Jego życie kręci się wokół pracy z muzykalną młodzieżą, tworzy prawdziwie kobyłkowską orkiestrę, uwielbia jazzowe klimaty, ale gra również w kubańskim zespole. Ze swoją ukochaną trąbką właściwie się nie rozstaje ? przedstawiamy sylwetkę Przemysława Kostrzewy.
15 lat temu matka zaprowadziła go na próby Orkiestry Miejskiej w Wołominie. I tak w ego życiu pojawiła się trąbka. ? Na początku rzucałem nią o ścianę. Nie chciałem grać, twierdziłem, że to za trudne. Ale w pewnym momencie coś mi zaświtało w głowie: …przecież to jest fajne… ? wspomina Przemysław Kostrzewa. Zaczął próby, wstąpił do orkiestry, w której z małą przerwą grał wiele lat. Od 17 roku życia nie rozstaje się z trąbką. ? Zdarzyła mi się nawet taka sytuacja, że zabrałem trąbkę do sklepu. Dopiero na miejscu zorientowałem się, że przyszedłem z instrumentem ? mówi kobyłkowski kapelmistrz. Czy fajnie mieć takiego muzykalnego sąsiada? ? Na początku oczywiście sąsiedzi mnie ganiali. Kiedy człowiek się uczy, to nie wszystko mu od razu wychodzi. Ale później zaczęli do tego przywykać. Z czasem umiejętności rosną… ? mówi Przemek. Urosły do tego stopnia, że miał nawet swoją wielbicielkę. Na stronie kobyłkowskiego MOK-u pojawił się na forum wpis: – Jestem sąsiadką Przemka i baaaardzo żałuję, że odkąd znalazł sobie miejsce w MOK, nie ćwiczy już w domu. Wyłączałam radio, telewizję i z ogromną przyjemnością słuchałam jego gry. Zwłaszcza jazzowych kawałków. Właśnie jazz zajmuje w życiu Przemka bardzo ważne miejsce. Takiej muzyki uwielbia słuchać, w jazzowych standardach czuje się zresztą najlepiej. Gra na trąbce w Combo ? kameralnym zespole, grającym muzykę jazzową. Kobyłkowscy mieszkańcy mogli również podziwiać jego grę na ostatnim festynie ?Kobyłka na biegunach?. Wspomagał piękną Milli Moreno i Su Clave. Kubańskie rytmy przypadły do gustu publiczności. Wszyscy czekali na występ Golców, ale nikt nie spodziewał się tak efektownego, żywiołowego i wybuchowego supportu. Jednak życie Przemka kręci się przede wszystkim wokół nauki w szkole muzycznej oraz lekcji w MOK w Kobyłce. Dostał propozycję od burmistrza miasta Robert Roguskiego: Stwórzmy prawdziwie kobyłkowską orkiestrę. ? Zdeklarowałem się. Czułem, że mogę dać radę, jestem w stanie unieść ten ciężar… ? mówi Przemek. W tej chwili w Kobyłce działa kilka sekcji muzycznych – instrumenty drewniane, basowa, rytmiczna, instrumenty blaszane. W zajęciach bierze udział 15 osób, które mogą za kilka lat tworzyć trzon orkiestry. ? Jesteśmy cały czas w okresie podstawowym. To jest początek długiej nauki, ogromnej pracy. To jest jak nauka chodzenia ? takie umiejętności nie przychodzą w kilka dni… Muzyka jest czymś, czego uczymy się przez całe życie. Cieszy mnie to, że ta niewielka grupa nabiera kształtu. Czuję, że możemy zapoczątkować upragnioną orkiestrę. Gdybyśmy zagrali wspólny koncert, wtedy byłbym uśmiechnięty od ucha do ucha. W tym momencie nasze zajęcia są przyjemnością, spotykamy się, gramy razem muzykę, jest sympatycznie… Żeby stworzyć naszą kobyłkowską orkiestrę potrzeba wiele czasu ? mówi Przemysław Kostrzewa. Nabór właściwie cały czas trwa, więc kto pragnie spróbować swoich sił w grze na jakimś instrumencie, będzie w Kobyłce mile widziany. Przemek gra muzykę, którą kocha i z tego jest dumny najbardziej. Tego co osiągnął w Kobyłce ze zdolną młodzieżą nie traktuje w kategoriach sukcesu, twardo stąpa po ziemi, zdaje sobie sprawę, ile potrzeba czasu, energii i pieniędzy, by stworzyć coś wielkiego… Wiele czasu zabrało chociażby samo zbieranie nut. Najważniejsze, że Kobyłce przytrafił się człowiek z pasją, dla którego muzyka to całe życie. Uczy się grać, sam uczy grać, gra w pracy i dla przyjemności…
Marcin Pieńkowski