We wrześniu Robert Smoderek po raz trzeci wygrał konkurs na dyrektora Ośrodka Kultury i Sportu w Zielonce. Zobaczmy jakie ma plany nowy-stary dyrektor oraz jakie pozyskał doświadczenia z ostatnich 10 lat pracy w tej instytucji.
– Po raz trzeci wygrał Pan konkurs na stanowisko dyrektora Ośrodka Kultury i Sportu w Zielonce. Czy czuje się Pan bezkonkurencyjny?
– Nie. Nie jestem bezkonkurencyjny. Tak się złożyło, że po raz drugi z rzędu nie miałem kontrkandydata w trakcie konkursu. Gdy w 1999 roku startowałem na to stanowisko po raz pierwszy, zgłosiło się aż 10 osób. Konkurs był więc dwuetapowy. Jestem ze środowiska artystycznego i wówczas nie miałem doświadczenia w zarządzaniu. Jednak szybko się tego nauczyłem. Dziś OKiS to duża instytucja. Rok temu wraz z panią dyrektor Miejskiego Gimnazjum w Zielonce – Ireną Nowak zainicjowaliśmy przejście do nowej siedziby naszego Ośrodka. Tak duża placówka potrzebuje osoby, która ma odpowiednią wizję dla naszego miasta. Ja podchodzę do tego bardzo spokojnie. Traktuję tę pracę jako funkcję. Oczywiście chciałbym tu ciągle pracować, ale za jakiś czas może pojawić się nowa osoba na to stanowisko.
– Skąd narodził się pomysł przeniesienia siedziby ośrodka kultury z ul. Literackiej do budynku Gimnazjum przy ul. Łukasiewicza? Czy Państwa praca nie koliduje z funkcjonowaniem szkoły?
– Zawsze chcieliśmy iść w stronę odbiorców. Natomiast bliskość szkoły służy pracy i rozwojowi naszej placówki. Ma to bezpośrednie przełożenie na frekwencję w sekcjach, które prowadzimy. Nasze działania dotyczą głównie godzin popołudniowych, zaś lekcje trwają tu najpóźniej do 15.30. Cieszę się, że w budynku Gimnazjum ruszyła nowoczesna i profesjonalna sala widowiskowa. Naszym zadaniem jest zawsze ożywianie życia kulturalnego w Zielonce. Temu służą między innymi prowadzone przez nas spotkania teatralne, spotkania z podróżą. Mieliśmy dużo pracy, by wtopić się w tę infrastrukturę, ale mam nadzieję, że się udało. Brakuje nam tylko galerii z prawdziwego zdarzenia. Co prawda prezentujemy niektóre prace, wystawy rękodzielnictwa czy minerałów w holu. Jednak musimy znaleźć miejsce na salę wystawową z odpowiednim klimatem i oświetleniem.
– Jakie atrakcje Ośrodek przygotowuje na ten rok kulturalno ? oświatowy?
– Mamy ramowy plan działania. Ruszyły już nasze sekcje stałe (aerobik, ceramika, karate, muzyka, plastyka, modelarnie, taniec i inne). Prowadzimy spotkania z podróżą, teatry dla dzieci, działa Uniwersytet Trzeciego Wieku. 7 listopada po raz kolejny rusza Maraton Teatralny. Co do spotkań kulturalnych na większą skalę, trudno na dzień dzisiejszy powiedzieć co będzie się działo i kto wystąpi za kilka miesięcy. Na pewno chcemy też powtórzyć koncert operetkowy, który odniósł tak ogromny sukces.
– Co sądzi Pan o potrzebach kulturalnych okolicznych mieszkańców?
– Trudnym zadaniem jest przyciągnąć tutejszych mieszkańców, bowiem blisko jest Warszawa, a ona w kreowaniu wydarzeń kulturalnych jest bezkonkurencyjna. Na szczęście są w Zielonce osoby związane z sekcjami, które w naszym życiu kulturalnym chcą uczestniczyć. Zaobserwowałem duże zapotrzebowanie na operetkę, jako lekką muzykę klasyczną. Z pewnością dlatego, iż w Warszawie nie ma już operetki. Nie bez powodu odbyły się aż trzy spotkania z operetką zorganizowane przez naszego ?barda? Wojtka Bardowskiego.
– Jak ocenia Pan działalność zielonkowskiego Ośrodka Kultury na tle innych placówek kulturalnych w naszym powiecie?
– Każdy z ośrodków ma swoją specyfikę i będę chwalić każdy z nich. Mogę tylko porównać naszą pracę w siedzibie przy ul. Literackiej z obecną. I z całą pewnością mamy teraz dużo większe możliwości. Posiadamy nie tylko salę widowiskową, ale też wspaniałą halę sportową. Z chwilą powstania powiatu powstało między wszystkimi ośrodkami porozumienie. Niestety środki przekazywane przez powiat na imprezy kulturalne są coraz mniejsze, więc mniejsza jest możliwość takiej współpracy. Ale trzeba się cieszyć, że w ogóle są jakieś pieniądze na cele kulturalne.
Rozmawiała Sylwia Kowalska