Huta w Korozji
W ramach Europejskich Dni Dziedzictwa 15 września wołomińskej galerii Korozja i Kolor odbył się wernisaż wystawy noszącej nazwę Formy dekoracyjne z Huty Szkła w Wołominie. Znajdujące się tam eksponaty zostały zgromadzone przez członków stowarzyszenia Wiatraki Kultury.
Wybudowana w 1905 r. Huta Szkła rozwijała się wraz z Wołominem. Dawała zatrudnienie ponad 3 tysiącom osób stając się ważnym elementem lokalnego życia a jej produkty były cenione w całym kraju. Pozostawiła po sobie wiele znakomitych pamiątek dawnych, dobrych lat. W tym wypadku historia znowu ukazała swoją przewrotność. Mimo, że główną gałęzią produkcji huty były szklane przedmioty użytkowe ,to obecnie największym uznaniem cieszą wytwarzane tam wyroby artystyczne, z którymi, dzięki stowarzyszeniu Wiatraki Kultury, możemy się zapoznać na wystawie w galerii Korozja i Kolor.
– Pomysł na wystawę wziął się z przekory. Nikt nie chciał podjąć się zadania przypomnienia ludziom o tym ważnym elemencie historii Wołomina, więc wziąłem sprawę we własne ręce ? mówi inicjator przedsięwzięcia Leon Palesa ? Od lat zbieram pamiątki po naszej hucie, co nie należało do rzeczy łatwych. Czasami wiązało się to z wieloma trudnościami, ale jak wyrzucali mnie drzwiami, to wchodziłem oknem i dzięki temu możemy teraz podziwiać tę ekspozycję.
Rzeczywiście jest co podziwiać. Obok zwykłych butelek czy szkła laboratoryjnego na wystawie przeważają starannie wykonane przedmioty mające charakter bardziej ozdobny jak ryby, misie czy inne wyroby o trudnych do określenia kształtach, jednak zdecydowanie robiących duże wrażenie. Można też zobaczyć tam inne pamiątki po hucie jak chociażby tablicę pamiątkową poświęconą Feliksowi Paplińskiemu czy stare zdjęcia z zakładu.
Szymon Plasota
SZKLANE PIĘKNO, SZKLANY KICZ
Ze szkła można wyczarować wszystko – zarówno prawdziwe dzieła sztuki, jak i banalne ozdóbki. Wrażenia estetyczne po obejrzeniu szklanych wyrobów można mieć skrajne, od zachwytu po zdegustowanie.
?Człowiek jest sztuki królem; sztuka kształtem jego woli? – tak pisała Jadwiga Łuszczewska. Jakże wdzięcznym materiałem do kształtowania jest szkło. Zamysł twórcy może być tak biegunowo różny jak wiele jest charakterów ludzkich. Dlatego podczas oglądania wystawy w Galerii ?Korozja i Kolor? moim oczom ukazały się przepiękne, bajeczne rzeźby oraz dla kontrastu kiczowate zwierzątka.
Twórcą szklanych arcydzieł jest nieżyjący już Henryk Albin Tomaszewski. To wspaniały artysta, zwany nestorem polskiego szkła. Przy tworzeniu szklanych rzeźb panu Henrykowi udało się opracować technikę perfekcyjnego wywijania krawędzi wylewów, co stało się charakterystycznym motywem twórczości Tomaszewskiego. Ciekawy jest fakt, iż rzeźbiąc artysta szukał natchnienia w muzyce Chopina, Czajkowskiego i Lutosławskiego oraz poezji Norwida. Przez to także dzieła są pięknymi, abstrakcyjnymi formami przestrzennymi. Pełne są romantyczności i delikatnych kształtów. Bryły te wydają się być stworzone z lodu, mają w sobie sporo magii i wdzięku. Dzięki bardzo efektownej konsystencji odznaczają się silną ekspresyjnością. W te szklane cuda można się wręcz zapatrzyć…
Obok tych eterycznych rzeźb stoją twory hutnika Zygmunta Werstlera. Trudno te zwierzątka nazwać rzeźbami, bo ugodziłoby to w pojęcie i fenomen rzeźby. Dla mnie można je określić tylko jednym słowem – kicz. Te puste, dmuchane ze szkła bałwankowate misie być może cieszyłyby się uznaniem dzieci na okolicznych odpustach, ale nie odwiedzających galerie sztuki. Wiem, że czasem zachwyca sztuka naiwna, niekiedy przesłanie artysty zawarte jest w emanowaniu brzydotą. Aczkolwiek w przypadku misiów nie widzę żadnego przesłania. Jednak, ogólnie patrząc na wystawę, taki kontrast piękna i brzydoty, odbieram bardzo pozytywnie. Ponieważ każdy człowiek powinien mieć prawo wyboru, zaznać każdej strony estetyki oraz różnorodności zmysłowych wrażeń.
