Wojciech Bardowski, specjalizujący się w piosence francuskiej, wrócił z Krakowa ze statuetką. Na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Francuskiej ? Grand Prix Edith Piaf zdobył jeszcze większe uznanie jury niż w ubiegłym roku.– Po raz kolejny został Pan doceniony na krakowskim Festiwalu Piosenki Francuskiej. Z roku na rok osiąga Pan coraz lepsze wyniki. Czy stawia Pan sobie coraz wyżej „muzyczną poprzeczkę”?
– Cieszy mnie bardzo fakt, że to co robię w dziedzinie piosenki francuskiej spotyka się z uznaniem krytyków i jury na różnych festiwalach. Wyróżnienie, a szczególnie statuetka, sprawiły mi ogromną radość. Mam co prawda pewien niedosyt, ale niedługo, bo na jesieni kolejny festiwal piosenki francuskiej tym razem w Brzegu i zobaczymy… Poza tym atmosfera festiwalu jest jak narkotyk uzależnia i chce się więcej, tak więc ja chcę być coraz lepszy w tym co robię no więc to ta ,,poprzeczka „.
– Krakowski festiwal ma na celu przypomnienie postaci charyzmatycznej Edith Piaf. Co sądzi Pan o tej słynnej wokalistce? Jest dla Pana w jakimkolwiek stopniu autorytetem w dziedzinie piosenki francuskiej?
– Edith Giovanna Gassion bo tak brzmi prawdziwe jej nazwisko ur. 19 grudnia 1915 w Paryżu, zm. l0 października 1963 w Grasse. Zmarła w roku, w którym ja się urodziłem mając tyle lat ile ja mam teraz. Czy to coś znaczy? Nie, nie jestem przesądny, ale to daje do myślenia. Młodość i dzieciństwo spędziła na ulicach Paryża, porzucona przez matkę – śpiewaczkę kawiarnianą i wychowywana przez babkę i częściowo przez ojca. W wieku 15 lat zajęła się ulicznym śpiewaniem. Została odkryta w 1935 r. przez impresaria Louisa Leplee i rozpoczęła występy w jego kabarecie „Le Gemy’s” przy Champs-Elysees, pod pseudonimem „La Móme Piaf” (wróbelek), który stał się później znany milionom wielbicieli jej talentu. Osiągnąwszy szczyty kariery zaczęła pomagać młodym piosenkarzom, ułatwiając im start artystyczny (m.in. Yves Montand, z którym miała trwający kilka lat romans, Gilbert Becaud, Charles Aznavour). Szacun ,,Wróbelku” za to, że pomagałaś innym i że nie zapomniałaś o swoich korzeniach. Bezsprzecznie pozostanie ikoną francuskiej piosenki najbardziej rozpoznawalną na całym świecie. Wiele osób inspirowało się jej muzyką i pisało własne piosenki. Twórczość artystyczna Piaf należy do klasyki francuskiej piosenki i pomimo całkowicie odmienionych dzisiaj standardów i gustów jest chętnie słuchana na całym świecie i wznawiana przez wydawnictwa muzyczne. Pomimo tego, że moim idolem w kwestii piosenki francuskiej pozostaje Ch. Aznavour i choć to różne gatunki muzyki M. Sardou zawsze chętnie słucham ,,Paryskiego Wróbelka”.
– Poznał Pan Bernarda Marchoisa – przyjaciela artystki?
– Miałem przyjemność rozmawiać z Panem Marchois, który pochwalę się gratulował mi mojej znajomości języka i interpretacji wykonywanych utworów oraz doboru repertuaru. Wypytywał mnie również o moje związki z Francją. Podczas specjalnie zorganizowanej konferencji opowiadał o jego przeżyciach związanych z Edith Piaf. Należy w tym miejscu dodać, że jest właścicielem jedynego na świecie muzeum poświęconego wspaniałej, aczkolwiek w pewnym sensie tragicznej postaci artystki, które powstało w 1977 roku w Paryżu przy Crespin du Gast nr 5. Warto dodać, że Pan Bernard Marchois, jest jednocześnie sekretarzem stowarzyszenia przyjaciół Edith Piaf- „Amis d’Edith Piaf” działającego od 1967 roku.
– Przez lata mieszkał Pan we Francji. W jaki sposób emigracja wpłynęła na Pańską postawę jako artysty i organizatora fantastycznych imprez kulturalnych?
– Pochlebia mi Pani. Miło słyszeć tak dużo pochlebnych słów w jednym zdaniu. Dziękuję. Mój kilkuletni pobyt w Paryżu przyczynił się do zauroczenia piosenką francuską i jakoś dobrze mi z tym, pozostanę jej wierny, ciągle poszerzam jednak swój repertuar także w kierunku musicalu i operetki. Nie mógłbym zapewne realizować swojej pasji w obecnym wymiarze gdyby nie fakt poznania wybitnych artystów polskiej sceny muzycznej. Przede wszystkim Pana Eugeniusza Majchrzaka – dyrygenta, pianisty wspaniałego akompaniatora, Primadonny operetki warszawskiej Pani Elżbiety Ryl-Górskiej – sopran, czy Pani Lidii Stanisławskiej – piosenkarki, z którą łączą mnie wspólne zainteresowania, oczywiście w kierunku piosenki francuskiej. Nie ukrywam, że to pomaga. W tym miejscu, jeśli mi wolno, chciałbym również serdecznie podziękować mojej Pani Profesor Róży Dębowskiej za poświęcony czas w zakresie konsultacji fonetycznych. Co się tyczy organizowania imprez powiem tyle, wydaje mi się, że łatwo nawiązuję kontakt z ludźmi, lubię kojarzyć fakty i lubię dzielić się z innymi, a reszta robi się sama. Nie bez znaczenia jest również fakt, że pracuję w OKiS Zielonka i fakt, że moim przełożonym jest również artysta muzyk z wykształcenia. Rozumiemy się więc bez słów w kwestii imprez kulturalnych myślę, że z korzyścią dla mieszkańców naszego miasta.
– Jaką kulturalną niespodziankę szykuje Pan dla nas w najbliższym czasie?
– Chyba mogę powiedzieć, że piosenka francuska niejako na stałe wpisała się w kalendarz imprez kulturalnych w Zielonce. Nie zdradzając zatem szczegółów powiem tylko tyle. Wzorem roku ubiegłego chciałem zaprosić mieszkańców naszego miasta na wieczór piosenki francuskiej organizowany przez OKiS Zielonka z udziałem laureatów krakowskiego konkursu. Narodził się jednak pomysł idący dalej, oczywiście piosenka francuska, ale rozszerzona o film. Więcej szczegółów niebawem. Mam nadzieję, że wszystko się uda zorganizować.
Jeśli Pani pozwoli za pośrednictwem gazety chciałby podziękować za dofinansowanie Pani Grażynie Słomskiej – Radnej Miasta Zielonka, Starostwu Powiatowemu w Wołominie oraz Przewodniczącemu Rady Miasta w Zielonce Adamowi Pulitowi.
Rozmawiała Sylwia Kowalska