Odzyskać na cele cywilne wielkie tereny niepotrzebne wojsku, to duże wyzwanie dla samorządów. Dziś na Centralnym Mazowszu wojsko potrzebuje mniej baz i poligonów niż kiedykolwiek w historii. Potrzebny jest pomysł, jak je wykorzystać.
Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
Największa militaryzacja Mazowsza związana była z imperium rosyjskim, które miało tu zachodnią strategiczną linię obrony. Potem Układ Warszawski utrzymywał na Mazowszu bazy nie tylko do obrony, lecz również do ekspansji dalej na zachód. II Rzeczpospolita między epoką carską a sowiecką żyła w stałym zagrożeniu wojskowym ze strony potężnych sąsiadów. Mając mało nowoczesnej technologii, w zamian stawiała na wielką stałą armię. Teraz Polska jest w Sojuszu Północnoatlantyckim, ma dostęp do wysokich technologii i nowoczesnego uzbrojenia. Siły zbrojne poszukują profesjonalistów. Rozległe tereny wojskowe na terenie Metropolii Warszawskiej i w jej sąsiedztwie przestały być potrzebne. Teraz okazują się rezerwą rozwojową dla gmin, w których leżą.
Z wykorzystaniem tych terenów wiąże się wiele problemów. Po pierwsze: niektóre z nich nie istnieją nawet na mapach. Są jak czarne dziury. To przypadek tak zwanego Poligonu Warszawskiego, który został wydzielony przez armię carską w końcu XIX wieku. Dziś to cztery piąte terytorium gminy Zielonka. Wojsko Polskie w NATO potrzebuje co najwyżej mały kawałek tego wielkiego obszaru. Jednak gmina nie mogła dotąd nawet wystąpić o usamorządowienie zbędnej reszty. Nie istniała jawna ewidencja gruntów dla tych terenów. Na mapach był to obszar zamknięty, jakby strefa lądownia UFO w Nowym Meksyku. Ewidencji dokonuje samorząd, w tym przypadku powiatowy ? na własny koszt. Władze państwowe nie stworzyły programu oddawania społecznościom lokalnym tego, co zostało kiedyś wyjęte z cywilnego życia. Zabrakło woli dzielenia się państwa z samorządami korzyścią z końca zimnej wojny i wstąpienia Polski do struktur zachodnich. Efekt rozwiązywania problemu kawałek po kawałku jest dużo mniejszy, niż mógłby być przy stworzeniu rozwiązań systemowych.
Stawka jest wysoka. Usamorządowienie terenów zbędnych wojsku w Zielonce może otworzyć dla turystyki i rekreacji lasy ? jedne z największych na terenie metropolitarnym Warszawy. Fragmenty, które nie są cenne przyrodniczo mogłyby być przeznaczone pod infrastrukturę publiczną oraz budownictwo. Na przykład mógłby tam powstać ośrodek dla którejś z drużyn Euro 2012. Paradoksalne wojskowe zamknięcie pomogło ochronić prastare lasy przed cywilizacją w epoce przemysłowej, gdy zwykle były niszczone. Dziś może w Zielonce powstać wielki rezerwat przyrody. Dla tych lokalnych społeczności przekazanie terenów wojskowych będzie prawdziwym końcem zimnej wojny.
Po drugiej stronie Wisły Góra Kalwaria i Powiat Piaseczyński już są właścicielami innego historycznego terenu wojskowego ? dawnej bazy na wysokiej wiślanej skarpie panującej nad strategiczną przeprawą przez rzekę. Tu wojsko rządziło dłużej, przez ponad dwieście lat. Teren jest mniejszy i ma inny charakter. Jest to część miasta z zabytkowymi budynkami. Dawna jednostka jest ulokowana tak centralnie, że jej wielki plac apelowy służy dziś za największą przestrzeń publiczną i miejsce uroczystości. Samorządy wraz z ziemią przejęły kilkadziesiąt budynków, w tym wielkie hale, gdzie kiedyś trzymano ciężką broń. Zagospodarowanie takiego ogromu jest ponad możliwości finansowe gminy i powiatu .W tym przypadku państwo już przekazało samorządowi wojskowe nieruchomości, ale bez środków na nadanie im cywilnego życia. Zamiast ułatwić, państwo utrudniło życie samorządom rozdzielając teren bazy na mienie powiatowe i mienie gminne. Teraz każdy pomysł na zagospodarowanie całości wymaga zgody obu stron. Co się stanie, gdy każda strona będzie podtrzymywać swoją wizję w przekonaniu, że jest najlepsza? Każdy samorząd ma również swoje zadania określone przez prawo i musi im dawać pierwszeństwo. Wniosek z tego jest taki, że przy usamorządowieniu tereny wojskowe nie powinny być dzielone. Niech jeden gospodarz otrzyma całą odpowiedzialność, a jednocześnie pełną szansę wykorzystania nabytego majątku.
