Zakończone niedawno badanie ? ankieta, przeprowadzone wśród mieszkańców powiatu wołomińskiego, której wyniki można znaleźć na stronie www.powiat-wolominski.pl, jest ciekawym materiałem poglądowym na temat oceny funkcjonowania samorządów powiatu w oczach mieszkańców. Wśród wielu aspektów życia w powiecie wołomińskim mieszkańcy uskarżają się na bardzo słabą politykę informacyjną poszczególnych urzędów gmin. Wydaje się, że wykorzystanie nowoczesnych nośników informacji jest dalekie naszym samorządowcom. Ale czy tak jest naprawdę?
Niejednokrotnie jesteśmy świadkami wystąpień czy to burmistrzów czy radnych w wielu mediach lokalnych. Ba, wielu z nich aktywnie korzysta z mediów społecznościowych. Uśmiechnięte twarze wielu samorządowców atakują nas nie tylko z gazet, Internetu, ale również z radia i telewizji. I tak dowiadujemy się, że ci, których wybraliśmy do efektywnego zarządzania naszymi miastami, w pocie czoła spotykają się z wszelkiej maści reprezentacjami, ambasadorami, nawet najbardziej egzotycznych krajów, sportowcami, aktorami itd., itp., oczywiście wszystko w służbie i dla dobra mieszkańców. Burmistrz Kobyłki, mojego rodzinnego miasta spotkał się ostatnio m.in. ze Zwierzchnikiem Kościoła Prawosławnego w Polsce. Nikt niestety nie raczy nas poinformować, jakie wymierne efekty przynoszą poszczególne spotkania. Czasami odnoszę wrażenie, że skutkiem wielu z nich jest jedynie wypełnianie gablotek urzędowych ?słit fociami? z VIP-ami różnego formatu. Dodatkowo, taki materiał zdjęciowy jest doskonałym wypełniaczem gazetek, biuletynów i innych periodyków wydawanych przez urzędy miast. Kobyłkowski ratusz ma ambicje wydawać 2 tytuły prasowe, niedawno Rada Miasta podjęła nawet uchwałę w tej sprawie. Oczywiście, pełna galanteria, kredowy papier, grupowe zdjęcia, uśmiechy, uściski dłoni, przecinane wstęgi i tak dalej, i tak dalej. Dlaczego przy tym tak mało prawdziwej treści, gdzie znajdziemy informację o realnym zadłużeniu miast, gdzie znajdziemy informację o realizacji strategii miast, gdzie znajdziemy informację, o rzeczywistych konsekwencjach inwestycji, choćby Rail Baltica? Informacja serwowana mieszkańcom jest przetworzona i serwowana niczym papka dla niemowlaka. Nic, tylko łykać bez płaczu, czasami – jak to u bobasów, nachodzi na ulewanie?
Dlaczego my, mieszkańcy nierzadko o publicznych, otwartych spotkaniach dowiadujemy się już po fakcie? Czy informacje o spotkaniach są reglamentowane jak papier toaletowy w naszych podstawówkach? Osoby, które odpowiadały na pytania ankieterów badania, o którym pisałem na wstępie podkreślały, że w naszych samorządach rzadko odbywają się konsultacje społeczne, a jeżeli już takie mają miejsce, to głos mieszkańców nie jest uwzględniany przy podejmowaniu decyzji przez władze samorządowe. Jako mieszkańcy mamy prawo dostępu i występowania o każdą informację w sprawach publicznych. Ustawa o dostępie do informacji publicznej nakłada na władzach, nie tylko samorządowych obowiązek udostępnienia takiej informacji. Niestety gminy często szukają kruczków prawnych aby informacji takiej nie udzielić. Dlaczego jest tak mało chęci współpracy, tak mało wyjścia do mieszkańców, dlaczego władze tak rzadko pytają mieszkańców o zdanie? Dlaczego nie korzysta się z potencjału mieszkańców poprzez inicjowanie dyskusji na temat kierunku rozwoju miast, pomysłów na ich funkcjonowanie? Przecież wielu z naszych sąsiadów odnosi sukcesy czy to zawodowe, czy artystyczne, sportowe czy biznesowe. Nie wierzę, że jedyną korzyścią dla władz z wybitnych mieszkańców jest możliwość zrobienia sobie z nimi wspólnego zdjęcia. Sięgnijmy po tych ludzi.
Na szczęście, są również pozytywne przykłady. W Markach od 15 listopada mieszkańcy mogą zgłaszać swoje pomysły dotyczące wydatkowania pół miliona złotych z budżetu gminy na 2014 rok. W mieście ruszył pierwszy w powiecie i jako jeden z niewielu na Mazowszu program ?Budżet partycypacyjny 2014?, znany także pod nazwą budżet obywatelski. Pierwszy taki projekt w Polsce zapoczątkował Sopot już w 2011 roku. Wtedy w głosowaniu na wydatkowanie 7 milionów złotych wzięło udział ponad 3 tysiące mieszkańców. W tym roku budżety obywatelskie uruchomiły m.in. Łódź, Poznań, Elbląg, Szczecin, Olsztyn i Gdańsk. Czy można sobie wyobrazić bardziej pro-komunikacyjną postawę władz? Czy umożliwienie mieszkańcom decydowania o wydatkowaniu części budżetu nie jest nie tylko symbolem doskonałej komunikacji, ale również działaniem w kierunku nawiązania aktywnej współpracy z suwerenem, obudzenia postaw pro obywatelskich?
Czy według samorządów sprawna i skuteczna komunikacja to autorytarna, jednokierunkowa, często naiwna propaganda? Ja oczyma wyobraźni widzę w niedalekiej przyszłości samorząd, który prowadzi mądrą i aktywną politykę informacyjną, pełną rzetelnej, nieprzetworzonej informacji. Wyobrażam sobie taką formę komunikacji, która jest ukierunkowana na odbiorcę, aktywnie szuka możliwości dyskusji, nie próbuje udawać prawdy objawionej.
Hubert Gniadowicz,
politolog, ekonomista,
menadżer w banku,
Kobyłkowskie Koło
Mazowieckiej Wspólnoty Samorządowej