Kobieta, lekarz oraz polityk. – Każde z nich jest integralną częścią mnie. Jestem kobietą sprawującą dwie funkcje publiczne. Lekarza i posła ? tak pokrótce mówi o sobie Alicja Dąbrowska
– Zacznijmy może od początku.
Z zawodu jest pani lekarzem…
– Tak, ukończyłam studia na Akademii Medycznej w Warszawie, czyli obecnym Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Później była specjalizacja. Z królowej nauk medycznych. Specjalizacja z chorób wewnętrznych, umownie nazywana internistyczną. Nie było lekko. To był początek lat 80. Wiadomo co się wtedy działo w kraju. Z jednej strony wydarzenia polityczne, z drugiej rodzina i praca. Ale udało mi się przetrwać ten ciężki okres. Specjalizację kończyłam oczywiście w szpitalu. Był to Szpital Praski w Warszawie. Na początku swojej drogi zawodowej jeździłam także jako lekarz w karetce pogotowia ratunkowego. Następnie rozpoczęłam pracę stacjonarną. Miał być to przystanek w dajesz karierze, chwila wytchnienia. Planowałam zostać w przychodni kilka lat. Teraz się z tego śmieję. Bo z pięciu lat nagle zrobiło się? 35.
? A co skłoniło panią do pozostania tyle lat w przychodni?
? Praca w szpitalu pozwoliła mi zdobyć niezbędne doświadczenie oraz dużą samodzielność zawodową. Jednak szpital i przychodnia to dwa różne światy. W szpitalu zdobywamy podstawy swojego zawodu. Ale jest to okupione dużymi wyrzeczeniami. Nocne dyżury, praca kilkanaście godzin dziennie, brak czasu na życie osobiste. W pewnym momencie swojego życia potrzebowałam trochę spokoju. Ten spokój odnalazłam w przychodni. Z czasem praca w niej stała się dla mnie bardzo ważna. Mogłam być bliżej pacjentów, poznać ich lepiej, ich codzienne sprawy i troski. W naszej pracy zaufanie jest niezwykle ważne, a zbudować możemy je tylko poprzez poświęcenie pacjentowi czasu, na co niejednokrotnie w szpitalu nie możemy sobie pozwolić.
? Ale to nie był koniec pani kariery zawodowej.
? Można powiedzieć, że to był dopiero początek. Nie licząc wielu szkoleń dla lekarzy internistów, ukończyłam jeszcze studia podyplomowe z zakresu zarządzania w ochronie zdrowia. Lekarze wciąż się dokształcają. Ja również poszłam tą drogą.
? I pewnym momencie stwierdziłam?
? Że chcę coś zrobić dla lokalnej społeczności. Byłam w końcu lekarzem kilku pokoleń mieszkańców warszawskiej Pragi Północ. I to nie jest żaden slogan, tylko faktycznie miewałam pacjentów z jednej rodziny z trzech, a nawet czterech pokoleń. W trakcie swoich wizyt pacjenci często sygnalizowali mi wiele problemów, daleko wychodzących poza temat porady lekarskiej. Zgłaszali też rożne pomysły.
? Takie biuro skarg i zażaleń?
? Dokładnie. Niejednokrotnie tak bywa, że chcemy się wyżalić, podzielić swoimi spostrzeżeniami. W moim gabinecie czasami było jak w konfesjonale. W związku z tym długo się nie zastanawiałam i w 2002 roku wystartowałam z list Platformy Obywatelskiej do Rady Dzielnicy Praga Północ. Zostałam także radną kolejnej kadencji.
? I to był dopiero początek?
? Działalności publicznej, owszem. W 2007 roku odbyły się wybory do Sejmu RP VI kadencji. Uzyskałam w nich mandat ? oczywiście w rodzimym okręgu warszawskim. Cztery lata później ponownie zdobyłam zaufanie wyborców i zostałam posłem obecnej, VII kadencji.
? Została więc pani prawdziwym politykiem.
? I tak, i nie. Polityka nie pochłonęła mnie w całości. Nie zaczęłam biegać od jednego studia telewizyjnego do drugiego. Chciałam faktycznie coś zrobić na rzecz Warszawy i naszego kraju. Nigdy nie interesowały mnie działania pozorowane.
? Skąd chęć startu w wyborach do PE?
? To będzie takie przedłużenie prac w Sejmie. Przepisy, programy i strategie ustalane na szczeblu europejskim mają duże znaczenie dla systemu opieki zdrowotnej.
Rozmawiała Alicja Szczotka