Samorząd Góry Kalwarii ma już pomysł, by stworzyć w bazie wojskowej ośrodek życia kulturalnego dla Metropolii Warszawskiej. W wielu metropoliach na zachodzie Europy zrealizowano już podobne pomysły. Na terenach powojskowych, albo poprzemysłowych. Hale zostały zamienione na pracownie artystyczne, sale teatralne czy koncertowe, na miejsca festiwali artystycznych. Zapewniają przestrzeń i swobodę jakiej nie ma w śródmieściach wielkich miast. Był też inny pomysł ? przeznaczenie bazy pod szkołę wyższą. Teren z zabytkowymi budynkami ulokowany w pięknym krajobrazie w sercu zabytkowego miasta, a jednocześnie przy skrzyżowaniu ważnych dróg krajowych byłby świetny także na kampus wyższej uczelni ? najlepiej międzynarodowej. Jak dotąd nie znalazła się uczelnia z dostatecznie dużymi zasobami, żeby zainwestować w przebudowę i przystosowanie nawet tylko części dawnej bazy wojskowej na kampus. Dodajmy, że centrum kulturalne i kampus wyższej uczelni mogłyby doskonale współistnieć. To czego brakuje, to środków by samemu poradzić sobie z dziedzictwem wojskowych mocarstw epoki wojen światowych. Teoretycznie można by rozwiązać problem sprzedając teren powojskowy na cele komercyjne. Tak zresztą często robi skarb państwa. Wiele nieruchomości, wiele baz i poligonów w Polsce zostało rozsprzedanych bezpośrednio przez państwo za duże pieniądze. Ale to nie jest metoda na tereny zabytkowe położone w sercu miasta jak w Górze Kalwarii, ani na cenne przyrodniczo jak te w Zielonce, ani cenne historycznie i krajobrazowo jak Twierdza Modlin.
Te obiekty na Centralnym Mazowszu są unikalne. Są częścią dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego. Dlatego na ich zagospodarowaniu, chroniącemu ich charakter należy przeznaczyć te środki, których Mazowsze będzie w najbliższych latach mieć najwięcej ? środki z Unii Europejskiej. W unijnych funduszach rozwojowych są specjalne części przeznaczone na rewitalizację obszarów powojskowych ? nadawanie im nowego życia. Na ochronę środowiska naturalnego, dziedzictwa kulturalnego i udostępnianie ich na potrzeby turystyki i rekreacji. Trochę inaczej musiałyby wyglądać wnioski o dofinansowanie samorządu Zielonki, trochę inaczej Góry Kalwarii czy Nowego Dworu, na terenie którego leży Twierdza Modlin. Wspólny byłby nadrzędny cel ? wykorzystać europejską szansę rozwojową razem z tą szansą, jaką dał koniec epoki wielkich wojen i wielkich armii w Europie.
Idiotyzm jakiego świat nie widział! Szansa na co? Na zniszczenie chyba tylko, bo są to tereny do tej pory niezniszczone. Warszawa potrzebuje terenów zielonych a nie kolejnego blokowiska a to prędzej czy później czeka takie tereny. Znów na miejscu lasów powstaną „piękne” działki tzn. wykarczowane, pozbawione wszelkich cech pierwotnego środowiska przyrodniczego. Ten kierunek „rozwoju” już znamy a w koło wiele przykładów tak światłego rozumowania. Gratuluję!!!