Sylwia Kowalska
Pani Sylwio Kowalska, szklany miś był przez wiele lat nagrodą w konkursach artystycznych dla dzieci i w tkwi jego historyczna siła. Proszę nie wieszać psów na przedmiotach, które mają swoją wartość jeśli nie artystyczną to na pewno emocjonalną dla wielu mieszkańców Wołomina. Całkowicie zasłużenie szklany miś znalazł się w tej galerii, a wręcz dziwne by było gdyby go zabrakło.
galeria jest po to, żeby prezentować dzieła sztuki, to nie jest muzeum… Zgadzam się całkowicie z Panią Kowalską. każdy ma prawo wyrażać swoją opinię. Skoro Pani Sylwii się to nie podobało (zresztą nie tylko jej, bo to zgroza!), to może o tym pisać ile wlezie. I nie jest to wieszanie psów.
Z tego co wiem to Galeria Korozja i Kolor jest ośrodkiem dokumentacji etnograficznej. Jak nazwa wskazuje nie wystawia się tam tylko dzieł sztuki ale eksponaty dokumentujące życie współczesnego i dawnego Wołomina oraz okolic. Szklany miś nie jest majstersztykiem sztuki wytwarzania szkła ale jest za to ciekawym elementem życia kulturalnego tego miasta. Jest symbolem talentu dzieciaków, ważną pamiątką i przez ten pryzmat powinien być oceniany. Nie rozumiem po co opisywać tego misia wyjmując go z kontekstu (podpisując się „rorty” powinieneś doskonale znać wagę kontekstu), to tak jakby na wystawie poświęconej historii filmu polskiego opisywać walory estetyczne złotej kaczki. Miś nie był dziełem sztuki ale nagrodą przeznaczoną dla dzieci, miała być sympatyczna i taka właśnie jest.
No cóż. Na pierwszy ogień poszły walory estetyczne. Byc może było to niepotrzebne zawężenie kontekstu. Mam inne zdanie, ale również szanuję Pana zdanie, więc nie ma co roztrząsać sprawy. Być może odezwie się sama autorka i opowie o swoich idczuciach dokładnie. Gorąco pozdrawiam.
P.S. Richard Rorty się kłania:)
Dziekuję za wszelkie uwagi i opinie. Poprzez swoją recezję chciałam przedstawić właśnie walory estetyczne przedstawianych prac. Owszem-miś miał być nagroda dla dzieci. Ale czy małych ludzi od najmłodszych lat trzeba faszerować kiczem. Przeciez to nagroda za osiągnięcia artystyczne, więc czemu miała byc na tak za przeproszeniem niskim poziomie. Przecież honorowała najlepsze prezentacje artystyczne. Sama lubiłam plastikowe pszczółki maje jako dziecko, ale gdyby odpowiednie osoby nie ukształtowały mojego gustu to bylabym plastikową Barbie, nie ceniącą prawdziwej sztuki, nie umiejąca odróżnić tego co ladne i mające wartość artystyczna od kiczu
Dziękuję za reakcję autorki.
