Rozmowa z Pawłem Piaseckim, starszym aspirantem, zastępcą Naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej w Warszawie, mieszkańcem Wołomina.
Paweł Piasecki – 42 lata, ojciec dwójki dzieci. Żona Daniela pracuje w wołomińskim szpitalu. W policji od 1991 roku. Mieszkaniec Wołomina z dziada pradziada. – Moi dziadkowie poznali się pracując w nie istniejącej już dziś Hucie Szkła – wspomina
– Pełni Pan tę funkcję od kilku tygodni. Czy to oznacza, że człowiek znający wołomińską drogówkę od podszewki będzie nadzorował jej pracę?
– Pozornie może się wydawać, że funkcjonariusze policji w Wołominie będą mieli fory,dzięki temu, iż człowiek z Wołomina będzie pośrednio nadzorował ich działania, że będą faworyzowani. Nic bardziej mylnego. Jadąc codziennie do pracy i wracając do domu uczestniczę, jako użytkownik, w ruchu drogowym. Jako jeden z użytkowników, omijający zatłoczone ciągi komunikacyjne, obserwuję pracę wołomińskiej drogówki. Oprócz tego będę przyjeżdżał również na kontrole do Wołomina, tak samo jak i do innych podległych mi pośrednio placówek policji drogowej. Ambicją moją będzie, aby policjanci z Wołomina w służbie drogowej byli postrzegani jako fachowcy w swojej dziedzinie i pomocni społeczeństwu w trudnych chwilach życia. Kolizje oraz wypadki drogowe, gdzie dochodzi do dramatów ludzkich, zmuszają nas policjantów ruchu drogowego do rzetelnego wykonywania czynności na miejscu zdarzenia. Jednak ważnym jest abyśmy również potrafili ludziom pomóc zrozumieć to, co się stało i w sposób logiczny wytłumaczyć dalsze postępowanie. Życzliwość ludzka oraz współczucie poszkodowanym i osobom najbliższym, to też jeden z naszych obowiązków.
– Niepokojący jest wzrost ofiar śmiertelnych wypadków drogowych na terenie naszego powiatu…
– W 2004 roku na terenie powiatu wołomińskiego, jak i na terenie innych powiatów na Mazowszu, zmniejszyła się liczba wypadków
i kolizji drogowych. Niestety wzrosła liczba ofiar śmiertelnych tych wypadków. Czyli mamy taką oto sytuację, że samych wypadków jest mniej, jednak zabitych na miejscu zdarzenia jest więcej. Najczęstszą przyczyną powstawania tych wypadków z winy kierujących jest nieprawidłowe przejeżdżanie przejść dla pieszych nie ustąpienie pierwszeństwa przejazdu i przekroczenie prędkości. Jednak co piąty wypadek powstaje z winy pieszego, w którym pieszy ginie na miejscu.
– Nie wydaje się, że sama policja może zaradzić takiej sytuacji…
– Ważna jest tu edukacja, bez której działania policji nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Chciałbym, aby udało się pozyskać jak największe fundusze na oznakowanie odblaskami dzieci uczęszczających do szkoły. Często, od tego małego odblasku, zależy życie ludzkie. Jednym z wielu ważnych zadań będzie doprowadzenie do sytuacji w której policjanci będą natychmiast reagowali na niewłaściwe zachowanie się pieszych na jezdni.
– Ostatnie doniesienia nie świadczą najlepiej o pracy wołomińskiej drogówki. Przez wiele lat był Pan również funkcjonariuszem tej jednostki. Jak przyjął Pan informację o policjantach zamieszanych w wyłudzanie odszkodowań?
-Bulwersujący był dla mnie fakt, że człowiek, który przed 1999 rokiem pracował ze mną, aresztowany decyzją Sądu Rejonowego w Wołominie, wymyślił proceder „dorobienia sobie na boku” rejestrując sfingowane kolizje i wyłudzając odszkodowania z firm ubezpieczeniowych. Dlatego, mam nadzieję, wyciągniemy z tego zdarzenia wnioski i na najmniejsze nawet symptomy negatywnych postępowań będziemy natychmiast reagować z najwyższą surowością.
– Rozmawiała Teresa Urbanowska