Zachciało się kilku politykom z PiS i SLD komisji do spraw hazardu. Nie mieli większości w sejmie więc przekonali PO by ta ich poparła. I tak się stało. Sejm powołał komisję, która ma pokazać kulisy tworzenia prawa regulującego funkcjonowanie hazardu w Polsce. Komisja szybko wzięła się do pracy bo okazało się, że otrzymała ogromną ilość dokumentów z archiwów rządowych i instytucji związanych z poruszoną tematyką, jak chociażby z CBA. Po kilku tygodniach prac komisji zaczął rysować się nowy, nieznany nam, obraz. Wbrew temu co wcześniej mówili politycy PiS i SLD, to nie posłowie PO pierwsi zaczęli nowelizować ustawę hazardową! Pomysł zmian zrodził się dużo, dużo wcześniej, już za czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Ujawniono bowiem dokument Centralnego Biura Antykorupcyjnego z 2007 roku w którym opisano tryb prac nad nowelizacją ustawy hazardowej. Cytat: ?Tryb przygotowania tej nowelizacji budzi bardzo poważne wątpliwości. Normalnie rządowy projekt powinien być przygotowany przez urzędników resortu finansów, natomiast zamiast tej ścieżki legislacyjnej pozwolono, by najważniejsze propozycje zmian przygotował jeden z podmiotów działający na rynku hazardu ? Totalizator Sportowy. Urzędnikom merytorycznym Ministerstwa Finansów politycznie nakazano siedzieć cicho i niczemu się nie sprzeciwiać. Stworzono fikcyjny obraz pracy nad nowelizacją w międzyresortowym zespole legislacyjnym.?
Spróbuję wyjaśnić co autor tego dokumentu miał na myśli. W 2006 roku, do wicepremiera Przemysława Gosiewskiego z PiS przyszło dwóch panów reprezentujących interesy Totalizatora Sportowego, Grzegorz Maj i Jacek Kalita. Złożyli na jego ręce projekt nowelizacji ustawy hazardowej korzystny dla ich firmy a niekorzystny dla finansów państwa, między innymi dlatego, że wnioskowali rażąco obniżyć podatki z hazardu. Wicepremier Gosiewski, mimo to, postanowił – łamiąc prawo, o czym wprost mówi CBA – przeforsować ten niekorzystny dla budżetu państwa projekt ustawy. ?Politycznie?, czyli po linii partyjnej, nakazał ówczesnemu wiceministrowi finansów, Marianowi Banasiowi, by ten, jako osoba odpowiedzialna w resorcie za hazard, nie sprzeciwiał się zaproponowanym zmianom i wyciszył przewidywane protesty urzędników. Mało tego, ten projekt nowelizacji ustawy, jak podaje CBA, był również fikcyjnie opiniowany w międzyresortowym zespole legislacyjnym. Bez analizy merytorycznej dokumentu swoją pozytywną opinię o projekcie ustawy, wśród innych osób, wyraziła ówczesna wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa jak i koordynator służb specjalnych Zbigniew Wasserman. A to przecież oni z ramienia Prawa i Sprawiedliwości zasiadali do ubiegłego piątku w sejmowej komisji hazardowej mającej wyjaśnić, między innymi, opisaną wyżej aferę! W ujawnionym dokumencie CBA jest również mowa i o pieniądzach w tle, o prawie dwu miliardach złotych na ustawiany przetarg.
Ujawnienie afery hazardowo – obyczajowej wstrząsnęło fundamentami Prawa i Sprawiedliwości. Grupa reformatorów, posłów PiS, już zapowiedziała podjęcie działań nad odsunięciem od władzy Jarosława Kaczyńskiego i oczyszczenia partyjnych szeregów. Wreszcie dostrzeżono to, co ja widzę od dawna, że te pluszowe kaczuszki już nie są takie miłe. To stare, wypaplane w błocie, kaczory!
Kłamać bardziej niż Urban to pan potrafi. Ja wiem, że na miejscu Wassermana i Kempy powinien być Rychu i Zbychu, a szefem komisji powinien być Grzechu i powinna ona odbywać posiedzenia na cmentarzu.
Trzeba mieć wiedzę, aby dostrzec różnicę w lobbowaniu na rzecz skarbu państwa, a na rzecz kolesiów…
Czy pan redaktor zechce dotrzeć do lobbysty i inspiratora lokalnej uchwały samorządowej określonej przez radnego Wajsa interesem urzędu.Uchwały któej efektem jest unicestwienie wielomilionowego majątku mieszkańców. Czy „urzą? to ja” należy kojarzyć z osobą Mikulskiego oraz jego wolą.