Kilka lat temu, skończyłem moją naukę w liceum, opuściłem jego progi z maturą w ręku i… pewnymi refleksjami. Dotyczyły one postawy nauczycieli, metodologii nauczania i tego, co właściwie poza wiedzą dała mi ta szkoła. Zawsze wychodziłem z założenia, że takie miejsce, w którym przez cztery lata, młodzież spędza połowę swojego czasu, powinno wychowywać, w pewien sposób uczyć żyć, żyć dobrze. Niestety moje ideały w konfrontacji z brutalną rzeczywistością legły w gruzach. Poza wpajaniem wiedzy książkowej, w większości przypadków, nie było tam nic godnego podziwu. Żadnych wzniosłych, pedagogicznych idei.
Szkoła powinna być drugim domem, miejscem, do którego chce się chodzić a nauczyciele jako spiżowe autorytety winni być mędrcami, miłośnikami mądrości, by móc przekazywać naukę nie tylko z rozumu ale też i z serca. Muszą być świadomi własnej odpowiedzialności i posiadać bardzo dużo odwagi, to w ich rękach leży przyszłość narodu – nowe pokolenia dzieci i młodzieży. Większość nauczycieli, jakich spotkałem, zajmowała się jedynie przekazywaniem wiedzy. Uczyli adaptacji w społeczeństwie. Ich bierna metodologia pedagogiczna uczyła drogi spokojnego życia, redukując idee nauki do zdobywania kolejnych papierków ukończenia szkół, bo jak wiadomo, im ich więcej i im są lepsze tym można liczyć na bardziej dochodową pracę. A co później ? Mdła rzeczywistość, ufność wobec techniki rozwijającego się świata i wiara w pieniądz i podległość kapitałowi. Jest to niestety droga ślepca egoisty. Ślepca zawdzięczającego swoją dysfunkcję, między innymi, szkole.
Od XIX w. wraz z szybkim rozwojem nauk ludzie zaczęli coraz bardziej wierzyć w dobrodziejstwa tego postępu, a pedagogika była głównie ukierunkowywana na adaptację do szybko zmieniających się, „dobroczynnych” uwarunkowań techniczno-gospodarczych. Wszyscy wierzyli, że lepsze jutro będzie zależne od rozwoju techniki. Był to pogląd bardzo naiwny i poniósł tego konsekwencje załamując się tuż po nastaniu XX w.
Początkiem upadku tej wiary była pierwsza wojna światowa a zaraz za nią druga, za sprawą których cała nauka, została zaprzęgnięta w działania mające na celu eksterminację naszych bliźnich. Mimo, że te czasy już dawno minęły postęp techniczny i gospodarczy (wzajemnie siebie popychając do przodu) wciąż idzie do przodu skrywając, pod płaszczem dobrodziejstw, największe zagrożenia dla człowieka.
Nikt nie jest w stanie nie zauważyć efektów owego procesu. Spójrzmy chociażby na coraz bardziej niszczone środowisko czy bezlitosną eksploatację skarbów ziemi. Do tego można dołożyć wyścig zbrojeń wielkich mocarstw, terroryzm, fanatyzm, oraz efekty przepaści techniczno-gospodarczej jak głód, analfabetyzm i wiele, wiele innych przypadków przy, których postęp załamuje bezradnie ręce. Największym gwoździem do trumny stała się teraz gospodarka wolnorynkowa, która z coraz większą bezczelnością zamienia ludzi w przedmioty, trybiki maszyny, której jedynym celem jest zysk za wszelką cenę. Człowiek dostał nowe, redukujące jego człowieczeństwo do funkcji rynkowej, określenie – konsument. A świat, który go otacza stał się postrzegany jako przestrzeń reklamowa i eksploatacyjna.
