Zaczynają docierać do opinii publicznej głosy z ?czarnych skrzynek? polskiego Tu 154, rozbitego pod Smoleńskiem. Kilka tygodni śledztwa rosyjskiej prokuratury wystarczyło by zniszczone skrzynki jednak przemówiły. Tamtejsi śledczy nie takie aparaty zmuszali do mówienia. Mają oni swoje tradycyjne sposoby. Np. zmarły w londyńskim szpitalu były agent KGB Litwinienko zeznał pośmiertnie, że sam się zatruł radioaktywnym polonem, który trzymał w zębie na tę okazję. Zabitą na ulicy dziennikarkę Politkowską potrącił pijany Czeczen pędzący na rowerze z nadmierną prędkością, co zauważył bezstronny świadek w stopniu kapitana moskiewskiej policji.
W interesującym nas przypadku skrzynka podczas przesłuchania ujawniła, że samolotem kierował osobiście dowódca polskiego lotnictwa, który ze względu na kłopoty w pracy, na skutek załamania nerwowego zapragnął popełnić samobójstwo. Ponieważ nie odszyfrowano do tej pory kolejnego głosu z kokpitu moskiewscy eksperci w polskiej prasie dają do zrozumienia, że był to głos polskiego prezydenta. Będzie im bardzo miło jeśli uda się winą obarczyć Lecha Kaczyńskiego. Toteż dalsze bezkompromisowe śledztwo zapewne potwierdzi te oczekiwania. Jak długo czarna skrzynka może zaprzeczać gazetowym agentom, którzy zawsze wiedzą najlepiej?
Bardzo przepraszam, jeżeli to co piszę wygląda na kpiny, ale nie są to moje kpiny i nie tylko ja je dostrzegam. Doszło do tego, że rosyjscy dysydenci wystosowali list otwarty, w którym czytamy: ?Jesteśmy poważnie zaniepokojeni przebiegiem śledztwa, które miało wyjaśnić przyczyny katastrofy (?) władze rosyjskie nie są zainteresowane wyjaśnieniem? zaś władze polskie powtarzają zapewnienia o pełnej otwartości strony rosyjskiej, niczego się od niej faktycznie nie domagając (?). Trudno pozbyć się wrażenia, że dla rządu polskiego zbliżenie z obecnymi władzami rosyjskimi jest ważniejsze, niż ustalenie prawdy o jednej z największych tragedii narodowych?. I co my, Polacy, mamy powiedzieć na takie dicktum? Czy mieć zaufanie do zacnych Rosjan: Gorbaniewskiej i Bukowskiego, czy do moskiewskich władców Putina i Miedwiediewa? Jeżeli o mnie chodzi ? przyznaję bez bicia, że do rosyjskiej władzy zaufania nie uda mi się wykrzesać. Co nie wynika z jakiejkolwiek rusofobii, lecz z kilkudziesięcioletniego doświadczenia. Dlatego zdumiewa mnie wiara naszego rządu w szczerość i dobre intencje Kremla. Jak delikatnie zauważają autorzy rosyjskiego listu ? jest to naiwność. My nie musimy być tacy delikatni, użyjmy więc bardziej precyzyjnego słowa: głupota, maskowana pozorami wyrafinowanej gry dyplomatycznej. Pośród pojednawczych gestów i ?przełomowych? wystąpień prawda o katastrofie zostanie zagrzebana w błocie smoleńskiego lotniska. I o to chodzi! Komu bardziej?!
Żenada!
A co tu się dziwić, Panie Janie, skoro wczoraj główny kandydat na prezydenta (przynajmniej oficjalnie, bo prywatnie trudno mi znaleźć jego zwolennika) zapytany o złoza gazu łupkowego w Polsce – zacytował dosłownie opinię, jaką na ten sam temat wygłosił przedstawiciel Gaspromu….
Będzie tak, jak z żeglugą po zalewie Wiślanym: jak Polacy do łopat, aby przekopać mierzeję, to Rosjanie wszem ogłaszają – po co, przecież my wam pozwalamy żeglować. Jak łopata odłożona, to – a wała, nikogo nie puścimy…. I tak już od 20 lat (o ile nie dłuzej).
Ale cos mi sie zdaje, że wśród chłopców ze WSI zaczyna powoli narastać zrozumienie, że tym razem może im sie nie udać.
A to powoduje nerwowość, i nieskoordynowanie działań.
CO widać choćby po wpisie „Mirki” (ciekawe, kiedy zmienił płeć? )
Przecież politycy PO i nasz rząd Polaków tylko i wciąż przekonują o dobrych intencjach kremla, a kremlowscy możnowładcy nigdy nie byli przychylni w stosunku do Polski. I kto tu kogo chroni sami sobie szkodzimy wybierając takich przedstawicieli.
Ciekawe czy po katastrofie śledczy posprawdzali chociaż wszystkie zegary… łącznie z tym w elektrowni…