Wszyscy chyba znamy przysłowie o pokrewieństwie polsko-węgierskim, ma ono też swoją wersję w trudnym języku Madziarów. W małej wołomińskiej Grejt! Cafe o naszej wspólnej historii ze swadą opowiadał w ostatnią sobotę doktor Andrzej Smoliński.
Nie brakuje Węgrów w historii Polski, ale i Polaków w historii Węgier. Mieliśmy Węgrów w Powstaniu Listopadowym – przybyli i walczyli o naszą wolność. Odwdzięczyliśmy się im w roku 1848, za co są nam do dziś wdzięczni – tyle pomników, ile w Budapeszcie ma Józef Bem, nie ma on w całej Polsce. 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 9:05, na kilka minut po katastrofie smoleńskiej pod pomnikiem Bema w Budzie zaczęli się zbierać Węgrzy i składać kwiaty. Zareagowali szybciej niż Polacy, którzy zaczęli się zbierać pod Pomnikiem Prezydenckim. Skąd ta węgierska sympatia?
Mówiąc krótko – z historii. Legion polski walczył w węgierskiej Wiośnie Ludów, legion węgierski walczył w Powstaniu Styczniowym. Zaraz po odzyskaniu niepodległości w 1918 Węgrzy doświadczyli przez kilka miesięcy prawdziwego komunizmu pod rządami Béli Kuna, więc spieszą nam z pomocą w 1920 roku. W 1939 ubogie wówczas Węgry przyjęły kilkadziesiąt tysięcy polskich emigrantów, wśród nich żołnierzy którzy według prawa haskiego powinni być internowani. I byli – tylko że w nocy pilnujący obozów żołnierze Węgierscy szli do domu, zostawiając bramy otwarte i informując o tym internowanych. Dzięki temu polscy żołnierze mogli bez żadnych przeszkód dotrzeć koleją do Jugosławii – nikt nie sprawdzał im biletów… Konspirujących podczas II Wojny Światowej w Budapeszcie Polaków nigdy nie zatrzymała węgierska policja – nawet jeśli niemieckie władze nakazały aresztowanie, to zawsze ?pomylili? adres i dali Polakom czas na ucieczkę.
Węgrzy stacjonowali pod Warszawą podczas Powstania Warszawskiego na terenach od Piaseczna do Kampinosu. Faktem historycznym jest, że chcieli przejść na naszą stronę – prawie 20.000 ludzi z uzbrojeniem i wyposażeniem było na to gotowych stawiając Armii Krajowej jeden tylko warunek: że armia węgierska zostanie uznana za armię sojuszniczą przez Rosjan, Brytyjczyków i Amerykanów. Nie był to warunek możliwy do spełnienia choćby z tego powodu, że nawet AK nie była uznawana za taką armię. Nie przeszkodziło to jednak węgierskiej pomocy – Polacy swobodnie przekraczali węgierskie pozycje w Kampinosie. Kiedy Niemcy zorientowali się w sytuacji i kazali Węgrom opuścić teren, to pozostawili po sobie medykamenty, broń i amunicję…
Nasze kontakty są jednak dużo starsze. Pierwsze ważne kontakty nawiązaliśmy w czasach konfliktów o Ruś Halicką, o którą rywalizowaliśmy od XII wieku, a która w wieku XIV stała się dla naszych narodów szczególnie ważna. Nasze więzi zacieśniały oczywiście śluby Piastów i Arpadów – wystarczy wspomnieć świętą Kingę, siostrę św. Małgorzaty Węgierskiej, Konstancji (księżnej ruskiej), oraz błogosławionej Jolenty. W Wojniczu królewna została zaręczona z synem Leszka Białego, księciem sandomierskim Bolesławem zwanym później Wstydliwym, za którego wyszła w roku 1247.
Kolejne spotkanie z doktorem Smolińskim już ósmego marca – tym razem będzie okazja przyjrzeć się powojennym dziejom naszych krajów.