W tym momencie powinna wkroczyć aktywna siła szkoły i systemów pedagogicznych. Nauczyciele nie mogą uczyć dzieci tylko adaptacji, przystosowania w tym społeczeństwie i do jego praw. Wręcz przeciwnie. Stoimy w takim momencie historycznym, w którym potrzebna jest silna krytyka rzeczywistości, wręcz nieufność, kreatywne działanie i uwrażliwianie społeczne. Człowieczeństwo powinno zająć miejsce dzisiejszej wartości pieniądza. I do wyrabiania takich postaw powinni właśnie dążyć nauczyciele, o ile nie chcą przyczynić się do powolnej degradacji świata
Na szczęście działania w kierunku humanizacji poszczególnych dziedzin życia, ulegają postępowi, czego przykładem jest tworzenie się wielu organizacji jak chociażby Klub Rzymski. Systemy pedagogiczne też zaczęły rozwijać się w kierunku nauczania krytycyzmu. To jest pewne światełko w tunelu. Mam szczerą nadzieję, że i nasze, powiatowe szkoły zaczną prowadzić bardziej perspektywiczną metodologię dydaktyczną i zaczną myśleć o dobru społecznym a nie, jak wielokroć się zdarza, partykularnych interesach. A przede wszystkim…
Niech zaczną spełniać swoją funkcję ucząc humanizmu zamiast tak niebezpiecznego konsumpcjonizmu.
Szymon Plasota
Bardzo słuszne spostrzeżenia. Dobrze, że młodzi ludzie zauważają istniejący problem. Szkoda jednak, że nauczyciele dążąc do „zrobienia wyników” zapominają o tych, którzy nie nadążają za grupą. Do takiej sytuacji przyczyniamy się również my – rodzice – za mało rozmów z własnymi dziećmi. Nie ma nikogo kto powiedział by stop – dązeniom do sukcesów za wszelką cenę. Może czas zacząć częsciej mówić i pisać na takie tematy. Matka gimnazjalisty
Podobały mi się Pana artykuły, ale ten zupełnie nie! Dla mnie jest wewnętrznie niespójny. Narzeka Pan na rozwój techniczny, ubolewa nad jego konsekwencjami wymieniając jako „efekty przepaści techniczno-gospodarczej głód i analfabetyzm”. Więc jednak ci co rozwijają technikę nie są głodni i potrafią pisać! Wolę być wśród nich. Uważa Pan, że terroryzm i fanatyzm to efekt rozwoju technicznego? A może to żal, gniew i zawiść, że jakieś grupy społeczne nadążyć za postępem nie mogą? Podważa Pan ufność wobec techniki, więc nie używa Pan kalkulatora, a liczy „słupki”? Powoływanie się na Klub Rzymski jest mocno ryzykowne. To organizacja skompromitowana swoimi żałosnymi prognozami przeludnienia świata, totalnego głodu i innych plag. Przypomina mi przepowiednie francuskich uczonych o zawaleniu Paryża kilkumetrową warstwą końskiego łajna, po prostej ekstrapolacji rozwoju demograficznego i odpowiedniej ilości zaprzęgów konnych. A co do nauczycieli. To bardzo dobrze, że uczyli Pana adaptacji do życia w społeczeństwie! Adaptacja to przecież podstawowe prawo przyrody. A to jak się ktoś zaadoptował zależy wyłącznie od niego. To on decyduje, czy będzie trybikiem i konsumentem, czy też sam sobie sterem, żaglem i okrętem.
1)terroryzm i analfabetyzm to po czesci elementy rozwoju techniki a dokladniej przepasci, ktory ten tworzy.
2)nie chodzi mi o nieufnosc przez odrzucenie ale krytyke,konstruktywna krytyke a ta powoduje jedynie rozwoj techniki ale nie koniecznie takiej z jaka mamy dzisiaj do czynienia. Nie mowie tutaj o zadnych skrajnosciach.
3)To co Pan mowi o Klubie Rzymskim mialo miejsce na poczatku jego dzialalnosci, teraz dziala juz zdecydowanie sprawniej.
4)Zna Pan wszystkie prawa przyrody by wybierac z nich podstawowe ? Czy ktokolwiek zna chociaz jedno stale prawo, ktore nie zmienia sie wraz z rozwojem ludzkiej mysli ? Czlowiek ma sile tworcza, on nie musi sie adoptowac, on moze zmieniac rzeczywistosc i tka wlasnie robi od poczatku swojej dzialalnosci na planecie.
5)Wydaje mi sie ze wiekszosc tych pytan wynika z niedokladnego przeczytania tekstu. Pozdrawiam
w 4 punkcie oczywisice mialem napisac „adaptowac” a nie „adoptowac, przepraszam za literowke ;)
Brawo,brawo,brawo!!!!!Panski artykul jest wspanialy.Calkowicie zgadzam sie z kazdym spostrzezeniem,z kazdym slowem.Pan Lukasz Marek ktory napisal artykul o studiowaniu w UE powinien go przeczytac i skomentowac.Zycze Panu kontynulowania umiejetnosci obserwacji i analizowania otaczajacej nas rzeczywistosci.Ma Pan racje co do naszych nauczycieli i profesorow.Od nich wiele zalezy i oby nigdy nie opuszczali rak i nie znechecaji sie w ich trudnej pracy ale oprocz nauczania byli prawdziwymi pedagogami na miare nowych czasow ,jesli w przyszlosci nie chca chodzic do”pracy” pod strachem,w napieciu,z obawa,rezygnacja i poczuciem kompletnej bezradnosci wobec rozwydrzonych,znarkotyzowanch,niebezpiecznch uczniow.
