Polityczne konflikty wokół umowy gazowej nabrały zupełnie nowego wymiaru po informacji o zapowiedzi ograniczenia dostaw do największych zakładów (Zakłady Azotowe Puławy, ZAK, Zakłady Chemiczne Police i Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach, grupa kapitałowa PKN Orlen). Ograniczenia mogą objąć też elektrociepłownie używające gazu jako paliwa do produkcji energii elektrycznej i cieplnej.
Wniosek o ograniczenie dostaw gazu już złożył państwowy Operator Gazociągów Przesyłowych Gaz-System, który odpowiada za przesył tego surowca. Jeśli uzyska zgodę na wprowadzenie dziesiątego stopnia zasilania gazem, krajowi odbiorcy przemysłowi będą mogli odbierać dziennie tylko 6,5 mln m3 surowca. W sezonie zimowym średnie zużycie wynosi w Polsce od 40 do nawet 68 mln m3. (z tego ok. 62 proc. gazu odbiera przemysł). Rząd uspakaja, że wniosek o ograniczenie dostaw jest tylko sygnałem ostrzegawczym dla odbiorców przemysłowych a rozmowy gazowe z Rosją zaczynają zbliżać się do końca. Ale dzisiaj nie będę opisywał perturbacji z umową gazową. Chcę pokazać, że wszędzie tam gdzie polscy politycy są razem i konsekwentni w realizacji narodowych spraw osiągamy sukcesy. Pod koniec września europosłowie przegłosowali przełomowy dokument w sprawie dostaw gazu -?Rozporządzenie o bezpieczeństwie dostaw gazu?.
Poprzedni akt prawny w tym zakresie ?Dyrektywa z 2004 roku o bezpieczeństwie dostaw gazu? pozostawiał Europę Środkowo-Wschodnią w trudnej sytuacji . Zgodnie z tą dyrektywą można byłoby radykalnie ograniczyć dostawy gazu nowym państwom członkowskim w Europie, a formalnie nie oznaczałoby to kryzysu zmuszającego Komisję Europejską do podjęcia zdecydowanych działań. Polska jeszcze w 2006 roku zgłosiła hasło ?paktu muszkieterów? wzywając do zbudowania nowych zasad solidarności energetycznej.
Polska postulowała również, by zasady działania w razie kryzysu określić w rozporządzeniu, które nakłada jednoznaczne obowiązki na wszystkie państwa UE.
Dopiero jednak po dwóch kryzysach rosyjsko-ukraińskich z 2008 i 2009 roku, gdy Gazprom ograniczył przesył gazu do Europy prace nad nowymi rozwiązaniami ruszyły pełną parą.
Przyjęte Rozporządzenie przewiduje, że Komisja Europejska może ogłosić kryzys gazowy na wniosek jednego z państw członkowskich, zagrożonego ograniczeniem dostaw. Kryzys będzie ogłaszany obowiązkowo na wniosek dwóch państw. Zagrożone w dostawach państwo UE będzie mogło korzystać z rezerw gazu innych należących do UE. W tym celu w ciągu trzech lat trzeba będzie zbudować łączniki między sieciami gazociągów państw UE, które będą mogły przesyłać gaz w obu kierunkach. Państwa UE mogą zachować we własnych rezerwach gaz dla swoich gospodarstw domowych – ale maksimum 20 proc. krajowego zużycia. Oznacza to, że państwa UE nie będą mogły odmówić gazu sąsiadom dotkniętym kryzysem.
Rozporządzenie – jak postulowała Polska – wzmacnia rolę Komisji Europejskiej. W ciągu dwóch lat od wejścia w życie rozporządzenia państwa UE muszą przygotować plany prewencyjne (przeciwdziałania kryzysom) i interwencyjne (działań antykryzysowych). Komisja będzie zatwierdzać plany prewencyjne, a interwencyjne – opiniować, z prawem do żądania ich poprawy.
Rozporządzenie zobowiązuje też UE do brania pod uwagę ryzyka geopolitycznego przy ogólnej ocenie zagrożeń w dostawach gazu. Rozporządzenie gwarantuje również swobodę przepływu gazu na całym rynku UE, co chroni przed zakazami reeksportu gazu .
Gospodarstwa domowe zostają zaliczone do grupy tzw. odbiorców wrażliwych. Nawet w razie awarii linii przesyłowej państwo musi zapewnić takie zapasy gazu, aby mógł on płynąć do obywateli przez przynajmniej 30 dni w przeciętnych warunkach zimowych. Gdyby doszło do ekstremalnie niskich temperatur, zapasy lub alternatywne dostawy muszą z góry wystarczać na tydzień.
Rozporządzenie musi być jeszcze formalnie zaakceptowane przez unijną Radę. Powinno wejść w życie przed końcem 2010 roku.