Po narodowej tragedii, po podniosłych uroczystościach pogrzebowych podobno nadszedł czas pojednania Polaków. Dałby Bóg! Niechby przynajmniej w kilku najważniejszych sprawach udało się osiągnąć wspólny mianownik, już byłoby lepiej niż przez ostatnich kilka lat. Ale w tym miejscu naiwny optymizm kłóci się ze zdroworozsądkowym sceptycyzmem. Wszelkie pojednania muszą się odbywać na gruncie prawdy i te międzynarodowe i te drobniejsze: międzypartyjne, międzyludzkie. A występuje u nas duży niedostatek prawdy, niestety? W tym szczególnym przypadku powinno zostać wyjaśnione z jakich właściwie powodów od pierwszych dni prezydentury Lecha Kaczyńskiego prowadzono przeciw niemu zaciekłą kampanię pomówień i złośliwości. To, że przeciwnicy polityczni zwalczali jego poglądy jest oczywiste. Ale sposób, sposób! w jaki to robiono był nie do przyjęcia. Co mnie szczególnie z powodów zawodowych drażniło, że opluskwiając prezydenta często w mediach odwoływano się do poczucia humoru? że to niby tylko żarty.
Trzeba żartować, sam to robię, należy żartować, z prezydentów i premierów również, ale odróżniajmy żarty od obelg. W tyradach posła Niesiołowskiego nie było cienia ironii, była zajadła nienawiść. W kłamstwach posła Palikota o prezydencie nie było żadnych żartów, ale rządowa telewizja nazywała te pospolite zniewagi kabaretem!
Tak więc jednajmy się wszyscy, ale najpierw proszę o wyjaśnienie kto inspirował kampanię kłamstw i nienawiści, kto planował w mediach notoryczne dezawuowanie głowy państwa? Kto tym ?czarnym pijarem? sterował? Bo to się samo nie robiło. Dlaczego sympatyczne fotosy prezydenckiej pary mogliśmy obejrzeć dopiero po ich śmierci? Każdy z nas potrafi zadać wiele takich pytań?
Nie będzie pojednania bez poczucia wspólnoty, bez obywatelskiej lojalności, umiejętności współpracy, dobrej woli?Te wszystkie cechy mogą działać jedynie na podłożu patriotyzmu. Jeżeli niektórym opcjom, ludziom, środowiskom brak tego przymiotu, trudno się dziwić, że myślą wyłącznie o swoich interesach. Pośmiertne zwycięstwo prezydenta Kaczyńskiego polega na tym, że niemedialna, niefotogeniczna, oszukiwana i poszturchiwana większość Polaków wyszła na place i ulice by ujawnić swoje przywiązanie do polskiego państwa i jego wybitnych przedstawicieli, i oddać im cześć.
Jak powiedział w Kościele Mariackim przewodniczący Solidarności Janusz Śniadek: ?Wyśmiewani za niemodny patriotyzm, wierni Bogu i Ojczyźnie? ? jesteśmy, czuwamy i coraz trudniej nas oszukać, nawet kusząc pojednaniem. Pojednanie? Tak, ale w prawdzie!
Piękny tekst Panie Janku. Może Pan Bóg rozjaśni rozumy wielu Polakom, bo czasu dla Prawych Polaków zostało mało. Powoli wracamy do czasów ubeckich w nowym wydaniu. Rolę tych znienawidzonych instytucji przejmują jak Pan pisze silne ośrodki wrogie Polsce. A mają one przeogromny prasowo, medialny kapitał i możliwości prania mózgów czego przez ostatnie lata rządów Platformy mogliśmy doświadczyć.Agentura sowiecka również wpływa wespół z zdrajcami na to co dzieje i będzie się dziać z Polską.
Panie Janku prawda nie jest modna, a o honorze nie wspomnę. Wyrazy szacunku.
pozdrowienia od poloni z canady,panie janku jestesmy z panem