Tropem wielu poprzedników, nabierająca rozpędu nowa władza, ogłasza na jakie wspaniałe zmiany możemy liczyć, oczywiście: zmiany na lepsze. Co prawda kampania wyborcza już się skończyła, mogli by zwycięzcy wyhamować z propagandą, ale nie jest to łatwe.
Więc jedne ministerstwa będą łączyć, inne będą rozdzielać. Rozwiązywać będą służby specjalne, wyzwalać media, przejmować spółki skarbu państwa. Autostrady wytyczą w zupełnie innych kierunkach niż poprzednicy. Schetyna właśnie wymazuje gumką myszką drogi z Kielecczyzny, żeby zrobić na złość Gosiewskiemu i planuje puszczenie autostrady ?schetynówki? do Wrocławia.
Co jeszcze? Stadiony też zbudują platformersi w innych miejscach niż proponowali PiSiarze. W tej kwestii, nawet mnie starego wyjadacza zatkało oświadczenie warszawskiej pani prezydent, że Narodowego Stadionu nie należy stawiać tam gdzie jest zaplanowany, lecz na peryferiach stolicy np. w Łomiankach. Równie dobrze mogła by zaproponować teren obok Białej Podlaskiej, gdzie jakiś Turek miał zrobić Disneyland.
Argumenty merytoryczne pani prezydent są nikłe. Właściwie jest jeden, że grunty przy starym stadionie X-lecia są drogie i lepiej je sprzedać deweloperom. Na tej zasadzie najlepiej sprzedać Łazienki, bo tam ziemia jest jeszcze droższa. Zwłaszcza jeżeli deweloper jest znajomy, Warszawa zrobi świetny interes.
Zapalczywy bramkarz Jan Tomaszewski powiedział w telewizorze, że to nawet nie kompromitacja, lecz sabotaż. Jacyś niby fachowcy rozpowiadają, że w wielkim świecie nie ma stadionów w dużych miastach. Widziałem wiele dużych miast i wszędzie widziałem jak ważną funkcje pełnią obiekty i tereny sportowe dla charakteru miasta, jak dodają mu splendoru i urody.
Powstaje pytanie: o co chodzi w tej aferze? Codziennie słyszymy przecież zapewnienia o dobrych pomysłach i wielkich nadziejach nowej koalicji POPSL i jednocześnie mamy zaskakującą hecę zmierzającą do wypchnięcia Euro 12 z Warszawy. Ni przypiął ni wypiął do hecy przyłączył się Waldi Pawlak, który oświadczył, że Warszawa jest wystarczająco dopieszczona i mecze mogą się odbywać gdzie indziej…
Otóż to, otóż to… Czy tu przypadkiem nie chodzi o uniknięcie odpowiedzialności za realizację wielkiego projektu? Jeżeli coś się nie powiedzie z przygotowaniami do Euro w Gdańsku, czy Wrocławiu, będzie to kwestia lokalna. Jeżeli władza nie poradzi sobie w Warszawie, będzie to skandal ogólnopolski, a nawet europejski. I tego nowa władza woli uniknąć. Miejmy nadzieję, że ten chytry plan się nie powiedzie.