W okresie kampanii wyborczej, początek roku szkolnego budzi w wielu środowiskach niezdrowe emocje. Dla polityków nauczyciele, rodzice i pełnoletnia młodzież to ogromny elektorat, o który za wszelką cenę zabiegają. Ale i dla nauczycieli, to okazja do wytargowania kolejnego przywileju.
Ot, takie Prawo i Sprawiedliwość. Nie wiedzieć czemu zaatakowało Katarzynę Hall, ministra Edukacji Narodowej, za jej pomysł ?szkoły z pasją?. Podobnie Sojusz Lewicy Demokratycznej. Obiecał ZNP walczyć w przyszłym parlamencie o zachowanie prawa chroniącego złych nauczycieli, które – wspomniana Pani minister – chciałaby zmienić. Niestety, w tych działaniach opozycji, to nie dziecko jest najważniejsze!
Ministerialny pomysł stworzenia ?szkoły z pasją? jest, w jakimś stopniu, reakcją na tegoroczne fatalne wyniki egzaminu maturalnego, szczególnie z matematyki. Oblało go 80 tysięcy zdających! Wyniki egzaminu maturalnego jednoznacznie pokazały, że są nauczyciele źli i bardzo źli ? nie zdawały całe klasy! – ale też, że są dobrzy i bardzo dobrzy. Tych pierwszych, z oczywistego powodu, powinno się zwolnić a tym drugim dać premię i awans. Niestety, to nie takie proste. Złego nauczyciela chroni Karta Nauczyciela zaś dobrego nie tak łatwo nagrodzić, bo nie ma, np. ukończonego jakiegoś tam kursu! Podobnie jest i z coroczną podwyżką pensji. To nie wyniki nauczania decydują o jej wysokości.
Minister edukacji Katarzyna Hall, mówiąc o ?szkole z pasją?, chce postawić na nauczycieli rozumiejących swoją misję ale też i potrafiących skutecznie nauczać. Taka szkoła nie może już być miejscem pracy dla osób przypadkowych! Tej ministerialnej wizji Prawo i Sprawiedliwość przeciwstawiło hasło rodem z PRL: ?Szkoła równych szans?. Ten slogan, chyba dobrze, podkreśla różnicę jaka dzieli te dwie wizje polskiej szkoły. Z jednej strony wybitny nauczyciel, mistrz i wzór zarażający swoją pasją uczniów z drugiej zaś, przeciętność usankcjonowana przez prawo.
Przed kilkoma dniami Jarosław Kaczyński kpił sobie z ?londyńskiego? wykształcenia ministra finansów Jacka Rostowskiego. Przeciwstawił mu ?ekonomiczną twarz? PiS, posłankę Beatę Szydło. Rzeczywiście, Pani wiceprezes ukończyła Uniwersytet Jagieloński oraz studia podyplomowe w Akademii Ekonomicznej w Krakowie i w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Lecz jej pierwsza publiczna wypowiedź szybko rozwiała złudną nadzieję Prezesa, że będzie zdolna przyćmić swoją wiedzą ministra Rostowskiego. Pani Szydło zapytała bowiem: – Niech minister Rostowski i premier Tusk powiedzą, dlaczego w Polsce rosną inflacja i zadłużenie a spada PKB? Wywołany minister finansów, poinformował: – Nie jestem w stanie Pani odpowiedzieć dlaczego rosną, gdyż inflacja i bezrobocie spadają, zaś PKB nie spada a rośnie. Sorry! Na sali sejmowej konsternacja, tylko komentator prasowy ?zmuszony? został powiedzieć: Jeśli przyjąć, że posłanka PiS nie kłamała mówiąc nieprawdę świadomie, to wyjaśnienie jest jedno: brak wiedzy a może nawet brak rozumienia statystyki.
Szkoła równych szans, co prawda, pozwoliła tej Pani zostać posłem lecz nie ?zaraziła? ją wiedzą. Wygląda zatem, że to jednak minister, Katarzyna Hall, ma rację.
Inflacja i bezrobocie spada – jedynie na haju lub w amoku . Przy okazji wzrasta populacja wirtualnych gryzoniów. „szkoła z pasją” – strach o tym myśleć, kubeł na głowie wykładowcy – mało, zobaczyć ją w klozecie stanie się wizją.