Młodych ludzi od najmłodszych lat nie trzeba faszerować kiczem ale wątpie by dziecku spodobałyby się dzieła z prawdziwego zdarzenia. Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Wydaje mi się, że ten miś nawiązuje formą do pluszowych zabawek, a dlaczego? Bo dzieci lubią zabawki. A widziała Pani kiedyś zabawkę, która nie była kiczowata? Zabawki mają dawać rozrywkę i być sympatyczne czy słodkie jak pluszaki by dziecko mogło się np. z przyjemnością przytulić do maskotki przed snem a nie rozmyślać nad jej treścią. Twórca tego misia miał akurat taki pomysł i wydaje mi się, że był najzupełniej trafny. Gorsza sytuacja ma miejsce kiedy kiczowate są nagrody na prestiżowych konkursach artystycznych a przyznać trzeba, że niestety większość właśnie taka jest. Niech Pani zauważy, że znakomita większość „dzieł” tworzonych na zamówienie, które mają spełniać jakąś konkretną funkcję, nosi znamiona kiczu. Po prostu takie jest zapotrzebowanie zainteresowanych a przykładem tego są na przykład pomniki, statuetki, biżuteria, filmy, obrazy na zamówienie czy budynki. Może powinna Pani spróbować przeanalizować wołomińskie „dzieła” wystawiane na ulicach jak np. pomniki i budynki. Kupujący nie zastanawia się nad ciekawą techniką wykonania czy sybtelną treścią – ważne by cieszyło i było miłe dla oka a treść była zrozumiała dla każdego. Nie można powiedzieć, że jest to degeneracja jakiejś społecznej estetyki bo społeczeństwo, jak pokazuje historia, nigdy nie było estetami a tylko małą jego część można nazwać prawdziwymi entuzjastami sztuki. Tak było zawsze i pewnie będzie tak aż do końca ludzkości.
Inną kwestią jest wartość kiczu. Zazwyczaj prawdziwą sztukę określa się jako ucieczkę od szablonów, manifest, szukanie nowych dróg kreacji. Kicz swojego czasu też zaczął spełniać taką rolę i trwa to aż do dzisiaj będąc ucieczką od akademickich schematów. Obecnie nie da się niczego powiedzieć o „kiczu” w oderwaniu od kontakstu bo sama jego forma przestała być już miarodajnym wyznacznikiem artyzmu – proszę przejść się do jakiejś galerii sztuki współczesnej.
Kicz może przybierać różne formy, bycie śliczną laleczką Barbie nie jest tego wyznacznikiem bo równie dobrze podszyte kiczem może być kreowanie się na natchnionego, ekscentrycznego artystę.
Pozdrawiam
Kiczem dla mnie jest wszytko to co odbiega od natury i uderza w szeroko pojęte odczucia estetyczne. Prawda, że większość statułek, biżuterii, pomników itd tworzonych na zamówienie nie „rzuca na kolana”. Ale i tak sądzę, że nagrody powinny mieć jako taką estetyczną formę, nawet te dla dzieci. A zabawki – jedne są mocno kiczowate, inne mniej. Co do muzeów i galerii sztuki współczesnej, to takie odwiedzam zwłaszcza, bowiem zawsze bylam entuzjastką sztuki współczesnej. Niegdyś Andy Warhol byl dla mnie symbolem kiczy, jednak gdy parę lat temu w Muzeum Narodowym byłam na jego wystawie, zmieniłam zdanie, bowiem działa jego oglądane na żywo miały jakąś treść, przesłanie, były tworzone z pomyslem. Miś mnie nie przekona czy widziany na żywo czy na zdjęciach. jak nie przekonuje mnie jakies dzieło lub pseudodzielo artystyczne przypominam sobie słowa mojego wykladowcy rysunku, który o większości prac czy pięknych, czy beznadziejnych, mówił „coś w tym jest”. Patrząc na misia nie mogłam tego stwierdzić, nic opocz kiczu. Może jest to symbol Wołomina, ale niekoniecznie piękny i pozytywny, same konkursy „Szklany Miś” jak najbardziej nakleży chwalić, ale statuetkę zmienić. Idąc tą droga symboli, to i „dresiarze” są pewnym ginącym już symbolem Wolomina.
