Dwa remisy Dolcanu Ząbki w drugiej i trzeciej kolejce 1. ligi. W drugiej kolejce bezbramkowo zremisowali z Olimpią Grudziądz na wyjeździe. W trzeciej kolejce w pierwszym meczu u siebie także musieli zadowolić się remisem. Tym razem podzielili się punktami z ŁKS-em Łódź, remisując 1:1.
Spotkanie w Grudziądzu zapowiadało się bardzo ciężkie. Olimpia w lecie dokonała kilku wzmocnień i miała się liczyć w walce o czołowe lokaty. Jednak mecz w Grudziądzu lepiej zaczęli goście.
Strzały Matuszka i Zjawińskiego nie znalazły drogi do bramki. Po półgodzinie gry sam na sam z Leszczyńskim znalazł się Cieśliński. I ten pojedynek przegrał. Mecz głównie toczył się w środku pola. Dopiero kwadrans przed końcem na boisku się ożywiło. Cieśliński ponownie nie dał rady Leszczyńskiemu, zaś w odpowiedzi Piesio pomylił się w bardzo dobrej sytuacji.
W samej końcówce gospodarze wywalczyli rzut karny. Do piłki podchodzi Cieśliński i… po raz kolejny przegrywa pojedynek z Leszczyńskim! Napastnik z Grudziądza będzie chyba miał kompleks bramkarza z Ząbek. Dolcan wywalczył punkt na terenie, gdzie kilka dni wcześniej poległ Lech Poznań. Kilka dni później czekał już kolejny rywal. Spadkowicz z ekstraklasy ? ŁKS Łódź.
Mecz od początku obfitował w akcje ofensywne i interwencje bramkarzy. Pomimo upału piłkarze obu drużyn grali na najwyższych obrotach. W 20. minucie dobre dośrodkowanie Grzegorza Piesia wykorzystał Tataj, korzystając z gapiostwa defensywy łódzkiej. Po tym golu Dolcan przeważał, grając też dobrze w defensywie. Goście ograniczyli się do kontr. Jedna z nich mogła przynieść wyrównanie, ale dobrze interweniował Leszczyński, będący w bardzo dobrej formie od początku sezonu. Początek drugiej połowy to przewaga Dolcanu. Skończyła się wraz z wyrównaniem stanu meczu przez łodzian. Więzik strzelił podobną bramkę do tej, którą zdobył Tataj w pierwszej odsłonie tego spotkania. Wyrównanie dało impuls ŁKS-owi. Ich ataki jednak często kończyły się na obronie lub też bramkarzu Dolcanu. Gospodarze także szukali swoich szans. W jednej sytuacji Tataj był praktycznie sam na sam z Wyparłą. Doświadczenie popularnego Bodzia W. wzięło jednak górę. W samej końcówce głupio zachował się Piesio i tym samym dostał czerwoną kartkę.
Po tym wydarzeniu oba zespoły z biegu nr 3 przeszły na bieg nr 2. Jakby remis obie strony zadowalał. Był to trudny mecz dla obu stron. Podopieczni Roberta Podolińskiego dobrze weszli w sezon. Teraz tylko utrzymać tę formę i można spokojnie grać ten sezon, walcząc o wyższe lokaty, niż to miało miejsce w latach poprzednich.
Przemysław Kur