Nikt nie lubi płacić za innych. Zwłaszcza, gdy bliżej mu w poglądach do prawej strony sceny politycznej. Tak jest w życiu, tak w wielkiej polityce i tak jest na naszym małym podwórku samorządowym. Wie o tym już żebrak, który woli zbierać datki na ulicy jak pod kościołem!
Ale weźmy coś większego, chociażby taki ?pakt fiskalny?. Wymyślono go przed tygodniem w Brukseli, by uratować europejską gospodarkę i jej walutę ? euro. Państwa Unii zobowiązały się, że przyjmą ?model polski?, czyli że wprowadzą do swojego ustawodawstwa górną granicę dopuszczalnego deficytu w budżecie kraju. Uzgodniono również, że uczestnicy paktu wyłożą 200 mld euro, które ? w ramach Międzynarodowego Funduszu Walutowego ? ma być wydawane na ratowanie zagrożonych krajów. 150 mld miałoby pochodzić od krajów strefy euro, a pozostałe 50 od krajów spoza tej grupy, w tym z Polski. Nad przestrzeganiem tego paktu miałaby czuwać Komisja Europejska.
Niby wszystko jasne, ale nad Wisłą zawrzało. Prawo i Sprawiedliwość natychmiast ogłosiło, że nie będzie ?finansować bogatszych od nas?. Wyliczyli, że polski ?udział? miałby wynosić 10 mld euro! Ale jest też i pozytywny aspekt tego protestu. Jarosław Kaczyński wreszcie zrozumiał, że Polska nie będąc w strefie euro, nie ma dziś realnego wpływu na decyzje podejmowane w Europie. Czyżby to był pierwszy krok PiS w kierunku zgody na przyjęcie przez nasz kraj wspólnej waluty?
? Nie przekażemy żadnych pieniędzy do MFW. Udostępnimy jedynie środki, które mogą, ale nie muszą być wykorzystane przez Fundusz ? odparł na postawione zarzuty wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Podkreślił, że nadal nie wiadomo, jaka kwota będzie udostępniona do dyspozycji Funduszu. Jedno jest pewne. Pieniądze miałyby pochodzić z rezerwy Narodowego Banku Polskiego. Obecnie rezerwy te warte są nieco ponad 74 mld euro. Są utrzymywane w walutach obcych oraz w złocie. Warto dodać, że Polska może się stać nie tylko pożyczkodawcą, ale jest także potencjalnym pożyczkobiorcą. Od kwietnia 2009 r. NBP ma dostęp do tzw. elastycznej linii kredytowej MFW. Obecnie w jej ramach, w razie kłopotów, możemy pożyczyć ok. 30 mld dolarów! Okazało się też, że Londyn, wbrew wcześniejszym obawom, również chce się włączyć we wzmocnienie Funduszu, tak jak wszyscy inni w Unii. Tylko prezes Jarosław Kaczyński dalej swoje: ? Mamy tu do czynienia z próbą ograniczenia naszej suwerenności i ? co za tym idzie ? naszej demokracji!
Jak te słowa prezesa mają się do Wspólnego Biletu? Wygląda, że mają! Wiemy, że Ząbki ?wyłamały? się z ?unii? i już nie chcą dalej dofinansowywać tego biletu. To oznacza, że mieszkańcy Zielonki, Kobyłki i Wołomina, z końcem lutego, również utracą prawo do tego przywileju. Chodzi o pieniądze! Zarząd Transportu Miejskiego w Warszawie żąda ich, z każdym kolejnym rokiem, coraz więcej. Gmin ? jak twierdzą ? już na to nie stać. Z drugiej zaś strony dla każdego dojeżdżającego pociągiem do Warszawy wspólny bilet na kolej i komunikację miejską to ogromna wygoda, ale ? przede wszystkim ? oszczędność. Według obowiązujących dziś cen niemający ulg posiadacz tego biletu mógłby zaoszczędzić
w przyszłym roku około jednego tysiąca złotych! Lecz samorządy naszej ?małej unii? zgodnie mówią: ? Mamy tu do czynienia z próbą ograniczenia naszej suwerenności przez ZTM i ? co za tym idzie ? naszej demokracji. Czyli? non possumus!