Tak juz jest niestety na tzw Zachodzie.
Andrzej
zniechecali
Witam!
Panie Andrzeju o tym artykule dyskutowaliśmy z Szymonem podczas spotkaniu przy kufelku z „Rybie” jakiś czas temu i z cześcią postawionych tez się nie zgadzam. Co do Pańskiej sugestii: wydaje mi się, że zupełnie zle zrozumiał Pan moje słowa. Czy uważa Pan, że jestem wyznawcą nowej wiary mas „ZACHÓD”??. Mój artykuł miał charakter głównie informacyjny. Wbrew temu co Pan uważa mam sporo znajomych na zachodzie w Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii..są to ludzie o skrajnie różniących sie poglądach na temat U.E. i samej Polski i ŻADNA powtórzę: ŻADNA osoba nie powiedziała, że nie opłacił się jej wyjazd za granicę. [Oczywiście na Cambridge czy francuskich uniwersytetach szaleją znarkotyzowane małolaty, które dręczą pedagogów;)]. Nie jestem w stanie ocenić systemu edukacyjnego poszczególnych krajów na poziomie podstawowym i średnim, ale ignorując doświadczenie, korzyści płynące z wymiany miedzynarodowejna poziomie szkół wyższych (nowe przyjaznie, tolerancja,samodzielność,wiedza, budowanie pozytywnych relacji między narodami poprzez właśnie młodych ludzi) widzę Pana raczej po tej ciemnej stronie „mocy”, która dostrzega tylko „diabły z zachodu”..i tak trochę na siłę;)
P.S: tak już jest w Polsce, gdzie zakłada sie kosz na śmieci na głowę nauczyciela a w internecie można znalezć filmy o „koceniu” pierwszoklasistów (liceum), którego nie powstydziliby się prawdziwi kryminalisci.
Racja, racja, rozmawiałem o tym z Łukaszem, tylko tutaj też jest ten problem jak i z komentarzami do jego tekstu o UE, że każdy interpretuje teksty według tego co sam chciałby tam zobaczyć. Większość zarzutów w kierunku mojego artykułu dotyczy zbyt skrajnej jego interpretacji, co jest oczywiście błędem, moim zamysłem jest stopniowa ewolucja a nie rewolucja. Nie jestem zwolennikiem żadnego powrotu do natury, ani pajdokracji, tylko stopniowego łagodzenia skutków kapitalizacji, u podstaw, którego leży „szkoła”. Argumenty przeciwko klubowi rzymskiemu też są nieskuteczne, zakładają jego stagnacje, jakby był niewzruszonym obiektem, a oczywiście tak nie jest. Klub rzymski rozwija sie i coraz bardziej ulepsza swoja dzialalnosc.
Panie Szymonie !
Nie oczekiwalem zadnej odpowiedzi od Pana sadzac, ze moj komentarz na temat panskiego artykulu nie mogl spowodowac jakiejkolwiek reakcji z Pana strony.
I tak by zapewne bylo gdyby nie artylul Pana Lukasza.Po przeczytaniu jego artykulu i wymianie z nim kilku spostrzezen zachecilem go do przeczytania panskiego artykulu co w konsekwencji doprowadzilo do poruszenia tematow przy piwku w „Rybce”.Za kilka zdan ktore skierowal Pan pod moim adresem – dziekuje serdecznie.A co do wymiany pogladow moich z Panem Lukaszem – zapraszam do ich sledzenia jesli one Pana interesuja w komentarzach pod jego artykulem,gdzie postaram mu sie wkrotce odpowiedziec i na ten ktory zamiescil powyzej.
Chciałbym tylko zauważyć, że piwko w „Rybce” odbyło się przed komentarzami Pana Andrzeja, co jest przykładem tego, iż nie boimy się dyskutować we własnym gronie i przy dobrym piwie rzecz jasna;)