Od kilku miesięcy na terenie Wołomina i Kobyłki trwają prace związane z budową sieci kanalizacyjnej. Mieszkańcy obu gmin narzekają na brak informacji dotyczącej zarówno harmonogramu prac jak i zasad podłączenia do posesji.
– Nikt nam nie powiedział w jakim czasie będą trwały prace w okolicach naszych posesji. Pojechałam na zakupy do Wołomina. Gdy wróciłam do domu po kilku godzinach okazało się, że nie mam jak wejść do domu. Na szczęście z drugiej strony posesji mamy niezbyt szczelne ogrodzenie i jakoś weszłam na podwórko – żali się starsza mieszkanka Kobyłki.
Podobne relacje docierają do nas od Mieszkańców Kobyłki i Wołomina, którzy z jednej strony cieszą się, że inwestycja jest prowadzona, z drugiej zaś narzekają na utrudnienia a w szczególności na zbyt skąpe informacje docierające do nich w zakresie prowadzonej inwestycji. Zadaliśmy następujące pytania władzom obu miast:
- W jaki sposób prowadzona jest polityka informacyjna dotycząca realizowanej inwestycji?
- Czy i w jakiej formie mieszkańcy są informowani o tym kiedy w okolicach ich posesji będą prowadzone roboty budowlane?
- Wiele skarg dotyczy błędnego i niespójnego ustawiania znaków objazdów i wjazdów na daną ulicę – kto ustawia te znaki?
- Czy mieszkańcy są skłonni pomagać przy realizacji tej inwestycji czy też utrudniają jej prowadzenie?
Co na to Kobyłka?
Otrzymaliśmy odpowiedź od wiceburmistrza Kobyłki Mariusza Stefaniaka: – Inwestycja Funduszu Spójności to olbrzymie wyzwanie dla naszego miasta. Skala obszaru zajętego na roboty budowlane, jak i skala obciążenia budżetu miasta jest niespotykana.
Także tempo prowadzenia inwestycji musi być olbrzymie, gdyż data rozliczenia projektu kończy się w 2010 roku. Z tego powodu nie jest możliwe jednoczesne regulowanie stanu prawnego i własnościowego ulic w Kobyłce. W związku z tym w kilku sytuacjach, mowa tu bardziej o sytuacjach sporadycznych, były wystąpienia do mieszkańców, którzy są właścicielami fragmentów ulic miejskich o nieodpłatne przekazanie na rzecz miasta.
Darowizna taka umożliwiłaby realizację sieci w danej ulicy w ramach Funduszu Spójności, czyli właściwie już. Przy braku odzewu ze strony mieszkańców ulica taka jest pomijana przy realizacji uzbrojenia. Sukcesywne regulowanie stanu ulic będzie oczywiście następowało lecz priorytetem obecnie jest zrealizować i rozliczyć główną inwestycję współfinansowaną ze środków Unii Europejskiej.
Ulice i przyłącza, których nie uda się zrealizować w ramach FS będą regularnie realizowane w ramach posiadanych przez miasto środków po 2010 roku.
Część zainteresowanych sprawą mieszkańców uważa takie działania za szantaż. Jednak, obiektywnie analizując sytuację, nie ma innego rozwiązania. Ulice o nieuregulowanym stanie prawnym muszą zostać pominięte, gdyż brak oświadczenia o posiadanym prawie do terenu na cele budowlane wstrzymałby procedury uzyskiwania pozwoleń na budowę, co w dalszej kolejności zachwiałoby realizacją całego projektu.
Komisja Europejska zobligowała Kobyłkę do wykonania 81 km sieci kanalizacji grawitacyjnej. Taki zakres rzeczowy musi być do końca 2009 roku wykonany, więc nie ma niestety czasu na długotrwałe procedury odszkodowawcze, czy wywłaszczeniowe. Zakres rzeczowy projektu, tj. 81 km sieci, zostanie wykonany na obszarze, który nie pociąga za sobą ryzyka utraty dofinansowania z Unii Europejskiej.
Jak to wygląda w Wołominie?
– Jest wybrana firma, która ma obowiązek prowadzenia promocji realizowanego projektu. Firma ta w tej chwili przygotowuje materiały promocyjne. Na terenie Gminy Wołomin od kilku tygodni odbywają się spotkania z mieszkańcami, na których udzielamy pełnej informacji o prowadzonej inwestycji. Mieszkańcy otrzymują również ulotki informacyjne. Takie spotkania odbyły się już w Ossowie, Duczkach, Zagościńcu i w ZEC-u. Przed nami kolejne.
Co do utrudnień związanych z wejściem na poszczególne posesje. Mogą one być tylko chwilowe w momencie prowadzenia wykopu. Pracownicy po wykonaniu wykopu kładą pomosty tak, żeby każdy miał dostęp do swojej posesji. Jeśli chodzi o współpracę z mieszkańcami to na ogół ludzie są przychylni prowadzonej inwestycji. Ale są też, jednostkowe przypadki, tak, jak ostatnio mieliśmy na Leśniakowiźnie, że ktoś próbuje ugrać na tej sytuacji swój interes i żąda wygórowanej kwoty za pozwolenie wejścia w teren – mówi Krzysztof Antczak, wiceburmistrz Wołomina.
Teresa Urbanowska