Przeglądając lokalną prasę zwróciłem uwagę na tekst pod tytułem, ?Kołderka dla kundelka?. Dowiedziałem się, że w schronisku dla zwierząt w Klembowie marzną psy! Dopiero szybko podjęta zbiórka koców, kołder, słomy i karmy uratowała te wyziębione i głodne zwierzęta. Ładnie to świadczy o darczyńcach i organizatorach akcji ale już mniej o schronisku. Ale po kolei.
Po pierwsze: To schronisko jest przepełnione, gdyż w imię ratowania psich istnień przygarnięto tu, mimo braku miejsca i środków, wszystkie znalezione zwierzęta. Wydaje się, że w takiej sytuacji ?patrol interwencyjny? powinien szukać wolnych miejsc w innych schroniskach, azylach, przychodniach czy u znanych sobie miłośników zwierząt. Lecz tego wysiłku – chyba – nie podjął, czym naraził te zwierzęta na zamarznięcie. Mówienie zaś o braku umowy z tą, czy inną gminą, nie jest żadnym – i dla nikogo – usprawiedliwieniem. Wszak dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane!
Po drugie: Od pewnego czasu prowadzona jest kampania medialna, w tym i w naszych lokalnych gazetach, piętnująca fałszywych przyjaciół zwierząt. Ta akcja okazała się bardzo skuteczna! Na przykład w Wołominie ?udało? się przy lecznicy dla zwierząt zlikwidować ostatnie miejsce w mieście w którym można było przechować chorego czy bezdomnego psa. W to miejsce jednak nic lepszego nie powstało, gdyż ?Klembów? – pretendujący do miana powiatowego psiego azylu, a więc zapewniającego bezpieczeństwo(!) – tej zimy nie zdał egzaminu. Sam potrzebował ratunku. Co bardziej przykre, ale ta medialna walka o polepszenie psiego losu przyniosła jeszcze jeden, niezamierzony(?) skutek. Zanikły wszelkie inicjatywy w tworzeniu nowych schronisk. A przecież to te małe schroniska mogłyby skutecznie rozwiązać problem psiej bezdomności. W każdym amerykańskim miasteczku jest przynajmniej jedno takie schronisko na które są pieniądze z magistratu ale i od sponsorów. I to zdało tam egzamin! Wydaje się, że jest to ten kierunek w którym powinny pójść nasze gminy. Idea dużego powiatowego schroniska to anachronizm. Trzeba się z tego wycofać.
Po trzecie: Jak nie wiadomo o co chodzi to więcej jak pewne, że chodzi o pieniądze! Zgodnie z obowiązującym prawem, to gminy powinny zarezerwować w swoich budżetach środki i podpisać umowy z firmami, instytucjami czy stowarzyszeniami przygotowanymi do opieki, leczenia i przechowywania bezdomnych zwierząt. I gminy takie umowy ponoć mają. Probleme tkwi jednak w czym innym. W interpretacji treści podpisywanych umów! Gminy wyraźnie mówią o finansowaniu opieki nad bezdomnymi zwierzętami znalezionymi na ich terenie, zaś stowarzyszenia prowadzące schroniska chcą również otrzymywać pieniądze za opiekę nad zwierzętami odebranymi właścicielom z powodu, np. złego traktowania. Tak interpretowana umowa, praktycznie biorąc, dawałaby stowarzyszeniom prawo do zatrzymania każdego zwierzęcia i zażądania za tę czynność, od gminy, zapłaty, mimo, że byłby znany właściciel tegoż czworonoga! To nie fantazja. Za tym niewinnie wyglądającym opisem kryją się ogromne, realne, pieniądze. Wiedzą już o tym w urzędzie miejskim w Tłuszczu.
Puenta: Skro już wiemy o co chodzi i wiemy jak to rozwiązać to zróbmy to! Tym razem udało się uratować psy ze schroniska. Ale jak długo będzie im sprzyjało szczęście?
Śniegi topnieją, a ukazują się nam chodniki upstrzone psimi odchodami. Wyjątkowo dużo jest przy klatkach bloków, bo włascicielom czworonogów do głowy nie może wejścć, żeby po nich posprżątać. Dobrze to widać na pasażu przy liceum na os. Niepodległości. Dlatego uważam, że pierwszymi i największymi wrogami psów są ich własciciele. Na prywatnych posesjach tego nie ma bo właściciele chcą czy nie chcą muszą sprzątać.
Gmina patrz władza wykonawcza tj. Burmistrz odpowiada za utrzymanie porządku i czystości. Jeśli nie ma na to środków i pomysłu niechaj sama chwyta się za te małe paskudztwa zalegające na placach i chodnikach. Do wyboru ma jedno lub drugie, wszystkie narzędzia w jej rękach. Oczywiście nie usprawiedliwia to właścicieli jacy wyprowadzją swoje zwierzątka by „załatwiły” dwa w jednym – własną potrzebę fizjologiczną oraz estetyczną właściciela.