W ostatnim czasie w Wołominie toczy się dyskusja na temat projektów systemowych realizowanych przez wołomiński OPS. Dyskusję wywołał radny Dominik Kozaczka, zadając na sesji rady szereg pytań dotyczących realizowanych przez tę instytucję projektów. Pytania, na które nie padły tego dnia odpowiedzi, wywołały lawinę spekulacji. Spekulacji, które stawiają w dwuznacznej sytuacji kadrę ośrodka.
Relacjonując posiedzenie rady, ?Wieści Podwarszawskie? przywołały wątpliwości targające sumieniem radnego, który wyraził swoją troskę o publiczne finanse. Artykuł spowodował polemikę na forum gazety, jak też na facebookowym forum mieszkańców Wołomina. Przytaczane argumenty sugerują różnego rodzaju nieprawidłowości.
Wydawać by się mogło, że wszystko jest w porządku i nie ma się czym niepokoić, bo w końcu ktoś na straży naszego morale i finansów stoi. Po bliższym przyjrzeniu się całej sprawie, nasuwa mi się jednak szereg wątpliwości i pytań co do intencji pytającego i zastanawiam się, ile tak naprawdę pożytku, a ile szkody wywołały pytania publicznie postawione przez radnego Kozaczkę.
Od razu wyjaśniam ? nie chodzi mi o to, że radny pyta. Niech pyta i wyjaśnia, bo taki ma obowiązek, by pilnować naszych interesów w samorządzie ? w końcu za swoją pracę radnego też pobiera wcale niemałą dietę. Zastanawiam się jedynie ? dlaczego nie znając dogłębnie sprawy, pyta w przysłowiowym świetle reflektorów, wiedząc, że i tak na swoje pytania ?od ręki? odpowiedzi nie otrzyma, bo wymaga to przygotowania?
Radny Dominik Kozaczka jest przecież przewodniczącym Komisji Gospodarki. W związku z tym ma szeroki dostęp do wszelkich materiałów. Wiceburmistrz Sylwester Jagodziński, któremu podlega OPS, jak też przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Dutkiewicz, wywodzą się z tego samego ugrupowania, z którego jest Pan Radny. Więc problemów i przeszkód politycznych w dostępie do informacji być nie powinno.
To powoduje, że tym bardziej dziwi mnie, że pan Dominik nie postarał się o rozwianie swoich wątpliwości wcześniej. Dlaczego nie wyjaśnił tej sprawy na posiedzeniach komisji czy w rozmowach z odpowiednimi urzędnikami? A może właśnie o to chodziło? Nie o wyjaśnienie sprawy, tylko o zrobienie zamętu, by odsunąć uwagę od innego tematu (też tu tylko pytam i podobnie jak pan radny też mam do tego prawo)?
Projekt, którego rozliczenie podał w wątpliwość radny, nie jest zadaniem obowiązkowym OPS-ów. Jego realizacja jest efektem pozyskania dodatkowych środków. Projekt kilka lat temu został wymyślony i napisany przez kadrę OPS-u. Od pięciu lat jednostka rokrocznie ubiega się o środki na jego realizację i rokrocznie je otrzymuje. To oznacza dodatkowe pieniądze, ale i dodatkowe obowiązki, które nie są wpisane w zakres obowiązków pracowników, i każdy, kto kiedykolwiek realizował projekty konkursowe, wie o tym doskonale. Nie powinno więc nikogo dziwić, że osoby pracujące przy realizacji projektu otrzymują za tę dodatkową pracę gratyfikacje finansowe.
Trzeba też pamiętać o tym, że projekt był przyjęty, na bieżąco monitorowany, zaakceptowany i rokrocznie pozytywnie rozliczany przez Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Programów Unijnych w Warszawie, która za każdym razem zatwierdzała budżet projektu ? wysokość i celowość ponoszonych wydatków, jak również jakość wykonania.
W ciągu czterech lat w projekcie ?Wołomińskie szanse ? powrót do aktywności?, który jest kierowany do osób długotrwale bezrobotnych, uczestniczyło 120 osób z Wołomina. Tylko nieliczni z tej grupy z projektu wypadli i go nie ukończyli. Udział w projekcie spowodował, że wielu z nich powróciło na rynek pracy i przestało być ?klientami? OPS-u. Osiągnięcie takiego efektu było możliwe dzięki dobrej pracy doświadczonego (!) zespołu ludzi. Ludzi, którzy wiedzą jak, ludzi, którym się chce pracować w weekendy i po godzinach.
Kierownictwo OPS-u, prawdopodobnie przez wiele dni, zajmowało się przygotowaniem odpowiedzi na pytania postawione przez radnego. Chociaż na wiele z nich radny bez trudu znalazłby odpowiedź ? chociażby na stronie internetowej OPS-u. Ale po co, kiedy łatwiej jest publicznie ?zapytać? i przy okazji zyskać troszkę punktów na popularności? Szkoda tylko, że na tak rozumianej dociekliwości możemy stracić wszyscy, gdyż w wyniku dwuznacznych pytań, które padły i zaistniałego efektu głuchego telefonu nadszarpnięty został autorytet zarówno instytucji, jak też pracujących w niej osób, bo w końcu część z ludzi aktywnych, i to nie tylko z obszaru OPS-u, może zacząć zadawać sobie pytania: Czy warto się angażować w pracę na rzecz Wołomina? Jak nic nie będę robić, to nie będą mieli o co mieć do mnie pretensji…
Teresa Urbanowska
Jak widać, pan radny jest bardzo barwną postacią. Widocznie w nagrodę za swoją dociekliwość został niedawno mianowany na członka rady nadzorczej mareckiej spółki, która zajmie się budową nowej siedziby gimnazjum, mimo, że uprawnienia do zasiadania w radach nadzorczych spółek zdobył 10 dni przed ogłoszeniem konkursu, a konkurencja była dużo bardziej doświadczona. Zapraszam do lektury: http://pniewski.wordpress.com/2012/05/29/lokalny-klucz/