, a kolekcjonowanie jest wynikiem mody, z ludźmi, którzy od 40 lat mozolnie zbierają konkretne, niezbyt łatwo dostępne lalki w strojach regionalnych, które raczej nie zainteresowałyby Paris Hilton. Mieszane uczucia budzi we mnie także zdobywanie (bo to chyba nie jest kolekcjonowanie) lalek typu Dollfie. Te dziwne lalki, których charakter jest połączeniem mrocznego gotyku z mangą, są według mnie sztucznym wytworem marketingowym, a dziwaczny sposób ich dystrybucji i absurdalne ceny doprowadzają kolekcjonerów do stanów obsesyjnych.
? Wystawa zapowiada się dość nostalgicznie i bardzo ciekawie. Pamięta Pani swoją ulubioną lalkę z dzieciństwa?
? Właściwie nieszczególnie lubiłam bawić się lalkami. Ale pamiętam, jak tata, który mieszkał za granicą, na początku lat 80. przysłał mi niewielką laleczkę o długich pięknych włosach, w niczym nieprzypominającą moich dotychczasowych lalek. Nazwałam ją Luiza ? to imię wydawało mi się równie wyrafinowane jak sama lalka. Po kilku latach, już w podstawówce, jedna z koleżanek oświadczyła, że ma lalkę Barbie! Przez kilka dni budowała napięcie, opowiadając nam o niej, wreszcie przyniosła ją do szkoły. Wszystkie rzuciłyśmy się na tę lalkę, po czym z rozczarowaniem zobaczyłam, że słynna lalka Barbie to moja Luiza, która od lat spoczywała na strychu. Po prostu miałam lalkę Barbie, nie mając pojęcia, że to Barbie.
? W trakcie sobotniego wernisażu zaprezentowany też będzie tradycyjny strój radzymiński?
? Strój radzymiński kilka lat temu został odtworzony na nasze zlecenie przez etnografów z Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie. Pracownia krawiecka Teatru Polskiego uszyła nam ten strój, który przez kilka lat czekał na prezentację. Postanowiliśmy, że przy okazji wystawy lalek w strojach regionalnych pokażemy także nasz strój regionalny ? a modelami będziemy my ? pracownicy galerii.
? W czasie wystawy ma wystąpić opowiadacz wędrowny ? Zbigniew Kowalski. Czy jego opowieści będą w jakikolwiek sposób nawiązywać do ekspozycji?
? Zbigniew Kowalski jest aktorem opowiadaczem z Trupy Czango. Usłyszymy opowiastki filozoficzne, krótsze i dłuższe historie, mniej lub bardziej śmieszne, przeznaczone ? jak mówi sam opowiadacz ? dla całkiem dorosłych dzieci. A jego opowieści są trochę jak te lalki ? to znaczy pochodzą z różnych stron świata.
? Tydzień po wernisażu zapowiada się kolejna atrakcja w galerii ? potańcówka przy muzyce Warszawskiej Kapeli z Targówka. Czy obowiązują specjalne, klimatyczne stroje?
? Zapraszamy każdego, niezależnie od tego, czy chce wdziać strój, czy nie. Zagra Kapela z Targówka, a jak wiadomo, przy muzyce na żywo zazwyczaj jest dobra zabawa.
Rozmawiała
Sylwia Kowalska