Pozdrawiam serdecznie
No Pani Sylwio – pojechała Pani równo ;)
Odczucia estetyczne są tylko jednym elementem analizy estetycznej a jak wiadomo bez jakiegoś innego elementu nie da się dokonać tej analizy. Tutaj leży pies pogrzebany – estetyki nie określa się ze względu na upodobania – jak to mówią… „na oko” to jedynie chłop w szpitalu umarł. Stąd uważam za niesprawiedliwe tak jednoznaczne określanie tego misia – głównie dlatego, że rozumowanie, które doprowadziło Panią do określonych wniosków nie jest powalające. Jasne, może Pani powiedzieć, że na emocjonalnym odbiorze dzieła da się zbudować osąd. Wtedy jednak nie można go wypowiedzieć, zawrzeć w pojęciu chociażby „kicz” bo te odnosi się do swojej definicji a definicje mają charakter czysto racjonalny i są wyrugowane z „ochów” i „achów”.
Andy Warhol całkowicie świadomie posługiwał się kiczem jako formą wyrazu. Czy w rezultacie faktycznie to był kicz? Opinii jest tyle ile interpretacji. Może sam kicz też jest bardzo silną formą wyrazu tylko ich autorzy nie są tego świadomi. W końcu kicz jest lustrem naszego społeczeństwa i dziwi tylko czemu odbicie, które w nim widzimy ma pejoratywny wydźwięk..
Nawiązując jeszcze do dresiarzy to przykład nie był zbyt udany ponieważ drasiarze są w każdym mieście a miś tylko, na tyle na ile wiem, w Wołominie i tu jest różnica. Symbol nie musi być piękny wizualnie, ważne by odnosił do czegoś innego, o wiele głębszego niż wygląd zewnętrzny. Tak jak zasmarkana chusteczka dziadka może być w przyszłości symbolem dzieciństwa.
Pozdrawiam
Miś a sprawa wołomińska… Miś jest tu tematem najgorętszej dyskusji, jaką widziało to forum. Z mojej strony moge napisać tylko, że cieszy mnie to, że ludzie rozmawiają (piszą) o sztuce, estetyce, itd. Szkoda, że nie dyskutuje się tylko o tekstach kontrowersyjnych, ale nie np. o recenzjach filmowych, ksiązkach czy ludziach kultury/sztuki, których sylwetki są przedstawiane w żpw… Zastanawiające.
Mały chochlik – szkoda, że dyskutuje się tylko o tekstach kontrowersyjnych… Pozdrawiam
A po co rozmawiać o tekstach tendencyjnych?
Po co rozmawiać o sztuce filmowej, literaturze? No faktycznie, lepiej rozmawiać o kiczowatych misiach. Juz się nie odzywam. Ale Pan z pewnoscią tak:)
Nic nie pisałem o nie rozmawianiu o sztuce filmowej czy literaturze, pisałem o bezsensowności dyskusji przy tendencyjnych artykułach. To duża różnica. Ale.. każdy słyszy (czyta) to co chce by było było powiedziane (napisane).
Jeśli autor ciekawie sformułuje problem to jego tekst jest wart komentarzy.
Widocznie by wywołac dyskuję o sztuce należy cokolwiek skrytykować. rzeczywiście szkoda że na forum nie toczą się dyskusje na temat sztuki, filmu czy literatury tak po prostu z samego zainteresowania. A dresiarze może są i w każdym mieście ale nie tak w silnej i ozłoconej łanćuchami masie jak nasi wołomińscy. Gdy bedąc w innym regionie Polski mówiłam, iż jestem z Wołomina pierwsze skojarzenie dresiarze i mafia a mówiąc szczerze wołałabym już skojarzenia z kiczowatym misiem. A może pod pseudonimem Najstarszy kryje się sam autor???Pozdrawiam serdecznie Autora Misiów i rozmówców forum i dresiarzy