Jolanta Michalik
Magda zrezygnowała z posady nauczycielki geografii w prywatnym gimnazjum, w którym oceny dyktował jej dyrektor – menedżer skoncentrowany na korzyściach płynących z zaangażowania bogatych rodziców łożących na wyposażenie szkoły. W Londynie czekała na nią przyjaciółka i praca w polskim sklepie, intensywny kurs angielskiego i nadzieja na pracę w lepszej firmie w centrum.
Bronek zamieszkał na przedmieściu północnego Londynu razem z siódemką współlokatorów. Zaczął od ściany płaczu na Hammersmith. Patrycja wylądowała na przegniłym materacu w stodole za miastem, bez paszportu i pieniędzy. Arek nauczył się angielskiego stylu jazdy i w swoim autobusie linii C11 rozmyślał o założeniu firmy w Polsce. Niania Urszula zarabia na utrzymanie męża-rencisty i dorastających dzieci, Romanowi ?te władze Łestminsteru? zafundowały bilet powrotny do ojczyzny, a Marysia studiuje medycynę na University of London i myśli o brytyjskim obywatelstwie. O swoim przyjacielu Rayu Marysia sądzi, że gdyby spędził w Polsce nawet dwadzieścia lat bez przerwy, to i tak pozostanie Anglikiem, Anglikiem mieszkającym za granicą. ?Dlaczego Anglicy są zawsze u siebie, a Polacy czują się zawsze na wygnaniu. Nawet w Polsce. Co w nas takiego jest. Czego w nas nie ma? – zastanawia się bohaterka opowiadania umieszczonego w wydanym niedawno zbiorze Aleksandra Kaczorowskiego ?Zajezdnia Londyn?. Brakuje nam obycia, pewności siebie, luzu? Jesteśmy wiecznie przygnębieni, nie cieszymy się tym, co mamy?
Styl opowiadań przypomina oszczędny język reportażu. Z historii siedmiu osób próbujących swych sił w kosmopolitycznym mieście, w większości przypadków bez znajomości języka i wykształcenia, wyłania się obraz ludzi poszukujących pracy, która może i rozwiąże ich chwilowe problemy finansowe, ale nie zawsze przywróci wiarę w siebie, nie zaspokoi potrzeb emocjonalnych, niekoniecznie przyniesie spokój i radość z życia.
Socjologiczne obrazki Kaczorowskiego niewątpliwie z upływem czasu wyblakną, jak wyblakły stare fotografie z kraju wcześniejszego pokolenia polskiej emigracji, tego, które wciąż zachwyca się występami zespołu folklorystycznego ?Warmiacy? i jak inni Anglicy jest oburzona ?występami? Polaków na dworcach w centrum Londynu. Dlatego też autor, dziennikarz i attaché prasowy w polskiej ambasadzie, zaopatrzył swą książkę w krótki przewodnik, jak poradzić sobie w tym mieście, by nie podzielić losu tych, którym się nie powiodło.
Aleksander Kropiwnicki,
?Zajezdnia Londyn?,
Oficyna Wydawnicza Branta,
Bydgoszcz 2007, 134 ss., cena ok. 28 zł.
Jedno przemyślenie nt. „Halo! tu Londyn”
Możliwość komentowania jest wyłączona.