Scenariusz najnowszego filmu Ridleya Scotta niczym nowym nas nie zaskoczy. To film o ucieczce w świat dzieciństwa. Dlaczego użyłem właśnie wyrażenia ?ucieczka? a nie ?podróż?? Otóż uciekamy zazwyczaj przed czymś co nas przeraża, osłabia i chce nam zrobić krzywdę. Często tym ?czymś? jest nasze życie, nad którym nie potrafimy (a często nie chcemy) zapanować.
Marcin Pieńkowski
Dorosłość nas osacza, choć przez wiele lat w ?niej? spędzonych, powinniśmy się z nią oswoić, przyzwyczaić się do niej, dostosować się do warunków, które rygorystycznie nam dyktuje. Gonimy za pieniądzem, bo taka jest kolej rzeczy… Wmawiamy sobie, że kasa jest najważniejsza, bo przecież bez niej nie da się żyć. Być może. Ale zapominamy, że należy nam się urlop, czas na ochłonięcie, naładowanie bateryjek. Główny bohater prowadzi życie typowego szczura giełdowego ? nie śpi, jest cyniczny, pieniądze są dla niego najważniejsze. Dżentelmeńska umowa? Zapomnij. Okantuje cię z uśmiechem na twarzy. Ma piękny apartament, powodzenie u sekretarek, popija dobre whisky, ale… No właśnie ale… co z tego? Odziedzicza stary dom i winnice, należące do wuja. Właśnie tam spędzał wakacje w czasach swojego dzieciństwa. Jednak na początku nie potrafi tego docenić, chce jak najszybciej sprzedać dom i zasilić swoje pokaźne konto bankowe. W twardym draniu zaczyna coś pękać ? wspomnień nie oszukasz… Oczywiście nasz bohater przechodzi obowiązkową metamorfozę, jednak nie jest ona pokazana łopatologicznie, topornie, nielogicznie. Cudne, wręcz rajskie zdjęcia, wspaniała ścieżka dźwiękowa, znakomite aktorstwo ? film lekki, łatwy i przyjemny, z morałem i banalnym przesłaniem, ale jakże rzadko używanym przez kino… Patrzę na wielu znajomych i zastanawiam się, czy oni także będą mieli na tyle siły, by w pewnym momencie zatrzymać się i zasmakować życia. Czasami smakuje naprawdę wybornie i chociaż na chwilę warto się nim odurzyć. Żal mi osób, które zajęte pracą, karierą i walką z własnymi słabościami, nie zdecydują się na coś szalonego, odejście od rutyny, spontaniczny wyjazd… Szkoda mi tych wszystkich ludzi, którzy nie potrafią przekroczyć pewnych barier, boją się zmienić życie, spełnić swoje marzenia. Czas gra na naszą niekorzyść. I choć może ?Dobry rok? jest tylko genialną warsztatowo bajeczką, to wolę oglądać takie filmy, aniżeli depresyjne psychodramy, które lansują obraz nędzy i rozpaczy, ale nie dają odrobiny nadziei, nie dają porady… A więc kieliszek dobrego wina w dłoń, usiądźcie sobie pod ciepłym kocykiem, przygotujcie sobie soczyste oliwki i zanurzcie się w świat swoich marzeń. Może gdzieś znajdziecie energię, by zmienić swoje życie, chociaż na dwa tygodnie w roku.
Dobry rok
USA, 2006
Reż.: Ridley Scott
Obsada: Russell Crowe, Albert Finney, John Hollander.
Dystrybucja: Cinepix
118?