Do tej pory każdy ?odpadziankę? warzył samodzielnie. Jedni pieczołowicie w domowym zaciszu, inni chadzali ją warzyć do lasu, jeszcze inni nie warzyli jej wcale. Od 1 lipca 2013 nie będziemy już musieli przygotowywać jej samodzielnie, a w wielkim gminnym kotle ugotują ją dla nas nasi włodarze.A że gotowanie ?na taką skalę? to dla naszych włodarzy sztuka nowa, to przystąpili do niej odpowiednio wcześniej (co się chwali).
Każdą potrawę przed gotowaniem trzeba starannie zaplanować i ta też miała być zaplanowana Babciny przepis na ?odpadziankę? jest bardzo prosty.
1. starannie przygotować składniki (dojrzałe uchwały rady miejskiej były gotowe już we wrześniu)
2. zaprezentować składniki wszystkim konsumującym (Burmistrz przedstawił propozycje uchwał 14 września)
3. jeszcze przed posiłkiem zapytać konsumujących czy składniki wyglądają smakowicie (opinie na temat treści uchwał można było wyrażać w ramach ogłoszonych konsultacji między 2 a 16 października)
4. w przypadku negatywnej opinii zamienić składniki (zmienić treść uchwał poprzez uwzględnienie ciekawych propozycji)
5. ugotować wywar (uchwalić uchwały)
6. przyozdobić i podać do stołu (?okrasić? ciepłym słowem burmistrza po uchwaleniu)
7. życzyć smacznego
Do gotowania wywaru ochoczo przystąpili:
– Burmistrz Zbigniew Piotrowski (Szef kuchni)
– Przewodniczący Rady Gminy Marek Brodziak (Kucharz)
– radny Paweł Dąbrowski (pomoc kuchenna)
– radny Zbigniew Jabłoński (pomoc kuchenna)
Początek przepisu zrealizowany był bardzo dokładnie. Już na początku września starannie przygotowano treść 4 uchwał Rady Miejskiej (naszych składników), które składają się na ?odpadziankę?
Uchwały ? niczym warzywa na straganie ? 14 września pięknie zaprezentowano i zaproszono do oglądania.
Zgodnie ze sztuką, każdego konsumującego zapytano o opinię. I tu naszym ?masterszefom? zabrakło cierpliwości (albo pokory). Okazało się bowiem (wbrew planom) że do wybornych składników są zastrzeżenia. Bo składniki mimo, że z wierzchu ładne ? w środku okazały się ?robaczywe?.
Nie wiadomo czy zastrzeżeń do składników było wiele, gdyż kucharze listy zażaleń nie upublicznili, chociaż przy innych potrawach ochoczo to robili.
Mam natomiast wiedzę o uwagach zgłoszonych przez Stowarzyszenie Radzymińskie Forum (SRF) i chętnie się nią podzielę. SRF dostrzegło, że z zaprezentowanych składników dobrej strawy nie będzie, a do tego zgaga po nich murowana. Wśród przyczyn niestrawności w szczególności wskazano:
? błędy w sztuce kucharskiej (załącznik do jednej z uchwał zawierał błędy)
? menu w takiej formie nie zachęcało do konsumpcji (różnica w stawkach za odbiór odpadów posegregowanych i zmieszanych była zbyt mała aby zachęcić do ich segregacji)
? zbyt duża częstotliwość płatności za posiłek (za odpady płacić będziemy co miesiąc, co w przypadku płatników niesolidnych generuje po stronie gminy nadmierne koszty dochodzenia należności).
Nasze radzymińskie masterszefy nie lubią gdy im się do garnka zagląda i bez względu na wszystko przystąpili to gotowania, jednak zamiast kulinarnej uczty zaserwowano nam danie marnej jakości. Już w trakcie gotowania wywar zaczął się przypalać. Swoją ?chochelką? danie ratować (w mniemaniu swoim) próbowała para kuchcików (Dąbrowski i Jabłoński), jednak miast pomóc pogorszyli jeszcze sprawę (zmniejszyli różnicę za odbiór odpadów posegregowanych od zmieszanych co czyni segregację jeszcze mnie zachęcającą).
Danie smak ma wątpliwy ale w dłuższej perspektywie to nie smak będzie najgorszy a rozstrój żołądka, którego nabawimy się współkonsumując ten ?legislacyjny pasztet?.
?Odpadzianka? miała zachęcić Radzyminiaków do segregacji odpadów, wątpliwe aby się to udało, a gmina musi wykazać się odpowiednim procentem śmieci posegregowanych spośród wszystkich produkowanych w naszych domostwach.
Co jeśli tak się nie stanie? Knajpy nam za to nie zamkną, ale karę nałożą i nie zapłacą jej wcale kucharze z własnych dietetycznych napiwków, lecz my wszyscy.
Mierni kucharze ? oddawać fartucha!
* jeśli z kontekstu inaczej nie wynika, ?odpadzianka? to odpady wytwarzane przez mieszkańców w gospodarstwach domowych.