W rozegranym 4-5 grudnia w Wołominie turnieju o mistrzostwo I ligi mazowieckiej w siatkówce młodzików, drużyna miejscowej Junior Stolarki zajęła 3 miejsce za MKS MOS I Wola Warszawa i RCS Radom. O kolejności tych 3 zespołów decydował stosunek setów i małych punktów.
Bardzo ciekawy przebieg miał wołomiński pierwszoligowy turniej siatkówki młodzików. Na jego starcie stanęło 6 drużyn: RCS Radom (zwycięzca poprzedniego listopadowego turnieju), Metro I Warszawa (2 miejsce), Junior Stolarka Wołomin (3 miejsce), MKS MOS I Wola Warszawa (4 miejsce) oraz dwóch beniaminków awansujących z II ligi – Olimp Ostrołęka i Polonez Wyszków. O ostateczne zwycięstwo toczyła się cały czas niezwykle zacięta walka pomiędzy MKS MOS I Wola Warszawa, RCS Radom i naszą Junior Stolarką. Te 3 zespoły odniosły w turnieju po 4 zwycięstwa i poniosły po 1 porażce. O kolejności decydował więc stosunek setów i małych punktów. Najlepszy stosunek setów (8:2) miał MKS MOS I Wola Warszawa i on też zajął pierwsze miejsce. O drugim rozstrzygnął stosunek małych punktów, gdyż sety drużyny RCS Radom i Junior Stolarki miały jednakowe (8:3). Stosunek ten lepszy miał zespół RCS Radom (2,1) i zajął drugie miejsce, a Junior Stolarce (1,8) przypadła trzecia lokata, również bardzo dobra, zważywszy na wyrównany i wysoki poziom czołowej trójki.
Czwarte miejsce w turnieju zajęło Metro I Warszawa, a piąte i szóste degradujące niestety do II ligi przypadło odpowiednio zespołom Olimp Ostrołęka i Polonez Wyszków.
O występie młodzików Junior Stolarki mówi ich trener Mariusz Stępczyński:
– W sobotę rozegraliśmy 3 mecze. Najpierw pokonaliśmy Polonez Wyszków 2:0, potem nastąpiła w drużynie pewna dekoncentracja i przegraliśmy 0:2 z późniejszym zwycięzcą turnieju MKS MOS Wola Warszawa. Natomiast ostatni sobotni mecz chłopaki zagrali rewelacyjnie, wygrywając wyraźnie z RCS Radom 2:0 (25:20, 25:12). Dobrze zespół zagrał także w niedzielę, pokonując kolejno Metro Warszawa 2:1 i Olimp Ostrołęka 2:0. – mówi Mariusz Stępczyński.
Ogólnie z postawy drużyny można być zadowolonym, chociaż pozostał pewien niedosyt. Tak niewiele brakowało przecież do zwycięstwa w całym turnieju.
Zbigniew Milewski