O sytuacji rodzicielstwa zastępczego w naszym powiecie, rozmawiam z Robertem Rakoczym pracownikiem socjalnym Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Wołominie (PCPR).
– Skąd pomysł by wznowić w naszym powiecie dyskusję na temat rodzin zastępczych?
– W Warszawie ruszyła właśnie kampania rekrutacyjna na rodziny zastępcze „W rodzinie cieplej”. Wielu mieszkańców naszego powiatu pracuje w stolicy, to daje nam szansę, że być może te osoby zetkną się z tym hasłem, przeczytają coś na ten temat i zainteresują się rodzicielstwem zastępczym.
– Jak wygląda sytuacja rodzicielstwa zastępczego w naszym powiecie?
– Przeszkoliliśmy już 160 osób kilkanaście z tych osób stworzyło rodziny zastępcze, co uważam za sukces. Ostatnimi czasy odbyło się szkolenie dla 13 grupy. Były to cztery rodziny oraz dwie osoby samotne. Nie wszystkie rodziny po szkoleniu decydują się na rodzicielstwo zastępcze (szkolenie jest niezobowiązujące), jednakże jest to nasza inwestycja w przyszłość, gdyż liczymy, że wiedza, którą rodziny uzyskują na szkoleniu przekazywana jest dalej, czyli tzw. marketing szeptany. Atutem jest to, że szkolenia są bezpłatne i odbywają się na terenie powiatu, mieszkańcy nie muszą jeździć do innych miast. W ten sposób oszczędzają swój czas.
– Na jakie wsparcie od PCPR mogą liczyć rodziny zastępcze?
– Ciągle staramy się rozwijać system wsparcia dla rodzin zastępczych w tym zaplecze psychologiczne. Przed nami jest wiele wyzwań, niestety napotykamy na przeszkody, które mają związek z możliwościami finansowymi. Posiadamy specjalistyczną poradnię rodzinną i wykwalifikowanych terapeutów, którzy są do dyspozycji naszych rodzin. Swoją pomoc oferuje również prężnie działająca grupa wsparcia oraz pracownicy socjalni PCPR. Bliskość Warszawy również odgrywa tu istotną rolę i wzbogaca naszą ofertę kierowaną do mieszkańców powiatu.
– Jak wygląda sytuacja rodzin zastępczych, czy zauważa pan tendencję wzrostową osób decydujących się podjąć tego wyzwania?
– Nie odbiegamy od przeciętnych krajowych. Trudno jest zdobyć kandydatów na rodziny zastępcze, jednak nie poddajemy się.
– Jak pan myśli dlaczego tak się dzieje?
– Jest problem z dotarciem z informacją. Społeczeństwo podchodzi do tego tematu zbyt stereotypowo. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że na terenie naszego powiatu organizowany jest co roku dzień rodzicielstwa zastępczego. Na dzień dzisiejszy jest to raczej impreza zamknięta, gdzie spotykają się rodziny zastępcze. Mało osób wie, że takie rodzinne pikniki są organizowane. Chcemy to zmienić – wyjść do ludzi i powiedzieć ? zobaczcie jesteśmy szczęśliwi, daliśmy sobie szansę i mamy sukcesy.
– Co pana zdaniem należy zrobić aby ta sytuacja się poprawiła?
– Chcemy dotrzeć do ludzi. Sygnalizować młodym, że coś takiego jest – zacząć edukować. Musimy zburzyć komfort niewiedzy i obalić mity. Można też spojrzeć na rodzicielstwo zastępcze jak na zawód – trudny i czasami niewdzięczny. Jest on trudny ponieważ dzieci trafiające do rodzin zastępczych mają różny bagaż doświadczeń. Mimo wszystko uważam iż jest tu więcej plusów niż minusów. Jest wiele małżeństw, które posiadają zaplecze i potencjał by stać się rodziną zastępczą. Mają dom, a biologiczne dzieci są już dorosłe. U niektórych z tych osób występuje tzw. syndrom pustego gniazda. Warto więc wtedy zastanowić się nad rodzicielstwem zastępczym. PCPR i jego pracownicy są do dyspozycji tych osób.
– Czy zdarzały się sytuacje, że rodziny zastępcze rezygnowały?
– Na szczęście było tylko kilka takich sytuacji, były to nieliczne przypadki. Najczęściej przyczyną rezygnacji był stopień demoralizacji u dziecka. Rodzice nie dawali sobie rady.
Emilia Chąchira