Przetoczyła się przez telewizory awantura minister Pitery z posłem Kłopotkiem. Nieustraszona pogromczyni korupcji w PiS-ie tym razem odważnie zabrała się za koalicjanta z PSL-u. Odkryła, że Kłopotek gdzieś interweniował, by jakiś kawałek drogi przebiegał trochę inaczej, co było tam komuś na rękę.
Jeżeli Kłopotek wziął za to łapówkę, byłaby to oczywiście korupcja. Jeżeli jednak, jak sam twierdzi, działał w trybie interwencji poselskiej, jest to sytuacja normalna i wynikająca z obowiązków posła. Poseł powinien pomagać swoim wyborcom w ich utarczkach z urzędnikami, przynajmniej – dopóki nie zadziała ?przyjazne państwo” Palikota, a na to się nie zanosi. Problem w tym, że żadna ustawa nie potrafi precyzyjnie określić gdzie przebiega niewidzialna granica między poselską misją, a prywatną zaradnością przynoszącą korzyści.
Obserwując personalny konflikt, którym żyją media przez klika dni, rodzi się podejrzenie, że cała sprawa jest sztucznie nakręcana z powodów, które nie są do końca jasne dla ogółu. Mieliśmy w ostatnich latach sporo tego rodzaju przypadków.
Media niestety nie są w Polsce bezstronne i obiektywne. W dużej części działają jak partyjne organa, załatwiające interesy swoich środowisk politycznych. Przyzwyczaiły nas, że lubią stosować tzw. przykrywki. To znaczy wrzucać na tapetę tematy drugorzędne dla zamulenia publicznej debaty. Chodzi o przykrycie czegoś nieprzyjemnego.
Co ma robić człowiek pragnący wyrobić sobie rzetelny pogląd? Np. wyborca posła Kłopotka, dla którego nie jest obojętne, czy jego wybraniec to porządny gość, czy krętacz. Na dzień dzisiejszy – zdani jesteśmy raczej na intuicję niż na trzeźwy osąd.
Moja intuicja podpowiada, że w sprawie korupcji należy wypowiadać się na czyjś temat dopiero wtedy, gdy ma się niepodważalne dowody. Wdzięczne, dygresyjne gaworzenie, które jest specjalnością pani minister, dobrze się sprawdza w dyskusji o moralnych aspektach kastracji, lub o czarnej dziurze z akceleratora, natomiast nie powinno mieć miejsca przy stawianiu kryminalnych zarzutów posłowi.
W sumie po tygodniowej pyskówce prominentnych polityków rządzącej koalicji pozostaje wrażenie, że ci państwo nie mają ważniejszych spraw na głowie. No i mało ambitny dorobek dziennikarskich żartownisiów o kłopotach Piterki, lub piterku Kłopotka.
Jan Pietrzak